Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Dziennik" Sławomira Mrożka - o rozmowie z samym sobą

Adrianna Adamek-Świechowska
Adrianna Adamek-Świechowska
Sławomir Mrożek, Dziennik, t. 2: 1970-1979, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012.
Sławomir Mrożek, Dziennik, t. 2: 1970-1979, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012. Okładka książki
Nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazał się tom drugi „Dziennika” Sławomira Mrożka. Jest to dzieło autobiograficzne, ukazujące nieznany dotąd bliżej świat wewnętrzny pisarza.

„Człowiek, który zostawia po sobie pamiętnik źle lub dobrze pisany, byle szczery, przekazuje i daje przyszłym psychologom i powieściopisarzom nie tylko obraz swoich czasów, ale jedynie prawdziwe ludzkie dokumenty, którym można zaufać” – pisał w swym dzienniku intymnym Leon Płoszowski, bohater „Bez dogmatu” Henryka Sienkiewicza.

W refleksji, jaką poczytać można za myśl autora, dodawał: „przyszłą formą powieści będzie wyłącznie forma pamiętnikowa”. Nie sposób odmówić słuszności i przenikliwości tym uwagom. W wieku XX nastąpił gwałtowny rozwój nurtu autobiograficznego, dającego obraz kondycji człowieka współczesnego. Wpisuje się w tę bogatą dziedzinę, jak się można od niedawna przekonać, także Sławomir Mrożek.

Jego dziennik przynosi niewątpliwie osobny, indywidualny portret artysty, ale charakterystyczny dla doby współczesnej. Wyznał w jednym z listów do przyjaciela, krytyka literackiego, Jana Błońskiego: „O mnie by trzeba pisać tak, jak by trzeba o każdym i o wszystkim. O historii, o epoce, o okresach, o Polsce, o tym, jak człowiek z tego wynika i jak wobec tego się zwija, kurczy i rozkurcza, ucieka, napastuje, jakie wobec tego ma pomysły, jaki chwyt na życie, jakie strachy, jakie nadzieje, jak nie może a musi, co i jak próbuje udawać, co i jak mu się udaje, a co nie [...]”.

„Dziennik” Mrożka nie był przeznaczony do publikacji, miał służyć tylko jego autorowi, by z dystansu „przypatrzyć się”: „sobie, innym, światu”. Pojawia się w nim westchnienie pod datą 6 września 1975 r.: „Prośba: obym miał czas przed śmiercią zniszczyć wszystkie moje papiery. Przede wszystkim dzienniki”. Twórca konsekwentnie odmawiał zwierzeń, zwłaszcza wobec polskiej publiczności. Na szczęście decyzję pisarz zmienił i zdecydował, mimo wcześniejszych zabiegów chronienia prywatnej biografii, by wydać drukiem owe zapisy z kilkudziesięciu lat. Mają one nieocenioną wartość, zwłaszcza, że stanowią próbę określenia swojej tożsamości, zidentyfikowania siebie, swej pozycji, sensu życia, roli w kulturze, zdiagnozowania zjawisk, które zachodzą w świecie. Podzielenie się osobistym wywodem jest niewątpliwie aktem zaufania, iż ujawnienie wewnętrznego świata nie spowoduje jego zatracenia.

Trzytomowa publikacja, obejmująca ogółem lata 1962-1989, to pierwsze wydanie po polsku. Dziennik - jak pisarz stwierdza 17 kwietnia 1970 r. - jest sposobem „wyrażenia siebie”. Forma ta - jak można mniemać - najlepiej odpowiada upodobaniom Mrożka, który daje wyraz niechęci do „czytania książek z fabułą, oglądania filmów z fabułą, przedstawień teatralnych z fabułą”.
Właściwości gatunku: pozbawienie konturów, luźność, swoboda wątków myślowych, są bez wątpienia atrakcyjną formą wypowiedzi. Wywód notowanych niemal codziennie myśli nazywa Mrożek „zapiskami”, w których „wiele jest rzeczy prawdziwych i pożytecznych”. Istotną ich część zajmują rozważania autotematyczne. Autor „Tanga” wyraża dystans wobec pisania życiorysu jako wypowiedzi sztucznej, nieprawdziwej. Uznaje natomiast, iż ekspresja wewnętrznych przemyśleń, odczuć, a zatem zapisywanie przejawów stosunku do siebie samego, próba odkrycia wizji samego siebie – to jest właściwa forma autobiografii.

W tomie drugim, zawierającym notatki z okresu lat 1970-1979, Mrożek przygląda się swojej „wewnętrznej rzeczywistości”, stwierdziwszy przekroczenie pewnej istotnej cezury w swoim życiu. Osiągnąwszy wiek czterdziestu lat dokonuje bilansu, weryfikacji swych zapatrywań. „Rozmowa z samym sobą”, jak określa wywód, prowadzi w kierunku pogłębiającego się dojrzewania i świadomości podlegania procesowi starzenia się: „Sobie teraz, więcej już niż czterdziestoletniemu, mówię: uspokój się nieco i ucisz. To znaczy – niech twój niepokój i hałas będą innego, tobie właściwego rodzaju, niech nie będą niepokojem i hałasem szesnastoletniego”. Interesuje go proces myślenia w doświadczeniu egzystencjalnym człowieka. Problematykę tę wywołuje fakt śmierci pierwszej żony, Marii Obremskiej, która odeszła 31 października 1969 r. W poczuciu kruchości życia autor „Dziennika” między innymi wyrazi osobiste postanowienie: „Czekać na śmierć, robiąc, co do mnie należy” (4 września 1975 r.).

Lata siedemdziesiąte w biografii Mrożka wypełniają pobyty w różnych kręgach kulturowych. Tom drugi otwiera relacja z podróży samolotem do Nowego Jorku, a na kolejnych kartach czytelnik podróżuje z autorem po Stanach Zjednoczonych i Ameryce Południowej, udaje się do Niemiec, Francji, Anglii, Szwajcarii, Austrii. Interesującym aspektem jest fakt, iż na płaszczyznę czasową teraźniejszości nakładają się polskie reminiscencje: zieleń krakowskich Plant między ulicą Stradom a ulicą Sienną, deszcz na ulicy Piekarskiej w Warszawie. Wspomnienia te uzasadniają powrót Mrożka do kraju. One czynią zrozumiałą późniejszą decyzję pisarza wyboru Krakowa jako swojego miejsca w świecie.

Dziennik odzwierciedla sytuację emigranta, naznaczoną piętnem dramatu, wewnętrznego rozdarcia. W poezji odzwierciedla je symbolicznie postać powołana przez Zbigniewa Herberta - pan Cogito, kierowanego imperatywem moralnym powrotu „na kamienne łono ojczyzny”. Mrożek wyraża żal z powodu odcięcia od porozumienia z polskim społeczeństwem, choć z upodobaniem odnajduje się w przedsięwziętych wędrówkach. Słabym echem odbijają się na kartach „Dziennika” wydarzenia ze „skarbca wszystkich nieszczęść”, ale pisarz zwraca ku nim swoją uwagę – na wieść o wypadkach grudniowych w roku 1970 zapisał: „W Polsce znowu jakieś nieszczęście”. Polityczne zdarzenia prowadzą go do spostrzeżeń o swoim uwikłaniu w specyfikę polskiej rzeczywistości.

Mrożek rozpoczynał swoją twórczość od żartobliwych rysunków i scenek. Stały się one integralnym elementem jego wizerunku twórczego, określanego mianem satyrycznego. Szczęśliwy zamysł edytorski „Dziennika” autorstwa Marka Pawłowskiego pozwolił wprowadzić owe rysunki na łamy okazałej publikacji. Nie pełnią jedynie funkcji elementu opracowania graficznego, ale dopełniają obraz autora - współtworzą jego ironiczny stosunek do siebie i świata. Stanowią ważny składnik przekazu - ilustrują ową postawę autora, która wynikła z prezentowanej przez niego w zapisach świadomości, iż wszystko (a więc także wartości i elementy tradycji) w rzeczywistości podlega manipulacji w celach politycznych.

W szeregi Związku Literatów Polskich Mrożek wstąpił w 1951 roku jako satyryk. W tomie drugim dziennika czytelnik otrzymuje obraz okoliczności, w których po dwudziestu latach członkostwa w 1971 r. pisarz zrywa z formułą literacką, administracyjnie kontrolującą działalność twórczą. Ten tom przedstawia zatem interesujący okres owego wyzwolenia z pancerza polskości i ról pisarskich, jakie wyznacza tradycja. Jest sygnałem rezygnacji z dostępu do polskiej publiczności. Jednocześnie jednak jest to interesujący czas dojrzewania do kolejnego akcesu – ponownego wstąpienia do Związku Literatów Polskich w 1978 r.

Jak zaznacza monografistka Sławomira Mrożka, Halina Stephan, autor „Tanga” chciał na wzór Witolda Gombrowicza „zaistnieć za granicą jako pisarz apolityczny bez zaangażowania w konkretną kulturę”. Po raz pierwszy – jak wyznawał – usłyszał o Gombrowiczu w roku 1951, gdy wstąpił do Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich. Następnie przez dwie dziesiątki lat pozostawał pod silnym wpływem, który dochodzi do głosu jeszcze w latach siedemdziesiątych. Odkrycie Gombrowicza wywarło ogromny wpływ na postrzeganie przez Mrożka form kultury. Rozważania dość obszerne w dzienniku uzasadniają określenie zależności obu twórców w kategoriach mistrza i ucznia.

W rozmowie wewnętrznej w dzienniku odwołania do Witolda Gombrowicza służą wypracowaniu niezależności twórczej. Liczne odniesienia wskazują na prowadzenie dialogu, owocem którego jest dostrzeganie podobieństw i różnic. Autor zapisów zestawia swoje wywody z „Dziennikiem” autora „Ferdydurke”, by w ten sposób uwalniać się od jego dominacji, wywołującej kompleks niższości. Tom drugi rejestruje proces uwalniania się od zależności, która – jak uświadamia sobie Mrożek – powinna być jedynie etapem rozwoju twórczego artysty. Wziąwszy od Gombrowicza formułę będzie Mrożek oscylował w kierunku indywidualizmu, by w efekcie oddalić się od swojego „duchowego ojca”.

Lektura dziennika pozwala zrozumieć źródła zapatrywań Sławomira Mrożka na kwestie artystyczne. Ujawnia duchowe wyposażenie autora, powołującego do istnienia bohaterów uniwersalnego teatru świata. Osobista sytuacja emigracyjna rzuca istotne światło między innymi na jeden z najwybitniejszych dramatów – „Emigrantów” (1974), portretujących, według interpretacji Tadeusza Nyczka, dwa wcielenia samego autora. Dziennik stanowi także materiał do określenia ewolucji twórczej autora. Ujawnia problemy go nękające, pomaga rozpoznać je w jego twórczości literackiej.

Jan Błoński podkreślił różnorodność form, jakimi posłużył się Mrożek: „.. czegóż ten człowiek w życiu nie pisał, nie rysował, nie reżyserował! Nie bał się wstępniaka, humoreski, skeczu, komedii, dramatu, przypowieści (i powieści), nie mówiąc o opowiadaniu...”. Trzeba zauważyć, że chociaż pisarz uchodził przede wszystkim za twórcę dramatu, to również inne formy jego działalności twórczej cieszyły się dużą popularnością. Najbardziej znane były dramaty, ale w powszechnym obiegu krążyły jego satyryczne rysunki. Po wydaniu „Dziennika” obraz pisarza może ulec zmianie - ukazuje się on bowiem w nowej odsłonie.

Obszerny diariusz wprowadza czytelnika w nowy krąg rozmów ze Sławomirem Mrożkiem. Zrozumiała jest rola, jaką dziennik intymny odgrywał w życiu autora jako czynnik wprowadzający sens i porządek w biografię, pozwalający na swoiste katharsis. Jednak zaproszenie do tego świata innych stawia ich przed trudnym wyzwaniem, otwiera nową formę jego funkcjonowania. Moment bowiem, gdy żywioł osobistych wyznań staje się własnością publiczną, jest zobowiązujący dla obu stron komunikatu.

Sławomir Mrożek, Dziennik, t. 2: 1970-1979, przypisy Maciej Urbanowski, wydanie I, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012, s. 856.

Rozpoczął się konkurs Dziennikarz obywatelski 2011 Roku.
Zgłoś swój materiał! Zostań najlepszym dziennikarzem 2011 roku. Wygraj jedną z ośmiu zagranicznych wycieczek.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto