Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzisiaj willa na stoku, jutro mieszkanie w socjalnym bloku

Redakcja
Gorlice, Reymonta 1
Gorlice, Reymonta 1
I Ty będziesz starym człowiekiem, a pomoc obcych ludzi może okazać jedyną, jakiej doświadczysz.

„Nie przesadza się starych drzew” mówi mądrość ludowa. Jednak czasy są takie, że drzewa wyrywane są z korzeniami. Coraz częściej obserwujemy, jak siły przyrody obalają kilkudziesięcioletnie dęby i jak trawy pokotem kładą leśne zagajniki.

Siła przyroda napawa trwogą, nie wywołuje jednak buntu, bo jest czymś naturalnym, żywiołem, którego nie można podporządkować zasadom, przepisom, nakazom. Co innego tzw. „wiatry historii”; łamią ludzi, niszczą pokolenia, wywołuje je człowiek, nie natura, przez co niosą destrukcję. Ofiarą zawirowań ustrojowych stała się mieszkanka Gorlic.

Krystyna Roja w 1953 r. otrzymała z zasobów miejskich mieszkanie w budynku, jednym z wielu, które w ramach nacjonalizacji władza ludowa zabrała prywatnym właścicielom, by zapewnić lokale obywatelom, których zgodnie z komunistyczną ideologią programowo równała do jednego poziomu. Ot, taka socjalistyczna sprawiedliwość.

Minęły lata, wiatr historii zmienił kierunek i lokatorzy kamienic, w których ich przed laty zasiedlono, otrzymali nakazy eksmisyjne, a właściciele odzyskali to, z czego ich wcześniej ograbiono. Reprywatyzacja zmieniła pozycję skrzywdzonych. Ofiarami stali się ludzie, którzy w dobrej wierze zamieszkali w lokalach wskazanych im przez ludowych administratorów.

Problem dotyczy tysięcy polskich rodzin. Wśród skazanych wyrokami sądowymi na eksmisję jest wielu ludzi starszych, by nie powiedzieć starych, którym PRL-owska ojczyzna dawała pracę, zabezpieczała jako tako egzystencję, jednak dorobić się nie pozwalała. Ewentualne oszczędności na tzw. czarną godzinę pochłaniały kolejne inflacje i zawirowania ekonomiczne, więc gdy czarna godzina nadeszła, na zakup nowego lokum eksmitowanych po prostu nie stać, bo i za co, skoro wypracowana emerytura pozwala jedynie na wegetację, a nie wygodne życie staruszka.

Eksmitowany ma szczęście, gdy sprzyja mu ustawa z 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów, wówczas gmina musi zapewnić mu lokal socjalny, ale do tego szczęścia potrzebna jest np. niepełnosprawność, a i tak nie trwa ono długo. Jak się okazuje, co jest szczęściem, co nieszczęściem, bywa dyskusyjne.

Sąd, wydając wyrok eksmisyjny, musiał nakazać gminie, aby ta zapewniła pani Krystynie lokal socjalny. Myli się jednak ten, kto myśli, że problemy kobiety się skończyły. Tak naprawdę jej tułaczka dopiero się zaczynie. Lokal socjalny to mieszkanie dla osób szczególnie ubogich albo takich, które mieszkają w warunkach urągających wszelkiej przyzwoitości.

Nieszczęściem pani Krystyny jest nieco wyższa niż przeciętna emerytura, o czym gorlickie władze wiedzą, mimo to twardo trzymają się wyroku sądowego i nie chcą siedemdziesięciopięciolatce przydzielić lokalu komunalnego, który w jesieni życia zapewniłby jej, mocno ostatnio nadszarpnięte poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa.

- Sąd wskazał lokal socjalny - mówią miejscowi decydenci. Zero empatii, zero dobrej woli, życzliwości, zwykłego ludzkiego współczucia. - Sąd nie mógł inaczej orzec, trzymał się litery prawa – argumentują ci, którzy próbują pomóc - co innego gmina, ta ma jeszcze uchwały, które dają pewne możliwości działania na rzecz obywatela lub przeciwko niemu.

Urząd wybrał drugą możliwość. Kostyczna i pozbawiona empatii interpretacja przepisów wymierzona została w eksmitowaną nie z własnej winy lokatorkę.
Możliwość dość dowolnego odczytania przepisów, to metoda pozwalająca uprawomocniać sympatie i antypatie rządzących na każdym szczeblu decyzyjnym. Dzięki nieprecyzyjnym zapisom ustaw i uchwał, władza może nagradzać jednych, karać drugich, manipulować ludźmi i ich emocjami, a także sprawiedliwością.
Standard mieszkania komunalnego i socjalnego często jest taki sam. Różnica polega na tym, że umowa najmu lokalu komunalnego zawierana jest na czas nieokreślony, natomiast mieszkanie socjalne przydziela się na rok, a długość najmu uzależniona jest od dochodów.
„Emerytalne bogactwo” pani Krystyny według burmistrza i kierownika MZB nie pozwala na przydzielenie jej mieszkania komunalnego, czyli na czas nieokreślony, prościej mówiąc do końca jej życia. Innego zdania jest zatrudniona przez urząd prawniczka, która zapisy uchwały rady miasta dotyczącej przydzielania lokali z zasobów miejskich interpretuje na korzyść ofiary przemian ustrojowych.

Cóż, miłosierdzie gminy okazuje się pozbawione empatii. Inwalidce I grupy lokalna władza konsekwentnie wskazuje lokal socjalny w pełnym tego słowa znaczeniu: bez ciepłej wody, łazienki, ze wspólną toaletą. 18 m2 dla kobiety i jej dwóch kul, to przestrzeń na najbliższy rok. Rok nie wyrok, potem pewnie na bruk, chyba że w międzyczasie ślepy los postawi na sprawie krzyżyk.

Trzeba mieć świadomość, że każdy z nas, chociaż teraz wydać mu się to może nierealne, stoi w kolejce do bezdomności, a w optymistycznej wersji do mieszkania socjalnego. Wystarczy stracić źródło dochodu, nie mieć na czynsz, zachorować i to, co wydawało się abstrakcją, stanie się koszmarną rzeczywistością.

Lokatorzy mieszkań socjalnych, to już nie tylko ludzie z marginesu, to tak jak pani Krystyna ofiary zmian ustrojowych, polityki społecznej, ekonomicznej i żywiołów przyrody, jak pokazuje rzeczywistość. - Dzisiaj willa na stoku, jutro mieszkanie w socjalnym bloku – to nie ironia, to się dzieje.

Problem lokali socjalnych i ich standardu nie dotyczy grupy osób, to problem społeczny. Klęski żywiołowe, brak stabilizacji zawodowej, systematyczne ubożenie starzejącego się społeczeństwa, to prosta droga ku bezdomności.
Rozwój budownictwa socjalnego, jasno sprecyzowane przepisy, troska o ludzi starych i krzywdzonych, to działania na rzecz naszej własnej przyszłości. Nikt nie da nam gwarancji na spokojną starość, na bezpieczną młodość, takie gwarancje może dać wyjście z własnej skorupy i spojrzenie z innej perspektywy na ludzkie problemy. Mniej egoizmu, więcej altruizmu i empatii, to szansa na godną starość, bezpieczniejszą przyszłość.

Nie wiem, jak zakończy się historia pani Krystyny. Burmistrz, w którego gestii jest podjęcie ostatecznej decyzji, jeszcze jej nie wyartykułował, chociaż właściciel kamienicy wystąpił o wszczęcie postępowania komorniczego.

Miasto ma wolne lokale komunalne, wystawiło je na ogólny przetarg, bo z jakiegoś powodu nie ma chętnych do ich zakupu wśród mieszkańców, a wśród ewentualnych oczekujących na lokal z zasobów miejskich nie znaleziono tego szczęścia godnych.

Gorlice są chyba jedynym miastem w Polsce, w którym definitywnie rozwiązano problem mieszkaniowy. Miasto cudu? A może magii przepisów i uchwał? Dobrze by było, gdyby odrobiną tego cudu obdarować Krystynę Roję i wskazać jej lokal komunalny w owym, pozbawionym amatorów, bloku, w którym jest nawet wolne mieszkanie dla inwalidy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto