Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziewczyna od Finchera

Witold Kossakowski
Witold Kossakowski
Przed wejściem do ursynowskiego Multikina.
Przed wejściem do ursynowskiego Multikina. Fot. Witold Kossakowski
To był najtrudniejszy maraton filmowy ENEMEF w jakim uczestniczyłem. Filmy nakręcone na kanwie książek były bardzo zróżnicowane gatunkowo ale łączył je bardzo długi czas projekcji. Razem stworzyły zabójczy koktajl!

Choć Multikino postarało się o punktualne rozpoczęcie seansu, z dokładnością do kilkudziesięciu sekund, o godzinie 22 to maraton zakończył się o ósmej rano! Sporo uczestników poddało się wcześniej Morfeuszowi a szkoda, bo w mojej opinii najlepszym filmem maratonu był ostatni - Dziewczyna z tatuażem.
Na dobry początek zaserwowano nam prawie premierowo „Intruza” a tuż po nim „Piękne istoty”. Obydwie ekranizacje z pewnością nie powtórzą sukcesu powieści-bestsellerów na podstawie których zostały przygotowane ich scenariusze ale ogląda się je miło choć drugi z nich pomimo świetnej obsady wydawał mi się trochę nudnawy. Mój werdykt: masz wolny czas obejrzyj.
W tym miejscu, nie chcąc się powtarzać, polecam artykuły koleżanek i kolegów z naszego portalu, ich pogłębione relacje z Krakowa, Wrocławia a szczególnie z Warszawy Relacja Weroniki Trzeciak opisują pokrótce fabułę pokazanych filmów.
Trzeci w kolejności film znałem już wcześniej z małego ekranu ale z przyjemnością obejrzałem go w wygodnym fotelu Multikina. „Igrzyska śmierci” z oscarową Jennifer Lawrence (statuetka 2013 za rolę w Poradniku pozytywnego myślenia) uważam za bardzo udany produkt made in Hollywood. Tym, którzy go nie widzieli zalecam szybkie nadrobienie zaległości szczególnie, że na ekrany właśnie wchodzi ekranizacja kolejnej części bestsellerowej trylogii Suzanne Collins – W pierścieniu ognia. Mój werdykt: film godny polecenia.
Jak już wspomniałem ostatnią projekcją był thriller znakomitego reżysera Davida Finchera z Rooney Mara i Danielem Craig w rolach głównych. Ronney Mara, którą możemy zobaczyć już w kolejnym mrocznym kryminale „Panaceum” Stevena Soderbergha (podobno ostatnim jego filmie) wyrasta nam, pomimo swojej filigranowej figury, na światową gwiazdę. Na żywo mieliśmy okazję podziwiać ją na ostatnim Berlinale. Profesjonalna gra, fantastyczna muzyka i dodatkowo duża doza czarnego humoru. Jako zapalony fan kryminałów była to dla mnie prawdziwa uczta.
Mój werdykt: film szczególnie godny polecenia!
Przyznać muszę, że tak długi maraton, zresztą na skutek nieszczęśliwego splotu okoliczności, które nastąpiły w moim życiu tuż po nim, odcisnął swoje piętno na moim organizmie. Ale czego nie robi się dla sztuki? Czasami warto nadwyrężyć trochę zdrowie fizyczne na rzecz tego psychicznego, emocjonalnego:) Czekam już kolejnej okazji do spędzenia nocy w kinowym fotelu. Brawo Multikino!

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto