Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Eliminacje Euro 2016: dla Polski nie ma łatwych rywali

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
EPA/SEBASTIEN NOGIER
W ostatnich latach los bywał dla Polaków łaskawy i nie lokował nas w grupach śmierci, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Trudno znaleźć argument, dlaczego miałoby się udać tym razem, gdy w stawce są cztery wyrównane ekipy.

Kapitał zaufania do kadry skurczył się do rozmiarów miniaturowych, kolejne granice upokorzeń przekraczane były bezwiednie, siłą rozpędu coraz bardziej gwałtownej serii krachów. Chodzi przecież o drużynę, która: a) ostatni mecz o dużym ciężarze gatunkowym wygrała w październiku 2008 r. (Czechy), jadąc na rezerwie entuzjazmu zaszczepionego jeszcze przez Leo Beenhakkera; b) nie licząc notorycznie na nas trafiającego San Marino, komplet punktów na wyjeździe zdobyła w czerwcu 2007 r. (Azerbejdżan). Kolejni następcy Holendra nie pokonali drużyny uchodzącej chociażby za europejskiego średniaka. Wszystko, na co było stać kadrę Waldemara Fornalika, to w sumie trzy "oczka" w starciach z Anglią, Ukrainą i Czarnogórą. Do przeszłości odeszła zasada, że w XXI w. dwóch eliminacji z rzędu nie spartolimy.

W tej grupie rywalizacja będzie się toczyć o drugie i trzecie miejsce. O wyznającej zasadę "zdominuj i zapomnij" reprezentacji Niemiec wystarczy powiedzieć tyle, że z czterech ostatnich turniejów przywoziła medale, a od kwalifikacji do Euro 2008 przegrała tylko raz. Bilans jej ostatnich 20 meczów to 19 zwycięstw i jedna porażka. Joachim Loew nie zwykł przesadzać z masowym testowaniem nowych twarzy, o traktowaniu ulgowo któregokolwiek fragmentu eliminacji można zapomnieć. Mając w kieszeni awans do mundialu w Brazylii jego drużyna wbiła Szwedom 5 bramek na ich terenie.

Gdy na mistrzostwach Starego Kontynentu pojawią się 24 nacje, wstydem będzie się do nich nie zakwalifikować. Tylko jakie dziś mamy podstawy, żeby widzieć się w lepszym świetle od Irlandczyków (najgorszy zespół Euro 2012, po którym dwukrotnie w sparingach z biało-czerwonymi nie pozwolił sobie strzelić bramki), Szkotów (16 lat poza turniejami) i Gruzinów (przed własną publicznością potrafili zatrzymać Francję i nastraszyć Hiszpanów)? Przekonaliśmy się już, że moc sprawcza tria z Borussii, Artura Boruca i Wojciecha Szczęsnego kończy się w momencie pierwszego gwizdka. W Dublinie, Edynburgu i Tbilisi nie mają piłkarza znanego z imienia i nazwiska pod każdą szerokością geograficzną, ale po losowaniu też nie lamentowali. To dość wiarygodna miara dla potwierdzenia naszych coraz niższych lotów na europejskim niebie. Dziś wyglądamy jak tanie linie lotnicze, które obsługują porty gorszego sortu, dysponują nieprzystającymi do rzeczywistości maszynami i przyzwyczajają swoich pasażerów do dyskomfortu.

Nowych otwarć w polskiej piłce było w minionych latach wiele, ale żadne nie okazało się przełomem. Efekt Euro 2012 można dostrzec wszędzie poza stadionami, marketingowe przyspieszenie PZPN pewnie osłabi się na sile, jeśli jego flagowy produkt znowu nie wypali. Stawka rozpoczynających się we wrześniu eliminacji wykroczy poza czas Adama Nawałki i jego drużyny, stanie się częścią ogólnego, długofalowego planu zawierającego się w pytaniu: czy można zbudować nad Wisłą piłkarską markę? Odpowiedź na dziś brzmi: nie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto