Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Electric Nights Festival w Lublinie w międzynarodowej atmosferze

Natalia Skoczylas
Natalia Skoczylas
Plakat EN
Raczkujący jeszcze festiwal, stworzony przez młodych zapaleńców, rozwinął skrzydła i w tym roku zaproponował line-up, który ma szansę ściągnąć miłośników muzyki z całego kraju na weekend do Lublina w dniach 21-22 października.

Przekrój artystów zaproszonych do Lublina robi wrażenie. Highliterem festiwalu będzie niewątpliwie zespół Legendary Pink Dots - na swój sposób faktycznie legendarny, z trzydziestoletnią ponad obecnością na scenie i niebywałym dorobkiem płytowym. Na początku swojej błyskotliwej kariery wrzucali na rynek po kilka albumów rocznie - i choć XXI wiek wiązał się z niewielkim spowolnieniem, jeszcze rok temu nagrali "Seconds Late for the Brighton Line". W ich historii znalazło się kilka polskich wątków - poza wieloma zagranymi u nas koncertami, byli promowani przez Tomasza Beksińskiego i to niejako za jego sprawą wydano w Polsce pełną edycję płyt zespołu. Oprawiona ona została grafikami ojca dziennikarza, Zdzisława Beksińskiego - muzycy zadedykowali to wydawnictwo pośmiertnie Tomaszowi.

Innym wątkiem jest związek Michała Łyska, studenta UJ, który zajmował się tłumaczeniem tekstów Legendary Pink Dots - śmiertelnie pobitemu w 1997 roku zespół na warszawskim koncercie zadedykował utwór "Spike".

Legendary Pink Dots w Lublinie to doskonała okazja do sprawdzenia, jak mrocznie, psychodelicznie i intrygująco brzmi ten brytyjsko-holdenderski skład. Koncert już 22 października w Akademickim Centrum Kultury.

Dla niektórych tego samego dnia równie ważna okazać się może Brodka, która wystrzeliła z nowym albumem i uwiodła kompletnie i media, i publiczność. Nie trzeba jej nikomu przedstawiać, niektórzy z was pewnie zdążyli pójść na któryś z jej tegorocznych koncertów-spektakli. Dobra okazja do powtórzenia i przekonania się do jej talentów.

Mnie natomiast o wiele bardziej interesuje wieloinstrumentalne zjawisko występujące pod nazwą Wires under Tension. Na płytach zapowiadają się intrygująco, łącząc ambientowość z post-rockowością, a nawet nabierając momentami Jaga Jazzistowego rozmachu. Niezły kąsek - jeśli spragnionym jest się progresywnej, ciekawej fuzji dźwięków, zaskakujących kolaży trąbek i skrzypiec, cymbałów i i całej gamy przeszkadzajek wspartych solidną perkusją. Awangarda z serca Nowego Jorku.

Noblesse Oblige - brytyjska formacja dowodzona przez zawodową aktorkę Valerie Renay i Sebastiana Lee to ciekawe wyzwanie dla słuchaczy. Na wskroś artystyczny koncept muzyków wiąże się z bardzo zróżnicowanymi kompozycjami, czasem kabaretowymi, czasem efemerycznymi i psychodelicznymi. Będziemy tańczyć.

Wreszcie tej sobotniej nocy, już i tak mocno naładowanej emocjami, wystąpi w Lublinie Museum z Berlina. Enigmatyczny zespół stawia sobie za cel pokazanie, że niemiecka muzyka to nie tylko Rammstein i Scorpions. Trochę to krzywdzące z ich strony, bo wystarczy odrobinę podłubać w temacie, żeby dotrzeć do skarbów artystycznych o takiej wartości jak Can, Amon Duul czy Kraftwerk, a to dopiero czubek góry lodowej pięknego grania. Czy Museum ze swoją propozycją mocno podpierającą się na Placebo i Muse, odrobinę lżejszych i mniej dramatycznych, to faktycznie propozycja zwrotna - ryzykowne stwierdzenie. Ale za to mają spore szanse zagrać fajny, klimatyczny koncert.

Piątek będzie trochę bardziej polski - 21 października na przykład spotkamy się z pozytywną energią Fonovel. Zespół nazbierał już doświadczeń, nie dość bowiem, że grywali już na takich imprezach jak SXSW (!) czy Heineken Open'er Festival, to każde z muzyków uczestniczyło w tworzeniu muzyki znanych w Polsce zespołów alternatywnych. Chwali się ich płyty i zupełnie słusznie, bo to bardzo zachodnie, pozbawione kompleksów granie. Taneczne, mocno naelektryzowane, gitarowo-syntezatorowe brzmienia, oto co mają dla nas przygotowane.

Obok Fonovel, Hatifnats, którzy kilka lat temu wpadli mi w ucho swoim Openerowym występem. Jeszcze wtedy indie rock unosił się gigantyczną falą nad dużą częścią alternatywnego środowiska i usłyszenie czegoś, co wymknęło się poza schemat trzech akordów i kilku uderzeń w ten sam klawisz, było orzeźwiającym doświadczeniem. Hatifnats lubują się w atmosferach, w efemerydach, w pejzażach ocierających się o post-rock, wybijający się także niebanalnym wokalem. Zdecydowanie trzeba spróbować.

Bye Bye Bicycle niedawno koncertowali po Polsce - wracają, zapewne pokochani bezgranicznie przez indie-miłośników. Nie jest to wyżyna muzyczna, nie jest to żadne objawienie na scenie, Szwedzi poskładali w całość dobrze znane schematy grania i stworzyli z tego płytę, której mimo wszystko dobrze się słucha. Sprawdźcie sobie chociażby uroczy utwór "Navigation" - urocze.

Znanych wszystkim Riverside nie będę nawet prezentowała, dość powiedzieć, że świętują właśnie 10-lecie istnienia i, jak powszechnie wiadomo, są bardzo dobrym zespołem. Obok nich jeszcze jeden lubelski zespół: Eris is my Homegirl lub Mohipisian lub Servants of Silence - nie podpowiadam, możecie ich sami posłuchać i zadecydować o tym, kto wystąpi na Electric Nights na stronie facebookowej.

Po koncertach - afterparty w klubie Opium, dziesięć kroków od ACK. Informacje o biletach znajdziecie tutaj. Widzimy się w Lublinie!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto