MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dominik Dobrowolski. Ekolog bez granic

Redakcja
Z Dominikiem Dobrowolskim, "nawiedzonym" ekologiem, którego pasja pcha do nieustannych, niebanalnych czynów, rozmawia Adam K. Podgórski.

Zostałeś nominowany w corocznym konkursie, organizowanym z okazji Dnia Ziemi, na „Człowieka Roku Polskiej Ekologii 2010”. Człowiek, to brzmi dumnie! Człowiek Roku, to brzmi dopiero! A już: Człowiek Roku Polskiej Ekologii, to brzmi… słów uznania mi nie starcza. To żartem, bo jeszcze nim nie jesteś. Ale będziesz! Trzymam kciuki! Teraz poważnie: czym jest dla ciebie ekologia?
Dominik Dobrowolski: Wszystko zaczęło się pod koniec lat 80, kiedy razem z przyjaciółmi tworzyłem ruch Wolność i Pokój. Pierwszym naszym celem była Huta Siechnice, zatruwająca rakotwórczym chromem źródła wody dla Wrocławia. Udało się, zamknięto toksyczną produkcję. W tym czasie studiowałem na Akademii Rolniczej, moim marzeniem było założenie gospodarstwa ekologicznego. Życie jednak tworzy własne historie, i zamiast wytwarzać oscypki i miód, zacząłem pracować w Fundacji EkoRozwoju. Późnej organizowałem w Polsce odzysk i recykling aluminiowych puszek, włącznie z ich eksportem, następnie "sprzątałem świat" i pomagałem organizacjom ekologicznym. Od ponad pięciu lat jestem ecofreelancer’em - takie modne słowo, ale brzmi paskudnie. Oddaje jednak sens mojej pracy - mówiąc krótko - jestem autorem i menadżerem ekologicznych projektów dla szkół, gmin, firm i organizacji społecznych. W swoich działaniach łączę ekonomię, zdrowie, sport, sztukę, kulturę z ekologią. W dzisiejszym świecie wszystkie obszary życia muszą się uzupełniać i wspierać. Zatem na pytanie „czym jest dla mnie ekologia?” powiem - wszystkim po trochu.

Opowiedz, co nieco o tych projektach.
Od kilku lat staram się pokazywać, jak kultura przenika ekologię. W wielu miastach Polski zorganizowałem akcje pod hasłem „Zmień odpady na kulturalne wypady”. Polegają one na wymianie odpadów przynoszonych przez mieszkańców, na bilety do kin, teatrów, muzeów, galerii, do klubów i na koncerty. Zebrane odpady zostają poddane segregacji, a później recyklingowi. Głównym celem akcji jest edukacja ekologiczna i kulturalna oraz pokazanie, że oba obszary, ekologia i kultura, muszą iść w parze. Człowiek kulturalny przecież nie śmieci i potrafi segregować odpady. Na kolejne dwie akcje zapraszam 8 kwietnia do Wrocławia i 16 kwietnia do Warszawy. Do wiosny 2012 roku akcje zawitają we wszystkich największych miastach Polski. Są one realizowane są dzięki pomocy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, który wsparł Fundację EkoRozwoju, będącą głównym organizatorem tych wydarzeń.

Słyszałem, że na Dolnym Śląsku odbudowujesz zamek, zbierając baterie.
No, może nie zamek. Pomagam Fundacji Sztuki Współczesnej In Situ w odbudowie dawnego sanatorium doktora Brehmera, w Sokołowsku koło Wałbrzycha. Polecam stronę www.sokolowsko.org Właśnie tam, w Sokołowsku powstaje Międzynarodowe Laboratorium Kultury wraz z archiwum twórczości Krzysztofa Kieślowskiego. Organizuję ogólnopolską zbiórkę baterii na ten cel. A jak mają się baterie do odbudowy? Za każdy zebrany kilogram Fundacja otrzymuje 1 zł od Europejskiej Platformy Recyklingu. Każdego roku w Polsce zużywanych jest blisko 250 milionów baterii. Bezmyślnie wyrzucane, szkodzą środowisku, zatem trzeba je zbierać i utylizować. Nasza akcja przynosi, oprócz korzyści ekologicznych, dodatkową wartość. Jest nią odbudowa niezwykle cennego, zabytkowego obiektu.

Czytałem też, że rozdajesz za śmieci jabłka i kwiatki.
A to prawda, tylko nie za śmieci, ale za odpady. Śmieci to rzeczy zbędne i nieprzydatne, a wszystko, co pozostawia nasza cywilizacja nadaje się do powtórnego wykorzystania. W zeszłym roku zacząłem organizować akcje „Recykling daje owoce”. Pokazuję, że ochrona środowiska, to nasze zdrowie. Warto dbać o środowisko, bo w ten sposób dbamy o siebie i nasze rodziny. Pomysł jest prosty, podobne jak z biletami, za przynoszone odpady (nie śmieci!) rozdaję ludziom dostępne w danej chwili owoce. Już teraz zapraszam na 2 kwietnia do Kielc, na Targi EcoFamily. Mieszkańcy będą mogli otrzymać trochę „witamin” za odpady, które na akcję przyniosą.

A co do kwiatków, to też prawda. Przeprowadziłem wiele akcje pt. „Zamień elektrograty na kwiaty”. Z jednej strony namawiałem ludzi, aby w sposób zgodny z prawem pozbyli się starych telewizorów, świetlówek, komputerów - przypominam, że to wszystko odpady niebezpieczne. Z drugiej zaś, rozdając kwiatki, zachęcałem do dbania o upiększanie miast, ulic, domów. Mówiąc krótko: polskie miasta mogą być czyste, kolorowe i ukwiecone – co zależy wyłącznie od mieszkańców, od ich troski o swoje „Małe Ojczyzny”, od wybieranych kompetentnych władz, od przestrzegania prawa oraz od lokalnej ekologicznej odpowiedzialności.

W zeszłym roku postanowiłeś pozbierać śmieci pływające w Bałtyku.
Nie, nie byłoby to możliwe! Ale postanowiłem nagłośnić problem zanieczyszczenia Bałtyku przez śmieci, które trafiają do morza z wodami polskich i nie tylko polskich rzek. Wsiadłem na rower i pojechałem sobie do wszystkich nadbałtyckich państw, angażując media, lokalne organizacje społeczne, samorządy, biznes, do współpracy na rzecz ochrony wspólnego morza. Bałtyk jest doskonałym przykładem, na to, że tylko współpracując na rzecz ochrony środowiska można osiągnąć sukces. Żadne pojedyncze państwo nie poradzi sobie z zanieczyszczeniem Bałtyku. W końcu śmieci nie znają granic. I nawet nie oglądnąłem się, jak w dwa miesiące okrążyłem morze pokonując prawie 6 tysięcy kilometrów. Poznałem kilkadziesiąt osób począwszy od Kaliningradu, przez Helsinki, Sztokholm, Bornholm i północne Niemcy, z którymi stworzyłem ruch „ekologów bez granic”, na rzecz ochrony Bałtyku.

Wkrótce wybierasz się rowerem do Brukseli, skąd ten nowy pomysł, i po co?
1 lipca rozpoczynamy prezydencję w Unii Europejskiej. Nadarza się więc wyjątkowa okazja - prawdopodobnie już nigdy się nie powtórzy, z uwagi na planowane zmiany organizacyjne w Unii Europejskiej. Właśnie tego dnia chcę dotrzeć do Brukseli. Jadę z hasłem "Stop CO2 – Rusz Się!” po polsku, i w wersji angielskiej: „Stop CO2 – Get moving!”. Chcę nagłośnić - tak prywatnie - problem zmian klimatycznych, pokazując że nasze prywatne decyzje, wybory, działania mają wpływ, choćby na oszczędzanie energii, ale także jej marnowanie. Zatem od nas znów wszystko zależy. Najważniejsze to: "ruszyć głową" a później sobie poradzimy z recyklingiem, z produkcją energii, z transportem zbiorowym, z ochroną przyrody i w końcu ze zmianami klimatycznymi... . Od tego ”ruszenia” wszystko zawsze się zaczyna. W Brukseli będzie specjalna konferencja prasowa. Mam nadzieję na spotkanie z panią profesor Danutą Huebner, która roztoczyła patronat nad wyprawą, podobnie jak Polski Komitet Olimpijski. Czuję się zaszczycony, bo nie jestem olimpijczykiem, ale to bardzo miłe wyróżnienie.

A później, przesiadka na kajak?
Gdy tylko wrócę z Belgii, wskakuję do kajaka. A wszystko dlatego, że dręczy mnie fakt, że w rzekach znajdujemy coraz więcej śmieci: puszki, butelki, pampersy... Oczyszczalnie ścieków w tym wypadku nic nie wskórają. Ten problem trzeba zwalczać w zarodku, przez edukację i uświadamianie ludzi młodych. Wyprawa kajakiem będzie niejako kontynuacją zeszłorocznego tour de Balitc. Ruszam w „Recykling Rejs”. Przepłynę szlak odrzański, z Wrocławia do Szczecina. Po drodze będę organizować spotkania z samorządami, organizacjami społecznymi i mediami, aby namawiać i prosić o troskę o nasze rzeki. Chciałbym zarazić misją ochrony środowiska wodnego, jak najwięcej osób. Problem zanieczyszczenia rzek można rozwiązać tylko poprzez angażowanie lokalnych środowisk. Lokalne działania przynoszą bowiem najlepsze rezultaty.

Wierzysz, że poprzez swoje działania zmienisz świat i ludzi?
Przede wszystkim mogę zmienić się sam! I chyba od tego zawsze należy zacząć. Jeżeli udaje mi się angażować w moje projekty innych, to drugi sukces. A kiedy oni angażują kolejnych, to już jestem prawie szczęśliwy. Ludzi, którym bliskie są sprawy ochrony środowiska, choćby w Rudzie Śląskiej (śmiech). W Polsce, w Europie, na świecie jest coraz więcej. Jestem zwyczajnie, jednym z nich. Każdy może w różny sposób pomagać Ziemi. Ja znalazłem swój sposób. Czasami ważne jest, aby obalać stereotypy i przyzwyczajenia, wyznaczać sobie nowe cele i „przekraczać granice”.

Dziękuję za rozmowę. Za miłe połechtanie, wrodzonej mej próżności, uśmiechem w stronę Rudzkiego Towarzystwa Przyjaciół Drzew. Rzeczywiście, też staramy się coś zrobić dla śląskiej przyrody. Chociaż nie z taki rozmachem, jak Ty. Rower, kajak, wkrótce pewnie prom kosmiczny! Życzymy powodzenia, w plebiscycie i zawsze!

Więcej informacji o Dominiku Dobrowolskim: na stronie www.cycling-recycling.eu

Współautor artykułu:

  • Barbara Podgórska
od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto