Premier Donald Tusk pod koniec zeszłego roku zaplanował obniżenie od kwietnia składek OFE z 7,3 do 2,3 proc. „Brakujące” 5 proc. Zostanie dopisane do specjalnego subkonta w ZUS i będzie wydawane na emerytury bieżące. W przyszłych latach składki te mają się zmieniać, aby w efekcie do 2017 roku w ZUS-ie znalazło się 3,8, a w OFE 3.5 proc. naszych składek.
Premier obiecuje, że emerytury na pewno mimo to nie zmaleją. Zapewnił nawet, że dzięki temu rozwiązaniu stopa zastąpienia – czyli stosunek ostatniej wypłaty do pierwszej emerytury – wzrośnie.
- Rząd nie przedstawił żadnych wyliczeń, jak ta zmiana odbije się na wysokości przyszłych emerytur - powiedziała Wyborczej.biz Ewa Lewicka, szefowa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, która zrzesza 12 z 14 działających na rynku towarzystw.
Według przedstawionych przez nią wyliczeń Izby na zmianach w OFE tylko stracimy. Najpewniejszy scenariusz zakłada, że składki, które zostaną w ZUS, będą waloryzowane o stopę zwrotu z obligacji skarbowych. W takim przypadku nasza emerytura zmniejszy się o 298,70 zł. O wiele więcej, bo aż 574,79 zł, stracimy, jeżeli nasze konto w ZUS będzie waloryzowane na podstawie nominalnego PKB, czyli wzrostu gospodarczego plus inflacja.
Wyliczenia Izby dokonywane są dla osoby, która wchodzi na rynek pracy w 2011 r., pracuje przez 40 lat i dostaje przeciętne wynagrodzenie. Zmienne - inflacja, wzrost płac, PKB i stopy zwrotu - pochodzą z szacunków Komisji Europejskiej i firmy doradczej Deloitte. Wysokość opłaty w OFE ustalono na 3,5 proc.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
