Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa: Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 3:2

Marcin Bobiński
Marcin Bobiński
W ubiegłym sezonie w konfrontacji obu zespołów dwukrotnie górą była Polonia
W ubiegłym sezonie w konfrontacji obu zespołów dwukrotnie górą była Polonia
Na stadionie przy Konwiktorskiej spotkały się dwa zespoły, które mają ochotę na zajęcie czołowego miejsca w tabeli. W ubiegłym sezonie Polonia Warszawa dwukrotnie wygrywała ze Śląskiem, więc goście z Wrocławia pałali żądzą rewanżu, zwłaszcza że jeszcze nigdy w ekstraklasie z Polonią nie wygrali.

Osiągnięcia z ubiegłego sezonu i ambicja obu zespołów zapowiadały ciekawe widowisko i rzeczywiście taki mecz mogli od pierwszych minut oglądać kibice. Chociaż gra toczyła się głównie w środku pola, to raz za razem na bramki Przyrowskiego i Vazgecia szły dynamiczne akcje. W drużynie "Czarnych Koszul" bardzo aktywny był Sarvas i będący ostatnio w dobrej formie Mierzejewski, w drużynie wrocławskiej najgroźniejszy była Marek Gancarczyk.

Zagrożeniem dla bramkarzy były przede wszystkim stałe fragmenty gry. Po jednym z nich - rzucie wolnym - bliski zdobycia bramki był Amir Spahić. Po jego strzale w 23. minucie piłka odbiła się jeszcze od jednego z warszawskich obrońców i zdezorientowany Przyrowski patrzył tylko jak piłka uderza w prawy słupek jego bramki. W rewanżu dwie minuty później pięknym uderzeniem z wolnego z lewej strony pola karnego popisał się Sarvas. Piłkę, która mijała już Vazgecia, chciał dobić znajdujący się w polu karnym Trałka, ale sobie tylko znanym sposobem przeniósł ją nad poprzeczką.

Grający w białych strojach poloniści jeszcze raz w pierwszej połowie mogli zagrozić bramce Śląska. W 28. minucie po koronkowej akcji prawym skrzydłem (kolejny ofensywny rajd Radka Mynářa) na 10. metrze piłkę dostał Ivanovski, ale uderzył niecelnie. Skutecznie za to zagrali wrocławianie - po nieudanej pułapce ofsajdowej w 36. minucie sam na sam z Przyrowskim znalazł się Marek Gancarczyk. Minął warszawskiego bramkarza i pewnie umieścił piłkę w siatce.

W przerwie najwyraźniej Jacek Grembocki krzyczał na swoich piłkarzy jeszcze więcej niż w trakcie pierwszej połowy, bo poloniści wybiegli na boisko wyjątkowo zmotywowani i dwie minuty po rozpoczęciu drugiej części gry Ivanovski wykorzystał błąd grającego w Śląsku wychowanka Polonii Antoniego Łukasiewicza i pokonał Vazgecia.

Wyrównanie jeszcze ożywiło mecz. Akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą, a piłkarze nie odstawiali nóg, co nieco zaostrzyło spotkanie. Najostrzejsze w skutkach okazało się jednak starcie Piotra Dziewickiego z... własnym bramkarzem. Po zderzeniu obu piłkarzy w 57. minucie Sebastian Przyrowski długo nie podnosił się z murawy.

W 67. minucie szansę na zdobycie swojej drugiej bramki miał Marek Gancarczyk, ale jego uderzenie z dystansu trafiło w poprzeczkę. Pośrednio udało mu się zrewanżować dziesięć minut później, bo po faulu Zasady na nim sędzia Paweł Gil podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Sebastian Dudek.

Trenerowi Grembockiemu ewidentnie zależało na zdobyciu trzech punktów, bo wszyscy trzej zawodnicy, których wprowadził na boisku, byli napastnikami. Na boisko weszli rutyniarz Kosmalski, debiutujący w Polonii Serb Milan Nikolić i strzelający do tej pory gole w Młodej Ekstraklasie Daniel Gołębiewski. Decyzja okazała się słuszna. Najpierw w 90. minucie wyrównał pięknym lobem Sarvas, a chwilę później, już w doliczonym czasie gry to właśnie rezerwowi zapewnili "Czarnym Koszulom" zwycięstwo. Po podaniu Laty lewym skrzydłem popędził Nikolić i dokładnie dośrodkował na głowę Gołębiewskiego, który umieścił piłkę w siatce bramki Śląska.

Po meczu powiedzieli:

Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska
Szkoda, że zeszliśmy z boiska bez zdobyczy punktowej, bo rozegraliśmy dobre zawody. Chłopcy na tyle na ile mogli starali się. Bramki straciliśmy przez brak koncentracji, może myśleliśmy, że jest koniec meczu i nic nam nie grozi.

Jacek Grembocki, trener Polonii
Bardzo się cieszę, że stanęliśmy na wysokości zadania. Wygraliśmy z bardzo dobrym przeciwnikiem. Młodzież, która zagrała w drugiej połowie z przodu, jest bardzo ambitna i dzięki temu zdobyła bramki. Już w Kielcach zagraliśmy świetne 20 minut w ofensywie. Niestety, szwankowała gra z tyłu.

Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 3:2 (0:1)

Warszawa, stadion Polonii, ul. Konwiktorska 6, 9 sierpnia 2009, godz. 14:45

0:1 Marek Gancarczyk 36'; 1:1 Filip Ivanovski 47'; 1:2 Sebastian Dudek 76' - karny; 2:2 Sarvas 90'; 3:2 Daniel Gołębiewski 90' +1

Polonia Warszawa: 12 Sebastian Przyrowski - 14 Mariusz Zasada, 5 Piotr Dziewicki, 6 Tomasz Jodłowiec, 2 Radek Mynář - 20 Jarosław Lato, 15 Igor Kozioł, 18 Łukasz Trałka (46' 44 Milan Nikolić), 7 Adrian Mierzejewski (70' 10 Jacek Kosmalski) - 70 Marcelo Sarvas, 8 Filip Ivanovski (74' 19 Daniel Gołębiewski)

Śląsk Wrocław: 12 Ivo Vazgeć - 17 Mariusz Pawelec, 4 Amir Spahić, 3 Piotr Celeban, 2 Krzysztof Wołczek - 14 Krzysztof Ulatowski, 22 Antoni Łukasiewicz, 7 Sebastian Dudek, 9 Marek Gancarczyk - 18 Janusz Gancarczyk (88' 31 Kamil Biliński), 6 Tomasz Szewczuk

Żółte kartki: Kozioł, Sarvas (Polonia) - Szewczuk, J. Gancarczyk, Celeban (Śląsk)

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto