Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziennikarz też człowiek. Kilka słów o dziennikarskich wpadkach

Redakcja
zrzut ekranu
"Katastrofa w ruhu drogowym", "proces rzołnieża", "czarnej pożeczki" – nie, to nie błędy z uczniowskich zeszytów. To dowód na to, że dziennikarzom też czasem przydałoby się odświeżenie znajomości ojczystej mowy.

Powyższe redakcyjne wpadki i znacznie więcej dziennikarskich bubli znaleźć można na Facebooku. Profil Cała Polska czyta dziennikarzom już od wielu miesięcy wyłapuje i piętnuje wyjątkowo poważne i mniej poważne błędy, które pojawiają się w polskich redakcjach – od telewizyjnych, przez prasowe, aż po internetowe. Na profilu ogłoszono nawet konkurs na Babola Roku 2013. Niechlubnym zwycięzcą została Gazeta.pl, która swoim czytelnikom zaserwowała pewnego razu wiele mówiący nagłówek: "Rafał Sonik, pierwszy Polak, któremu stanął na podium Rajdu Dakar". Pokonała tym samym inne babole, między innymi "granicę polsko-węgierską" z Rzeczpospolitej oraz w pełni retoryczne pytania typu: "Czy kobieta w chwili śmierci jeszcze żyła?" (Gazeta Pomorska) i "Popełnił samobójstwo, czy powiesił się sam?" (Gazeta Wyborcza).

Redakcyjne wpadki, także te nieortograficzne, przytrafiają się również redakcjom internetowym. Sport.pl zaproponował w lutym taki nagłówek: "W zdobycia przypadku medalu, Jacobsen złamie zasady olimpijskie", na antenie TVP Info Peter Prevc (Słoweniec) został przemianowany na Słowaka, zaś sport.tvp.pl koniecznie chciał ożywić Astrid Lindgren (zmarłą pisarkę norweską) i mianować ją reprezentantką Norwegii w biegach narciarskich, myląc tym samym z Astrid Jacobsen.

Redakcja serwisu gosc.pl alarmowała pod koniec lutego, że 3 proc. Polaków "żyje w konkubinach", podczas gdy Rzeczpospolita na swoich łamach przywróciła istnienie województwa białostockiego. Co prawda w dość chwalebnym kontekście, bo opisała je jako województwo z najmniejszym odsetkiem prób samobójczych, ale nadal w opozycji do aktualnego podziału administracyjnego kraju. Mały pstryczek w nos dostała za to redakcja internetowej Telewizji Republika, która swego czasu wyjątkowo silnie naśmiewała się z prezydenta Komorowskiego, gdy ten popełniał ortograficzne wpadki. Tym razem to redaktorzy Republiki popisali się na antenie "prezydętem". Wprost.pl z kolei dramatycznie pytał na swojej stronie www czy porwana misja OBWE jest "jak jeńce wojenne", by niespełna dzień później dorzucić inny nagłówek - "Złapali ją siostry zakonne". Kiedy media obiegła z kolei wieść o śmierci prymasa Glempa, serwis Interia.pl mógł się pochwalić jako pierwszy czerwonym nagłówkiem z tą informacją. Szkoda tylko, że w tym wypadku prymas Glemp stał się "Glępem".

Często pojawiają się błędy, których można niezwykle łatwo uniknąć – nawet jeśli nie zna się zasad ortografii. "Nastolatkowie rzucali kamienicami w motocykle"; "Aż czterech rywali przeleciało Kamila Stocha", "Gimnazjalista (…) podpalił się. (…) Był świeżo upieczonym uczniem gimnazjum" czy też "Wschód słońca nad morzem jest najpiękniejszy nad morzem" - to wpadki, które można wyeliminować dzięki przynajmniej jednokrotnemu przeczytaniu tekstu, zanim puści się go w eter. Najwyraźniej jednak w polskich redakcjach i z tym jest spory problem.

Wbrew pozorom tych wpadek wcale nie jest tak mało i nie dotyczą wyłącznie pomniejszych redakcji. Skoro „ruh drogowy” widniał nawet w TVN, a "nieporządana wieprzowina” pojawiła się w TVP 1, można się zastanowić, gdzie w tym wszystkim jest cały proces korekty materiałów, jakie wędrują do druku, na antenę lub na strony internetowe. A może w rzeczywistości w ogóle go nawet nie ma?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto