Pierwszego kota, jakiego pamiętam, spotkałam dawno temu na wakacjach. Napaskudził na koc i zwiał. Moja szanowna rodzicielka nie była tym faktem zachwycona, o nie. Później były też opowieści innych o ich kotach, jakieś przelotne spotkania na wakacjach (chwila nieuwagi i kiełbasa czekająca na wrzucenie na grilla znikała bez śladu) albo u sąsiadów.
Nigdy nie zapomnę, kiedy koleżanka wyszła na spacer z kotem na smyczy. Pies - wiadomo, ale kot… Szybko jednak okazało się, że na własnego kota nie mam szans. Opowieściom o tym, jakie to koty są wspaniałe, kochane, wredne, podstępne mogłam tylko wierzyć na słowo.
Dzięki internetowi mogłam naczytać się o kotach do woli, o ich zwyczajach, zachowaniach, obejrzeć tysiące fotografii na różnych forach, świetną lekcją był też sławny kot Simona. Parę lat temu popełniłam nawet poważny tekst o pochodzeniu i udomowieniu kotów. Jeden z kolegów ze studiów potwierdził wtedy informację, że na Cyprze koty są stałym elementem krajobrazu.
O Światowym Dniu Kota dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. Rok temu biegałam z mikrofonem, dręcząc ludzi różnymi dziwnymi pytaniami. Na wieczornym zebraniu naczelny stwierdził, że za mało się przykładamy, że nie wiemy, co się dzieje na świecie. Ktoś rzucił: - Jutro Światowy Dzień Kota.
- Kto ma kota w domu? - pyta naczelny. Jednemu z realizatorów wyrwało się, że ma, został zapędzony do studia razem z jedną z reporterek i przez dwie minuty opowiadał o tym swoim kocie. Jakoś wybrnął i następnego dnia audycja poszła w świat.
Kiedy ponad pół roku temu dostałam wreszcie pracę, jednym z pierwszych spostrzeżeń był czarny kot z białym krawatem i skarpetkami, rozwalony na parapecie i wygrzewający się w słońcu. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że to kotka, udało mi się też kilka razy ją pogłaskać. Przy wchodzeniu i wychodzeniu automatycznie odwracałam głowę i szukałam czarnego futra. Niestety redukcja etatów nie pozwoliła na dalsze pogłębianie tej znajomości.
Może kiedyś dostanę pracę, która pozwoli mi na pełne usamodzielnienie się i przygarnięcie własnego kota. Parę osób sugerowało mi już rozwiązanie pośrednie- sfinksa, czyli kota bez włosów, ale jakoś mnie ta opcja nie przekonuje.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?