Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dojmująco o starości przed Och-Teatrem

Redakcja
Od lewej: Piotr Ligienza, Mateusz Łasowski, Barbara Zgorzalewicz - Fyźlewicz, Dominika Biernat i Joanna Niemirska.
Od lewej: Piotr Ligienza, Mateusz Łasowski, Barbara Zgorzalewicz - Fyźlewicz, Dominika Biernat i Joanna Niemirska. Krzysztof Krzak
Spektakl "Starość jest piękna" Esther Vilar miał swoją premierę w Teatrze Polonia 14 lipca 2008 r. Mimo odległego czasu od tego wydarzenia, nie jest jednak przedstawieniem zgranym. 13 sierpnia br. zagrano je (w Och - Teatrze) po raz 70.

Przedstawienie w reżyserii Łukasza Kosa jest dawkowane dość oszczędnie pewnie dlatego, iż grane jest jedynie w sezonie letnim, gdy obydwa teatry zawiadywane przez Krystynę Jandę i Marię Seweryn wystawiają swoje produkcje w plenerze, a wstęp na nie dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Narodowego Centrum Kultury jest bezpłatny. Już sam pomysł takiego plenerowego teatru jest godzien najwyższych słów uznania, bo obcowanie ze sztuką słowa i sceny w otoczeniu toczącego się wokół życia, przejeżdżających z piskiem tramwajów, karetek na sygnale czy przechodzących i rozmawiających ludzi jest doznaniem zupełnie wyjątkowym. Bywa, iż ci spieszący się ludzie, zaabsorbowani codziennymi sprawami, widząc zamieszanie wokół teatru (czy to na placu Konstytucji czy na Grójeckiej 65 w Warszawie) przystają, by na kilkadziesiąt minut poobcować z aktorami.

W przypadku sztuki "Starość jest piękna" granej w sierpniu przed Och - Teatrem wrażenie robią już same kukły starych ludzi, usadzone na ławeczce przy murku okalającym siedzibę teatru. Owe kukły, naturalnych rozmiarów, wiernie odtwarzające wygląd osób w starszym wieku to zapewne dzieło scenografki, Sylwii Kochaniec. Są świetnie wykonane i doskonale sprawdzają się w toku przedstawienia. Bo Esther Vilar w swojej opublikowanej w 1980 roku książce opowiada o ludziach, których zwykło się nazywać staruchami i odmawia prawa do pełnego korzystania z uroków życia, w tym także do seksu, a w skrajnych przypadkach traktuje jako "odpad". Jak mówił przed premierą reżyser Łukasz Kos, zaangażowani przez niego aktorzy (wśród nich Dominika Biernat i Mateusz Łasowski na co dzień związani z jedną z najlepszych scen w Polsce, czyli Teatrem Polskim im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy) sami wybierali z bogatej w treść książki Vilar wątki i fragmenty najbliższe ich wyobrażeniom o starości i lękom z nią związanych. Ci młodzi artyści (oprócz wyżej wymienionych także Joanna Niemirska - ulubiona aktorka Łukasza Kosa i Piotr Ligienza) w bardzo naturalistyczny sposób pokazują szarpiąc kukły i niedbale je obmywając, jak ich rówieśnicy traktują osoby w podeszłym wieku. W pewnym momencie przeistaczają się także w staruszków, wykonując powolne ruchy (ich opracowaniem zajął się Jarosław Staniek) z użyciem starczych i wykrzykując prosto w twarz widzom prawdy o sytuacji ludzi z pokolenia 60 + w dzisiejszym świecie, gdzie kult młodości i urody także tej sztucznej, tworzonej przy pomocy chirurgicznego skalpela jest powszechnie obowiązujący. Tymczasem - dowodzą młodzi artyści, prezentując ogromne fotogramy twarzy staruszków - starość może być piękna, a na pewno zasługuje na poszanowanie godności osób "wcześniej urodzonych". Nawet przez ludzi, którzy uważają, że starość to jedyna rzecz, która nie udała się Stwórcy. W spektaklu "Starość jest piękna" występuje także Barbara Zgorzalewicz - Fryźlewicz, która gra staruszkę. Zastąpiła ona w tej roli zmarłą w rok po premierze Marię Klejdysz. Jej staruszka jest osobą zadbaną, dumną, świadomą swoich ułomności, ale także doświadczenia życiowego i zawodowego, nie znoszącą hipokrytycznego nazywania jej osobą "w zaawansowanym wieku" zamiast zwyczajowego określenia "stara". W swych monologach domaga się traktowania swoich równolatków jako "normalnych" ludzi, jakimi wszyscy młodzi kiedyś się staną.

"Starość jest piękna" według Esther Vilar w reżyserii Łukasza Kosa z przejmującą muzyką Dominika Strycharskiego to bardzo ważne przedstawienie, przede wszystkim ze względu na podejmowany temat, doskonale wyartykułowany przez utalentowanych aktorów, przez co nikogo nie pozostawia obojętnym, a dodatkowo prowokuje do przemyśleń i refleksji. Być może nawet do zmiany swoich postaw? I to wszystko w zaledwie pół godziny, bo tyle trwa spektakl.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto