Z pewnością będą głosy niezadowolenia w związku z elementem programu "Zero tolerancji dla przemocy".
Godzina bezpieczeństwa kojarzy się z godziną policyjną, ta - zbliża się grudzień - ze stanem wojennym, mapa skojarzeń dość negatywnie się rysuje... więc odrzucamy wszystko! To jedna z wersji, dość "fantastyczna", ale sądzę, że nie zabraknie obywatelom pomysłów w uzasadnianiu absurdalności projektu Romana Giertycha.
Nieletni, przebywający bez opieki w miejscach publicznych między godzinami 23 a 5 rano, mają być objęci specjalnym nadzorem. Słyszałam zarzut, że pomysł Giertycha wcale nie jest dla dobra młodzieży, ale właśnie obraca się przeciw dobru młodych ludzi, bo ogranicza ich wolność.
A może spokojnie zastanowić się i odpowiedzieć sobie na kilka pytań? Kto ma czuwać na dziećmi w wieku np. 15 lat, które przesiadują w parkach z puszką piwa albo po północy wędrują ulicami miast (nie jest to bynajmniej koczowniczy styl życia, tylko okazyjne "imprezki"). Oczywiście obowiązek wychowania spoczywa na rodzicach. Jakie są realia, widzimy i słyszymy na ulicach. Jeśli rodzice nie są w stanie opiekować się dzieckiem - a nie należą do wyjątków rozmowy rodzica z nauczycielem: "Nie daję sobie z synem/córką rady" - może konieczna jest pomoc z zewnątrz w postaci konkretnej ustawy?
Oczywiście tego typu zakazów i nakazów nie powinno się traktować jako lekarstwa na bolączki wychowawcze. Jest to po prostu - wedle planu Giertycha - sposób na poprawienie bezpieczeństwa
nas wszystkich (w tym samych nocnych wędrowników).
Trzeba podejmować próby rozwiązania problemów. To przynosi chyba więcej efektów niż ubolewanie i krytykowanie rzeczywistości, w której żyjemy. A w końcu to nasze czasy, nie cudze!
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?