Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Euro 2012, czyli Rzeczpospolita Szlachecka

Redakcja
Lokalizacja stadionu na EURO 2012 we Wrocławiu
Lokalizacja stadionu na EURO 2012 we Wrocławiu /www.center.wroclaw.pl
We Wrocławiu nie można rozpocząć budowy stadionu na Euro 2012, bo miasto nie wykupiło wszystkich działek. Na dodatek przetarg na budowę stadionu wciąż nie jest rozstrzygnięty. Choć formalnie niby jest.

Zaczęło się od tego, że komisja przetargowa spółki Wrocław 2012 uznała, że stadion wybuduje Mostostal. Ale po proteście konkurenta - Maksa Bögla - zmieniła decyzję i przyznała kontrakt Niemcom. Mostostal takie rozstrzygnięcie zaskarżył do Krajowej Izby Odwoławczej. I Izba znów przyznała kontrakt Mostostalowi, który teraz oczekuje szybkiego podpisania umowy z miastem. Tymczasem Max-Bögl oddał sprawę do sądu okręgowego i grozi, że jeśli wygra, to nie weźmie odszkodowania, ale... zablokuje budowę do czasu, aż nie zostanie z nimi podpisany kontrakt i spółka odstąpi od umowy z jego konkurentem.

Mostostal już instaluje bazę budowy. Miasto umywa ręce i uważa, że wszystko jest zgodne z prawem. I dodaje, że delegaci UEFA są zadowoleni z postępu prac, ale na wszelki wypadek zwleka z podpisaniem kontraktu do ostatecznego rozstrzygnięcia. Pytanie tylko, którego ostatecznego? Bo było ich już parę i można się zgubić. Jakby tego było mało, do płyty głównej przyszłego boiska zgłosiła pretensje spadkobierczyni dawnego właściciela tej ziemi. Odgraża się, że wystąpi o cofnięcie pozwolenia na budowę, jeśli nie zostaną spełnione jej żądania finansowe, dotyczące wyceny jej działki. Cyrk na kółkach! I to wszystko jak zwykle na ostatnią chwilę przed rozpoczęciem kluczowych dla EURO 2012 inwestycji.

Podobno kto daje i zabiera, ten się w piekle poniewiera. A gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. I tak by było, gdybyśmy dostali szybko zbudowany stadion, za mniejsze pieniądze, a nieudolni urzędnicy podali się do dymisji. Ale to tylko marzenie. Bo jak na razie, zamiast korzystać, to tylko tracimy. Przede wszystkim my – podatnicy. A w piekle będą się „poniewierać” wszyscy wrocławianie. Zwłaszcza, gdy ich miasto nie zdąży z budową na czas i mecze mistrzostw przeniosą np. do Chorzowa.

Obserwując zawirowania wokół wrocławskiego stadionu, odnoszę wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie do XVII wieku. Wciąż obowiązuje zasada liberum veto. Każdy w świetle kulawego prawa może powiedzieć stanowcze „nie”. Reszta go już nie obchodzi. „Nie”, bo "moje" jest najważniejsze. Coś mi się zdaje, że strony konfliktu w pogoni za własnym interesami chyba zapomniały, o co tak naprawdę toczy się ta gra.
Gdyby na olimpiadzie wymyślono dyscyplinę typu „Publiczne budownictwo nienormalne”, na 100 procent zdobyliśmy złoty medal. Najwyższa już pora zrobić wiosenne porządki w polskich przepisach dotyczących zamówień publicznych. Inaczej już wkrótce nie przyznają nam nawet prawa organizacji mistrzostw w bierkach podwodnych i światowej wystawy patyczaków. Bo jakoś na takim Zachodzie potrafią sprawniej budować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto