Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat uchodźstwa. 12 tys. Syryjczyków uciekło do Turcji i Libanu

Piotr Drabik
Piotr Drabik
W Syrii nadal trwają wielotysięczne demonstracje (http://www.flickr.com/photos/syriana2011/5650735342/in/photostream/)
W Syrii nadal trwają wielotysięczne demonstracje (http://www.flickr.com/photos/syriana2011/5650735342/in/photostream/)
11,7 tysięcy Syryjczyków uciekło do Turcji oraz Libanu przed bezwzględnymi siłami prezydenta Baszara Al- Assada i wciąż trwającymi zamieszkami. Jeśli konflikt w Syrii będzie się rozszerzał, liczba uchodźców dramatycznie wzrośnie.

Syryjka imieniem Kholood (jej prawdziwe imię zostało zmienione), matka czwórki dzieci, podobnie jak tysiące swoich rodaków zbiegła z własnej ojczyzny z obawy przed kolejną falą represji ze strony władz. Uciekła z miasta Talkalakh w regionie Wadi Khaled do wioski Arida w północnym Libanie, przy granicy z Syrią. "Kiedy zobaczyliśmy, co się dzieje w innych miastach, pomyśleliśmy - dlaczego nie my? Też zaprotestowaliśmy i wzywaliśmy do upadku reżimu" - wspomina w rozmowie z dziennikarzami BBC Kholood.

Sytuacja stała się jednak śmiertelnie niebezpieczna, gdy syryjskie służby bezpieczeństwa oraz wojsko brutalnie rozpędzało wszelką demonstrację antyrządową. "Bez przerwy strzelano. Gdy patrzyłam przez okno, widziałam tylko zniszczenia. Dokoła rozbite szkła. Kilka domów zostało zrównanych z ziemią" - relacjonuje zdarzenia po syryjskiej stronie Kholood.

"Pewnej nocy zdecydowaliśmy się na ucieczkę przez most wraz z mężem oraz najmłodszym synem. Wszyscy byliśmy przerażeni. Część osób, które uciekały z nami, zostało zastrzelonych na drodze. Inni zostali tak ciężko ranni, że zmarli przed dotarciem do celu" - tak Syryjka opisuje ryzykowną ucieczkę do Libanu. Po drugiej stronie granicy Kholood zostawiła trojkę swoich synów w wieku od 16 do 21 lat. "To są moje dzieci. Kocham je, ale musimy się poświęcać, jeśli chcemy zwyciężyć. To jest o wiele silniejsze niż matczyna miłość" - wyznała ze łzami w oczach Syryjka.

Historia Kholood jest jedną z tysięcy opisujących nierówną walkę syryjskich cywilów oraz opozycji z reżimem prezydenta Baszara Al-Assada. Pierwsze protesty przeciwko inflacji, bezrobociu oraz niedemokratycznym rządom w kraju miały miejsce już w styczniu 2011 r., ale rozmiary ogólnonarodowego powstania rozruchy przybrały w marcu br. Od tego momentu w wyniku zamieszek oraz brutalnej pacyfikacji demonstracji życie straciło ponad 1500 osób, a prawie 2 tysiące zostało rannych. Na ulice największych syryjskich miast wyjechały czołgi oraz wozy opancerzone.

Przed kryzysem oraz chaosem na ulicach z kraju uciekło już ponad 11 700 uchodźców. Większość z nich przebywa po stronie tureckiej, a niewiele ponad tysiąc w Libanie. Główna fala przymusowych emigrantów do Turcji nastała po oblężeniu przez wojsko i siły bezpieczeństwa, miasta Dżisr asz-Szughur, gdzie do dziś trwają krwawe walki.

(powyżej scena ślubu w jednym z tureckich obozów dla syryjskich uchodźców)

"Strzelano do ludzi - nie zwracano uwagi czy to kobiety, dzieci, uzbrojeni czy nieuzbrojeni. Zginęło wielu, wielu nieuzbrojonych cywilów" - relacjonuje Qotayba al Akkari, syryjski żołnierz, który uciekł przed zamieszkami do Libanu i przeszedł na stronę opozycji antyprezydenckiej. Opowiedział również brytyjskim dziennikarzom, że starał się strzelać w powietrze bądź w puste budynki, by nie trafić nikogo. "Na początku czułem się, jakbym miał załamanie nerwowe. Byłem w szoku, że w ogóle to wszystko dzieje się wokół mnie, ale po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do tego oraz wszystkich trupów" - wspomina Qotayba. Syryjczyk mówił też o cenzurze wśród funkcjonariuszy armii: "Żołnierze nie mają pojęcia, co tak naprawdę dzieje się w Syrii. Nie pozwalają nam oglądać kanałów informacyjnych z wyjątkiem syryjskiej telewizji. Oskarżają nas o zdradę, jeśli na chwilę zerkniemy na Al-Dżazirę czy BBC".

Dlaczego media nie mają dostępu do wielkich obozów uchodźców syryjskich w Turcji? - pyta Carolyn Dunn, dziennikarka kanadyjskiej telewizji CBC. W odpowiedzi na nie Amnesty International wyraża spore zaniepokojenie ponieważ uważa, że rząd w Ankarze stara się ratować kontakty z Baszarem Al-Assadem, nie wypuszczając na zewnątrz tragicznych wspomnień syryjskich uchodźców (prawdopodobnie z tego powodu udało się zdobyć tylko relacje uciekinierów w Libanie). Lokalna turecka policja stara się udaremnić wszelką nawet próbę rozmowy z uchodźcami. "Niektórzy oficerowie mówili nam, że robią to dla bezpieczeństwa uchodźców. Inni po prostu wzruszyli ramionami i mówili, że to zarządzenie władz" - relacjonuje Carolyn Dunn.

"Gdzie jest Liga Arabska? Dlaczego szef Ligi Arabskiej nie przyszedł zobaczyć, co się z nami dzieje i nas wysłuchać? Czym on jest zajęty?" - wypomina młody syryjski uchodźca. Dramat jego rodaków rozgrywa się na oczach świata, który póki co nie ma odwagi, by stanąć po stronie antyprezydenckich demonstracji.

Dla zainteresowanych tematem:
Informacja w angielskiej Wikipedii o syryjskich uchodźcach
Relacje syryjskich uchodźców w "The Australian"
Relacja Amnesty International z tureckiego obozu dla syryjskich uchodźców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto