W książce Tomasza Białkowskiego znajdziemy wszystko czego wymagać możemy od dobrego kryminału. Seryjnego mordercę ściga detektyw z przypadku, są też piękne kobiety, a cała akcja ma drugie dno i oczywiście zaskakujące zakończenie.
Wszystko to dzieje się w pięknej scenerii Warmii. Znawca kryminałów dostrzeże wpływ na pisarstwo Tomasza Białkowskiego książek Conan Doyle, Hammeta czy Forsythe'a. Z tych najlepszych wzorców autor wziął co najlepsze i z powodzeniem przeniósł w polskie realia.
Mamy więc fanatyków religijnych, nierozgarniętą policję i wszechwładnych oficerów dawnych służb specjalnych. Gdzieniegdzie autor ujawnia swoje poglądy polityczne kreując pod nie akcję książki. Te zabiegi nie przysłużyły się akcji. Również dbałość o szczegóły pozostawia wiele do życzenia. Jedna z ofiar początkowo ma pistolet P64, by za chwilę w cudowny sposób dotykać kolby Makarowa. Podobnie jest z kreowaniem czarnych charakterów. Szaleniec religijny będzie mordował w sposób wyrafinowanie okrutny, lecz dawny oficer służb specjalnych wybierze metodę prostą i skuteczną.
Przez te ułomności akcja książki traci nieco na wiarygodności, jednak od kryminału wymagamy jedynie rozrywki a tej "Drzewo morwowe" nam dostarcza.
Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?