Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Docenić pionierskość - zachęcić do kontynuacji. Polaków i Niemców

Jolanta Paczkowska
Jolanta Paczkowska
Paweł Juckiewicz, nowosolanin, nauczyciel historii, uczestnik projektu.
Paweł Juckiewicz, nowosolanin, nauczyciel historii, uczestnik projektu. Jola Paczkowska
– Lepiej, żeby się ta książka nie ukazywała, niż ukazywała w tym kształcie – napisał jakiś internauta. Fakt, dzieło wzbudziło sporo emocji. Często wypowiadanych bez zapoznania się z treścią książki, bo ukazała się ona w stosunkowo niewielkim nakładzie – tysiąca egzemplarzy.

Niedługo minie rok od publikacji dwujęzycznego opracowania dla młodzieży szkół średnich "Geschichte verstehen - Zukunft gestalten” (w wersji niemieckiej) - „Zrozumieć historię - kształtować przyszłość" (w wersji polskiej).

Jak to się zaczęło? – pytam nowosolanina, dyrektora, kiedyś liceum teraz gimnazjum, ale przede wszystkim historyka, Pawła Juckiewicza.
– Najpierw naukowcy, m.in. historycy ze szczecińskiego IPN-u, Instytutu Willy'ego Brandta, berlińskiego oddziału PAN i Instytutu Federalnego ds. Kultury i Historii Niemców w Europie Wschodniej wybrali materiały, opracowania i źródła. I tak powstała książka, której autorami są polscy naukowcy dr Małgorzata Ruchniewicz, dr hab. Krzysztof Ruchniewicz i dr Kazimierz Wóycicki i niemiecki historyk dr Tobias Weger, a która została zredagowana przez Kingę Hartmann, Polkę pracującą w Saksońskiej Agencji Oświatowej, kierującą projektem...

Projektem?
– Tak, to był dwuletni projekt finansowany ze środków unijnych, a przeznaczony dla polskich i niemieckich uczniów. W czerwcu 2007 miały miejsce warsztaty historyczne dla uczniów z Hoyerswerdy i Zgorzelca, podczas których zostały wykorzystane opracowane wcześniej materiały. Podobno pokazała je telewizja saksońska. Dużo na ten temat pisały prasa polska i niemiecka. Projekt był zatytułowany tak samo jak książka.

Trzymam właśnie w ręce egzemplarz tej książki, świadomie unikam określenia - podręcznika…
– Bo też ona podręcznikiem nie jest. I według mnie stąd tyle kontrowersji, zupełnie niepotrzebnych. Książka zawiera materiały do nauczania historii na temat stosunków polsko-niemieckich w latach 1933-1949, zawarte w 19 rozdziałach.

A Pana udział w tym projekcie? Jak to się dla Pana zaczęło?
– Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku (śmiech) grupa nauczycieli LO w Nowej Soli opracowała cykl scenariuszy lekcji dotyczących naszej - Polaków i Niemców - historii, a obejmujący lata 1918 - 1933. Byliśmy pierwszą szkołą w kraju, która tym samym rozpoczęła naukę wspólnej sąsiedzkiej historii i to też był projekt polsko-niemiecki. Odbyły się lekcje z udziałem uczniów z Polski i Niemiec. Wiadomo było, że łatwo nie będzie, więc zaczęło się od charakterystyki współczesnych Niemców przez uczniów polskich i Polaków przez uczniów niemieckich... No i tak znalazła nas pani Kinga Hartmann, która przybyła do naszego liceum i zaprosiła mnie i kolegę, także nauczyciela historii, Jacka Michałowicza, a także germanistkę, Bogumiłę Kuczerę do udziału w projekcie, o którym dziś mówimy. I znów opracowaliśmy cykl scenariuszy lekcji, tym razem już dotyczących lat 1933-1945.

No właśnie, a kiedy będzie wydany ten zeszyt ze wskazówkami metodycznymi dla nauczycieli, scenariuszami lekcji, między innymi Pana autorstwa, jakby drugi tom wspominanej książki...
– A właśnie został wydany. Również w wersji polskiej i niemieckiej. Można go zobaczyć na stronie Uniwersytetu Zielonogórskiego, Instytutu Historii.

To bardzo cenne uzupełnienie, zwłaszcza dla nauczycieli otwartych na zmiany, kreatywnych, ambitnych, którzy unikają metody podającej.
– Też myślę, że dla nauczycieli, którzy lubią zachęcać uczniów do zadawania pytań, poszukiwań, może to być wartościowa pomoc.

Na czym jeszcze polegał udział w projekcie?
– Uczestniczyliśmy w licznych konferencjach w Polsce i Niemczech. Najcenniejsze było chyba to, że zawsze byli na nie zapraszani jednocześnie polscy i niemieccy świadkowie historii, którzy teraz po latach mogli bez oporu przedstawiać swoje bolesne wspomnienia, siedząc obok siebie. Ich opowieści zapadły w naszą pamięć chyba do końca życia. Również w omawianej książce są wspomnienia świadków, np. Niemki wysiedlonej po wojnie z Wrocławia, a obok niej opowieść Polaka ze Lwowa, który przeżył wywózkę do kopalni w Kazachstanie, a w czerwcu 1945 r. wrócił z transportem do Polski, zamieszkał na Ziemiach Zachodnich. Relacje tych, którzy przeżyli wojnę są również na filmie dołączonym do scenariuszy lekcji.
Wracając do książki, na temat której, trzeba o tym wspomnieć, napisano tyle nieprzychylnych recenzji, w których padały zarzuty: historia nieznośnie uproszczona, znamienne przemilczenia, rażąca asymetria w użyciu pojęć, które z góry sugerują ocenę wydarzeń, zbyt ciasne ramy czasowe... Dużo tych zastrzeżeń, chyba za dużo? Książka była nawet tematem wystąpienia parlamentarnego oraz zapytania do ministra edukacji narodowej posłanki Marii Nowak z PIS-u.
– Hmm… Jeśli chodzi o ramy czasowe, trzeba wiedzieć, że Niemcy na początku chcieli ograniczyć się tylko do powojennych wysiedleń… Jednak strona polska przekonała stronę niemiecką, że zanim o nich powiemy, trzeba dokładnie opisać ich przyczynę, czyli II wojnę światową i lata przedwojenne. Wiadomo jednak, że im bardziej rozszerzony przedział czasowy, tym większe prawdopodobieństwo, że coś zostanie pominięte. Ale książka także z wielu innych powodów jest próbą znalezienia kompromisu, bo wiadomo, początek jest najtrudniejszy.

"Lepiej, żeby się ta książka nie ukazywała, niż ukazywała w tym kształcie" – napisał jakiś internauta.
– Uważam, że dobrze, iż książka się ukazała i to z kilku powodów. Po pierwsze - by mówić o pojednaniu polsko-niemieckim, a to również cel, jaki przyświecał autorom publikacji, trzeba popatrzeć w przeszłość, wyjaśnić wzajemną rolę, bo inaczej ten balast zawsze będzie ciążył i uniemożliwiał prawdziwe pojednanie. Po drugie - książka została napisana z myślą o młodym pokoleniu, które wyrasta na pewnym gruncie, dobrze, żeby on był w miarę możliwości czysty i trwały. Po trzecie - jest to dopiero pierwsza z cegieł pod całą budowlę, kontrowersyjna, ale to nie wada, bo przecież chodzi o dyskusję, która otwiera szufladę i próbuje uporządkować jej zawartość. To ma być twórcze, książka każe się określić wobec tej trudnej problematyki. Kiedy coś ukrywamy bądź udajemy, że czegoś nie ma, to utrwalamy jedynie to, co mamy do tej pory, stoimy w miejscu.

A najmocniejsze strony książki?
– Bez wątpienia dobrze dobrane, bogate materiały źródłowe. Stanowią połowę objętości tej 270-stronicowej książki. Atutem jest też fakt, że to wspólne dzieło – polsko-niemieckie – a to może przyczynić się do obustronnej dbałości o przyszłość regionu, ułatwić proces porozumienia między, było nie było, sąsiadami.

Zauważyłam bardzo czytelne i sugestywnie opracowane mapki, np. tę, która pokazuje kierunki przesiedleń ludności polskiej, niemieckiej, ale i ukraińskiej, białoruskiej, żydowskiej w latach 1944-1949 na starych i nowych ziemiach Polski. Jedna mapka może zastąpić wiele stron tekstu, który pewnie tak łatwo nie zapadnie w pamięć.
– Tu chciałbym wspomnieć, że w niemieckich podręcznikach do historii materiały źródłowe są powszechniej stosowane niż w naszych. Jeśli chodzi o mapki w omawianym opracowaniu, cenne są też dwie spośród nich, bo po raz pierwszy w Polsce opublikowane, z dobrze opisanymi legendami, pokazujące: obozy w ZSRR w latach 30. z zaznaczoną linią koła podbiegunowego i miejsca w ZSRR, w które w latach 1940-41 byli deportowani Polacy. Bo młodzi Polacy wiedzą niewiele, a młodzi Niemcy częściej zupełnie nic o polityce narodowościowej ZSRR. W książce natomiast została ona zestawiona z polityką III Rzeszy.

Wiadomo, że Niemcy mają bardzo niską świadomość na temat tego, czym była wojna w Polsce, bo też ich książki do historii na ten temat milczały. Co ich dziwiło?
– Kiedy podczas wspólnych narad nasi historycy mówili o faktach, które zna każde polskie dziecko, Niemcy reagowali wielkim zdziwieniem. Byli zaskoczeni tym, że choć wygraliśmy wojnę, to straciliśmy znaczną część terytorium, że Polacy musieli zostawiać majątki, że byli przesiedlani...

Jest pan nauczycielem historii. Które kwestie nie były do tej pory podnoszone w polskich podręcznikach? Czego nowego mogą dowiedzieć się polscy uczniowie, czego nie zawierają dostępne podręczniki? Na przykład czy mówią o opozycji antyhitlerowskiej, niemieckiej wrogości wobec nazizmu? O "Kręgu z Krzyżowej", o Moltke straconym w styczniu 1945 r.?
– W polskich podręcznikach występują najczęściej wzmianki.

A o obozie „wielokrotnego użytku”w Buchenwaldzie? Niemieckim obozie koncentracyjnym, niedaleko Weimaru, który założony był już w 1937 r., a w którym z początku znaleźli się głównie członkowie niemieckiego ruchu oporu, któremu w 1945 r. podlegało prawie sto podobozów, który w latach 1945-1950 był obozem specjalnym pod nadzorem NKWD, miejscem internowania dla nazistowskich przestępców wojennych, ale także przeciwników władzy komunistycznej.
– Jest tylko wymieniany, wśród innych obozów koncentracyjnych...

Wspólne dzieło miało zbliżyć Polaków i Niemców, Pana zdaniem, zbliżyło?
– Wydaje mi się, że jeszcze za wcześnie na oceny, nasze scenariusze lekcji dopiero zostały opublikowane, to od nauczycieli będzie zależało, czy będą powszechnie realizowane, czy wystarczy w nas zapału, by poszerzać wiedzę uczniów po obu stronach granicy. Bo recenzje uczniów polskich i niemieckich, którzy mieli okazję wziąć udział w warsztatach historycznych, podczas których omawiane wyżej pomoce wykorzystano, wskazują na to, że naprawdę warto. Szkoda byłoby, gdyby dzieło miało swój koniec wraz z końcem projektu.

Dziękuję za rozmowę.
******
Może i opracowania nie są doskonałe, ale należy dostrzec, że zadanie wymagało odwagi, determinacji i kompetencji. Autorzy zakładają, że drugie wydanie ukaże się po przyjrzeniu się reakcjom nauczycieli i uwzględnieniu pojawiających się recenzji. Wypada więc życzyć, aby dzieło było kontynuowane. By scenariusze były powszechnie wykorzystywane na lekcjach przez nauczycieli polskich i niemieckich, żeby nie leżały bezużytecznie na półce, aby Polacy i Niemcy uczyli się tej samej historii. Pamiętając o prawdzie wypowiedzianej z prostotą przez Jana Pawła II: „To Bóg zdecydował, że Polacy i Niemcy są sąsiadami”.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto