Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień kota bez kota

Redakcja
Niektórzy twierdzą, że to krowa. Ja widzę kota.
Niektórzy twierdzą, że to krowa. Ja widzę kota. Magda Gawryś
Nigdy nie miałam kota. Alergia na sierść mojej matki wyklucza wszystko powyżej chomika. Co nie znaczy, że nigdy nie miałam kontaktu z tymi zwierzakami.

Pierwszego kota, jakiego pamiętam, spotkałam dawno temu na wakacjach. Napaskudził na koc i zwiał. Moja szanowna rodzicielka nie była tym faktem zachwycona, o nie. Później były też opowieści innych o ich kotach, jakieś przelotne spotkania na wakacjach (chwila nieuwagi i kiełbasa czekająca na wrzucenie na grilla znikała bez śladu) albo u sąsiadów.

Nigdy nie zapomnę, kiedy koleżanka wyszła na spacer z kotem na smyczy. Pies - wiadomo, ale kot… Szybko jednak okazało się, że na własnego kota nie mam szans. Opowieściom o tym, jakie to koty są wspaniałe, kochane, wredne, podstępne mogłam tylko wierzyć na słowo.

Dzięki internetowi mogłam naczytać się o kotach do woli, o ich zwyczajach, zachowaniach, obejrzeć tysiące fotografii na różnych forach, świetną lekcją był też sławny kot Simona. Parę lat temu popełniłam nawet poważny tekst o pochodzeniu i udomowieniu kotów. Jeden z kolegów ze studiów potwierdził wtedy informację, że na Cyprze koty są stałym elementem krajobrazu.

O Światowym Dniu Kota dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. Rok temu biegałam z mikrofonem, dręcząc ludzi różnymi dziwnymi pytaniami. Na wieczornym zebraniu naczelny stwierdził, że za mało się przykładamy, że nie wiemy, co się dzieje na świecie. Ktoś rzucił: - Jutro Światowy Dzień Kota.
- Kto ma kota w domu? - pyta naczelny. Jednemu z realizatorów wyrwało się, że ma, został zapędzony do studia razem z jedną z reporterek i przez dwie minuty opowiadał o tym swoim kocie. Jakoś wybrnął i następnego dnia audycja poszła w świat.

Kiedy ponad pół roku temu dostałam wreszcie pracę, jednym z pierwszych spostrzeżeń był czarny kot z białym krawatem i skarpetkami, rozwalony na parapecie i wygrzewający się w słońcu. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że to kotka, udało mi się też kilka razy ją pogłaskać. Przy wchodzeniu i wychodzeniu automatycznie odwracałam głowę i szukałam czarnego futra. Niestety redukcja etatów nie pozwoliła na dalsze pogłębianie tej znajomości.

Może kiedyś dostanę pracę, która pozwoli mi na pełne usamodzielnienie się i przygarnięcie własnego kota. Parę osób sugerowało mi już rozwiązanie pośrednie- sfinksa, czyli kota bez włosów, ale jakoś mnie ta opcja nie przekonuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto