Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drugoroczność - to dopiero jest kara

Jolanta Paczkowska
Jolanta Paczkowska
W Finlandii, Szwecji, Wielkiej Brytanii nie praktykuje się pozostawiania ucznia na drugi rok w tej samej klasie. "Nie ma żadnych korzyści pedagogicznych z tego, że dyrekcje szkół nakazują gorszym uczniom powtarzanie klasy. Tracą na tym sami uczniowie oraz finanse państwa" - mówią Niemcy.

Promowanie z klasy do klasy wszystkich uczniów jest praktyką stosowaną w wielu państwach na świecie. W naszej tradycji raczej nie do przyjęcia. Nasi uczniowie uczą się ciągle dla ocen, punktów, rzadziej z własnej potrzeby, z powodu zainteresowań.

A skoro o punktach i testach - nieznający drugoroczności Finowie, którzy zreformowali swój system oświatowy na początku lat siedemdziesiątych, rezygnując z nieefektywnego modelu niemieckiego - uzyskują znakomite wyniki w międzynarodowych testach, np. przodują w PISA.

Dlaczego u nas tak mało uwagi poświęca się uczniom drugorocznym? Dlaczego rzadko mówi się, że to jest kara? Kara - nie tylko dla nich, także dla rodziców, nauczycieli i innych uczniów, trwająca cały rok! Bywa i kilka lat.

Bo uczniowie ci mają bezradnych rodziców, którzy ze względu na swoje ograniczone możliwości nie umieją pomóc? Których nie było stać na korepetycje? Albo też mają rodziców nieodpowiedzialnych, którzy nie przejmują się losem dziecka. Nieporadnych wychowawczo, o niskiej kulturze, ze środowisk patologicznych.

Nie umiem sobie wyobrazić dziecka, które przychodzi do pierwszej klasy i od pierwszej lekcji nie chce się uczyć, nie chce odnosić sukcesów. Jednak przychodzi moment, kiedy zauważa same porażki, zniechęca się i wtedy potrzebne mu mądre wsparcie. Najczęściej na tym etapie je otrzymuje, choć może nie zawsze w wystarczającym stopniu. A kiedy nakładają się na to jeszcze problemy rodzinne, sytuacja staje się patowa.

Wśród przeciwników kar są tacy, którzy zdecydowanie opowiadają się przeciw publicznemu karaniu, a więc udzielaniu upomnień, nagan na forum. Jakoś nie mówi się o tym, że kary drugoroczności nie da się wymierzyć bez podawania do publicznej wiadomości. Nikt nie pyta drugorocznych, jak radzą sobie w nowym zespole, oni radzić sobie po prostu muszą sami, jak umieją, a że najczęściej nie umieją, więc skutki tego odczuwają wszyscy.

Paradoksalnie tracą najczęściej całkowicie motywację do nauki, mają zaniżoną samoocenę, lekceważą obowiązki szkolne, zakłócają przebieg lekcji, wagarują, mają zły wpływ na nowy zespół klasowy, zachowują się agresywnie lub zamykają w sobie. Konsekwencje ekonomiczne ponosi rodzina i szkoła.

Tymczasem w Niemczech pedagodzy podkreślają, że powtarzanie klasy powinno być wyjątkiem zastrzeżonym tylko do takich zdarzeń jak długotrwała choroba czy wypadek ucznia. Nie ma żadnych korzyści pedagogicznych z tego - czytamy dalej - że dyrekcje szkół nakazują gorszym uczniom powtarzanie klasy. Zdaniem niemieckich naukowców tracą na tym sami uczniowie oraz finanse państwa.

Skoro więc drugoroczność ciągle nie zdaje egzaminu w postępowaniu pedagogicznym, może należałoby i u nas szukać innych dróg? Sprawdzać za pomocą testów gotowość szkolną dzieci przed rozpoczęciem nauki, a potem wcześnie i starannie diagnozować ich trudności szkolne i pomagać, pomagać.

Rozporządzenie MENiS z 7 stycznia 2003 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach nakładało obowiązek organizowania dla uczniów, u których stwierdzono specyficzne trudności w uczeniu się, uniemożliwiające uzyskanie osiągnięć wynikających z podstawy programowej, specjalistyczne zajęcia korekcyjno-kompensacyjne. Organizowanie klas wyrównawczych i terapeutycznych, w których liczba uczniów może wynosić od 10 do 15.
Niektóre szkoły zaczęły takie klasy terapeutyczne organizować. W Warszawie, na Ursynowie przy ulicy Wokalnej powstała szkoła, która "próbuje wypracować skuteczne metody pomocy dzieciom, wyrwać je z zaklętego kręgu niepowodzeń". Na stronie szkoły można przeczytać: "Placówka, która pełni rolę szkoły terapeutycznej powstała z myślą o pomocy dzieciom o nieharmonijnym rozwoju i stworzeniu warunków na wyrównanie szans edukacyjnych. Dzieci z dysfunkcjami analizatorów korowych, nadpobudliwością psychoruchową, problemami emocjonalnymi i zdrowotnymi, często ze środowisk zagrożonych patologią społeczną są objęte kompleksowymi i zróżnicowanymi oddziaływaniami". Ale czy szkoła ta nadal istnieje?

Dalej mamy niewiele szkół, w których zatrudnieni są terapeuci pedagogiczni pracujący z uczniami mającymi trudności w nauce. Pewnie drugoroczność jest jednak tańsza.
***
Czytaj również:
Jak wychowywać? Jak karać?
"Nauczycielom, którzy widząc trudności w odnalezieniu się szkoły w nowej przestrzeni społecznej i politycznej, nie zamierzają składać broni", polecam artykuł Szkoła na miarę cywilizacji wiedzy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto