Dzieci mogą kupić w szkole dopalacze. Legalnie!

Po spożyciu takich "wzbogaconych" cukierków dzieci stają się nadpobudliwe i rozkojarzone. Pierwsi zauważyli to nauczyciele w lubelskich szkołach. Niestety ani Sanepid, ani policja nie mogą nic w tej sprawie zrobić, ponieważ barwniki zawierające szkodliwe substancje stosowane są całkowicie legalnie.

Stosowanie barwników w środkach spożywczych regulują zarówno polskie jak i unijne przepisy. Jeśli barwniki są dodawane np. do cukierków zgodnie z tymi przepisami, wówczas proces ten jest całkowicie legalny. Nie można natomiast zastosować przepisów o tzw. środkach zastępczych (czyli dopalaczach), gdyż zgodnie z definicją służy on do odurzania, ale wprowadzanie go do obrotu nie może być uregulowane w żadnej innej ustawie. A stosowanie barwników regulują inne, cytowane wyżej przepisy.

Nie można w tym wypadku zastosować również ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która zawiera listę zakazanych środków psychoaktywnych. Barbara Sawa-Wojtanowicz z lubelskiego Sanepidu powiedziała dziennikowi gazetaprawna.pl: "barwniki, które działają pobudzająco na dzieci, nie zostały wymienione w ustawowej tabeli substancji zakazanych. Tabela nie pomaga też walczyć z dopiero wprowadzanymi na rynek niebezpiecznymi specyfikami. Dlatego cukierki z odurzającymi substancjami można wciąż kupić w wielu szkołach".
Sanepid mógłby ewentualnie karać za brak ostrzeżenia na opakowaniu produktu, że: "Produkt może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci". Problem jednak w tym, iż dotyczy to produktów wprowadzonych do obrotu po 20 lipca 2010 r. Tymczasem większość kwestionowanych cukierków jest wyprodukowana przed ta datą i długo jeszcze będą one w obrocie.

Problem jest palący i niezmiernie groźny dla zdrowia dzieci. Miejmy więc nadzieję, że politycy zareagują równie szybko i skutecznie jak w przypadku dopalaczy.