Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramatyczne zmagania siatkarzy. Polska wygrywa z Chinami

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
W drugim meczu weekendu rozpoczynającego tegoroczne rogrywki siatkarskiej Ligi Światowej Polska pokonała Chiny 3:2. Po wczorajszej hegemonii biało-czerwonych, sobotnie spotkanie w Hali Sportowej było bardziej zacięte, lecz to gospodarze dzięki świetnej grze w dwóch ostatnich setach przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Po piątkowym, łatwym zwycięstwie nad Azjatami, biało-czerwoni przystąpili do dzisiejszego pojedynku z podniesionym czołem. Niesieni fantastycznym dopingiem dziesięciotysięcznej publiczności w łódzkiej Hali Sportowej, podopieczni Raula Lozano bez większych problemów rozprawili się wczoraj z niżej notowanym rywalem, przewyższając go w każdym elemencie gry. Nikt nie miał więc wątpliwości, że Polacy będą rozdawali karty również w sobotnie popołudnie.

Sensacyjny początek

Trener Raul Lozano nie zdecydował się na zmiany w wyjściowym składzie, stawiając na Wojciecha Grzyba, Pawła Zagumnego, Michała Winiarskiego, Łukasza Kadziewicza, Grzegorza Szymańskiego, Piotra Gruszkę i Piotra Gacka. Spotkanie dość niespodziewanie rozpoczęło się po myśli Chińczyków, którzy wygrali pierwsze trzy piłki. Gospodarze szybko odrobili wprawdzie straty, lecz początek meczu pozostawał niezwykle wyrównany. Po błędach serwisowych Kadziewicza i Winiarskiego na pierwszą przerwę techniczną z jednopunktową przewagą schodzili siatkarze z Azji. Przeciwnicy prezentowali się zdecydowanie lepiej niż w piątkowy wieczór, imponując szybkimi atakami i utrzymując prowadzenie.

Przy stanie 14:12 dla rywali o czas poprosił argentyński szkoleniowiec biało-czerwonych. W kolejnych minutach obraz gry nie uległ jednak zmianie. Nieudana próba ominięcia bloku bezbłędnego wczoraj Zagumnego i posyłanie piłki na aut przez polskich atakujących sprawiły, że w trakcie drugiej przerwy technicznej tablica świetlna wskazywała wynik 16:12 dla Chin. W obliczu bezradności polskiego zespołu coraz częściej przysługujące mu przerwy wykorzystywać musiał Lozano.

Sygnałem do nawiązania walki o wygranie pierwszego seta był atomowy atak Piotra Gruszki. Polacy zdobyli pięć punktów z rzędu i przy stanie 19:19 losy partii nie były jeszcze przesądzone. Następne piłki były wyścigiem "łeb w łeb" obu stron. Po skutecznym zbiciu piłkę setową mieli już Chińczycy, lecz atomowym atakiem wyrównał Szymański, co pozwoliło jednak jedynie odłożyć nieznacznie egzekucję Polaków. Zawodnik Jastrzębskiego Węgla został po chwili zatrzymany przez blok rywali, którzy po kolejnej akcji cieszyli się ze zwycięstwa w pierwszym secie.

Wybudzeni z amoku

Drugą partię w dużo lepszym stylu rozpoczęli biało-czerwoni. Do dobrzej grze przyjmujących i bezlitosnego wprowadzonego na parkiet Daniela Plińskiego, podopieczni Raula Lozano schodzili na pierwszą przerwę techniczną prowadząc 8:4. Polacy, wybudzeni z początkowego amoku, kontrolowali przebieg gry, raz po raz skutecznie atakując zagubionych Azjatów. Na główną postać w ekipie gospodarzy wyrastał Pliński, nonszalancję w polu zagrywki błyskawicznie naprawiając atakami z tzw. podwójnej krótkiej. Chińczycy nie potrafili przeciwstawić się coraz pewniejszej postawie reprezentacji Polski, która konsekwentnie przybliżali się do zwycięstwa w całym secie. W obliczu bezpiecznej przewagi, Lozano dał szansę rezerwowym Łukaszowi Żygadle i Robertowi Prygielowi. Ten ostatni serwował przy pierwszej piłcę setowej dla biało-czerwonych, lecz po dobrym przyjęciu zaatakować zdołali goście. Chwilę później tym samym rywalom zrewanżował się jednak Winiarski i Polacy wygrali w tej partii 25:20.

Grać trzeba do końca

Od początku trzeciego seta na parkiecie pozostał Robert Prygiel, atomowym zbiciem zdobywając pierwszy punkt dla polskiego zespołu. Po chwilowym przejęciu inicjatywy przez zawodników z Chin, kolejne minuty przebiegały już pod dyktando gospodarzy i to oni prowadzili 8:5. Podobnie jak w piątek, dobrze prezentował się Gruszka, którego znakiem firmowym stały się dziś ataki...lewą ręką. Azjaci wydawali się spocząć na laurach po sukcesie w pierwszej partii, czego wyraźnym znakiem były coraz częstsze błędy w przyjęciu i kończeniu akcji. Kilkupunktowa przewaga Polski nie pozostawiała złudzeń, kto rządzi w Hali Sportowej. W parze z coraz lepszą grą siatkarzy szła fantastyczna atmosfera na trybunach. Przy stanie 15:10 asem serwisowym popisał się jeden z Chińczyków, aczkolwiek była to jedynie łyżeczka miodu w beczce dziegciu gości. Polacy nie dorównywali wprawdzie bezbłędnej drużynie z wczorajszego wieczoru, lecz cierpliwie kontynuowali dzieło zniszczenia przeciwnika. Sytuacja stała bardziej nerwowa, gdy wysokie dotychczas prowadzenie biało-czerwonych stopniało do wyniku 17:16. Gospodarze momentalnie stracili pewność w grze, coraz gorzej wychodziła również współpraca Zagumnego z atakującymi. Fatalne błędy i słabość siatkarzy z orzełkiem na piersi bezlitosnie wykorzystali skazywani na porażkę rywale, sensacyjnie zwyciężając w trzeciej partii 25:23.

Kapitalny Gruszka

Niepotrzebna porażka minionym secie musiała nadszarpnąć ambicję reprezentacji Polski. Popis własnego geniuszu łódzkim kibicom dał Piotr Gruszka, bombardując rywali skutecznymi atakami i zagrywką. Świetna gra zawodnika BOT-u Skry Bełchatów zapewniła Polakom aż sześciopunktowe prowadzenie przy zejściu na pierwszą przerwę techniczną. Dobrze spisywali się również Winiarski, Pliński i Prygiel, raz po raz pewnie kończąc akcje drużyny. Z powodu szalejących nad Łodzią burz spotkanie zostało przerwane przy stanie 12:3 dla biało-czerwonych. Po wznowieniu gry gospodarze nie zwalniali tempa. Rozmaitą gamę wariantów rozegrania piłki zaprezentować mógł Zagumny. Aplauz nie ustającej w dopingu publiczności wzbudzały zwłaszcza ataki z "krótkiej" Plińskiego. Gdy Polacy prowadzili z bezradnymi Azjatami aż 22:10, nikt nie miał wątpliwości, iż losy tej partii są już przesądzone. Chińczycy zdołali jeszcze zdobyć sześć punktów, lecz ostatecznie wygraną orłów Lozano silnym uderzeniem przypieczętował niezawodny w czwartym secie Gruszka.

Tie-break bez historii

O losach sobotniej potyczki zdecydować miał zatem budzący zwykle mnóstwo emocji tie-break, którego mocnym akcentem rozpoczęli biało-czerwoni. Goście wciąż nie potrafili przyćmić konsekwentnie grających przeciwników, czego efektem była utrzymująca się na poziomie kilku "oczek" przewaga polskiego zespołu. Znów główną bronią naszych zawodników okazały się ataki Winiarskiego i Plińskiego. Każda akcja coraz bardziej przybliżała Polaków do zasłużonego zwycięstwa. Przy stanie 13:9 dwa kolejne punkty padły łupek graczy z Azji i Raul Lozano zmuszony był poprosić o czas. Chwilę później gospodarze stawali przed szansą wykorzystania piłek meczowych. Za drugim razem skutecznie z lewego skrzydła zaatakował wyrastający na specjalistę od kończenia decydujących akcji Gruszka i zasłużony triumf Polski nad Chinami stał się faktem.

Polska - Chiny 3:2 (24:26, 25:20, 23:25, 25:16, 15:13)

Polska: Winiarski, Gruszka, Zagumny, Szymański, Grzyb, Kadziewicz, Gacek (libero) oraz Pliński, Bąkiewicz, Prygiel, Żygadło

Chiny: Cui Xiaodong, Cui Jianjun, Yu Dawei, Shen Qiong, Jiang Fudong, Fang Yingchao, Ren Qi (libero) oraz Yuan Zhi, Li Chun, Guo Peng, Zhong Weijun, Hu Song

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto