Spektakl "Pocałunek" w reżyserii Adama Sajnuka to historia dwojga ludzi - "kobiety z przeszłością i mężczyzny po przejściach". Ona jest poważną kobietą, która ma problemy zdrowotne i nie chce dać sobie pomóc najbliższym, on - byłym komikiem, którego los nie oszczędza, mężczyzną pełnym goryczy.
Spotykają się przypadkiem na górskim szlaku, siadają na tej samej ławce - i tak zaczyna się ich nietypowa znajomość. Z pozoru nic ich nie łączy, oprócz samotności. Jednak z biegiem czasu i kolejnych, już mniej przypadkowych spotkań, rodzi się między nimi silna więź. Może jest to miłość, która powoli zaczyna się w nich rodzić?
Podczas owych spotkań rozmawiają o życiu i śmierci, o straconych nadziejach i niewykorzystanych szansach. Ich rozmowa miejscami przypomina szermierkę słowną, bohaterowie ranią się nawzajem, mimo że tego nie chcą. Ich dialog iskrzy humorem oraz ciętymi ripostami. Zmusza do refleksji na temat relacji damsko-męskich.
Dużym walorem tego spektaklu jest znakomita obsada. Marzena Trybała była niezwykle przekonująca w roli nieszczęśliwej mężatki, która podejrzewa u siebie chorobę nowotworową, a jednocześnie ciepłej kobiety, pełnej życiowej mądrości. Z kolei Krzysztof Tyniec, znany głównie z ról komediowych, pokazał inną twarz - przegranego klauna, pod maską którego kryje się doświadczony przez życie mężczyzna.
Muszę przyznać, że wolę jak jest wielu aktorów na scenie, gdyż wtedy akcja jest bardziej dynamiczna. Jednak Marzena Trybała i Krzysztof Tyniec poradzili sobie doskonale. Cały czas przykuwali uwagę widzów, nic nie było niepotrzebne.
Warto wspomnieć także o prostej, ale niezwykle pomysłowej scenografii Katarzyny Adamczyk – ławeczka w postaci sofy oklejonej tapetą w wodospady, tekturowe zwierzęta w tle, które się poruszają, niebo i drzewa w postaci sześciokątnych pudełek oklejonych fototapetami. W dodatku puszczane były projekcje wideo i muzyka w tle, która nie naśladowała przyrody, wprost przeciwnie - instrumenty wywoływały dreszcze. Podobały mi się także kostiumy - gustowne stroje dojrzałej kobiety oraz wytarte dżinsy i T-shirt wiecznego chłopca. Stanowiły one świetny kontrast.
"Pocałunek" nie jest mdłą historią rodem z komedii romantycznych, bardziej słodko-gorzką opowieścią o życiu. Ger Thijs jest świetnym obserwatorem, nic więc dziwnego, że w Holandii jest uznanym dramaturgiem. Dlatego polecam tę sztukę każdemu bez wyjątku.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?