Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ewa Kaczmarczyk ma handbike – marzenie się spełniło

Redakcja
Ewa podczas XXIII Biegu Zbąskich , na pożyczonym rowerze
Ewa podczas XXIII Biegu Zbąskich , na pożyczonym rowerze
Ewka jest osobą niepełnosprawną. Jej marzeniem jest udział w zawodach na własnym handbike'u. Dzięki jeździe, ma rewelacyjną rehabilitację, która jest jej niezmiernie potrzebna każdego dnia. Marzenie się spełniło. Jak do tego doszło?

W październiku ubiegłego roku pisałam o marzeniu Ewy Kaczmarczyk. Był nim udział w zawodach na własnym handbike'u. Dzięki jeździe, ma rewelacyjną rehabilitację, która jest jej niezmiernie potrzebna, każdego dnia. Ewka jest osobą niepełnosprawną.

Ewo jak to zrobić kiedy się nie ma specjalnego roweru?
Teoretycznie można zapisać się na nudną, żmudną i dość drogą rehabilitację. Dodatkowo można znaleźć sobie inne zajęcia. Ja poza rekreacyjnym pływaniem, wybrałam sobie dość nietypową dyscyplinę sportową, która daje mi jednocześnie świetną rehabilitację połączoną z przyjemnością, jaką są udziały w zawodach. Dla jasności, pozycja leżąca na rowerze i wprawianie w ruch rąk powoduje poprawę krążenia oraz ogólnej wydolności organizmu. Nie chcę się chwalić, ale na dzień dzisiejszy omijają mnie zimowe choroby i dolegliwości. Wzmacniam ręce, generalnie czuję się świetnie ćwicząc w ten sposób.

Gdyby 21 tysięcy osób ofiarowało Ci tylko 1 złotówkę, marzenie by się spełniło.
21 tysięcy, to niemała suma, tyle kosztuje handbike. Ewo postanowiłaś o tę pieniądze zawalczyć. Udało się?
Ileż można było patrzeć na innych sportowców i na ich „maszyny”? Udało się! Od 31 stycznia mam mój rower, własny, wymarzony, dopasowany, idealny w moim domku. To zasługa wielu. Naprawdę wielu ludzi.

Bez własnego roweru, trudno brać udział w zawodach, rehabilitacji.
Bardzo trudno, właściwie to niemożliwe. Nie ma instytucji, która pożyczyłaby rower wyczynowy "na zawsze". Można starać się o dofinansowanie z PFRON-u, ale też nie ma pewności, że te pieniądze się dostanie i to w całości. Ciężka sprawa z tymi rowerami. Chciałabym, żeby znacznie większa liczba osób niepełnosprawnych posiadała taki swój pojazd, szczególnie ci, którzy jak ja nie mogą chodzić. Zachęcam szczególnie dziewczęta!

Uwierzyłaś w to, że kiedyś uzbierasz potrzebną kwotę i rozpoczniesz prawdziwe treningi i zawodowe ściganie. Zdradź mam jak do tego pomysłu zbiórki pieniędzy doszło?
Długo szukałam sponsora. Kiedy zrozumiałam, że go nie znajdę koleżanka Justyna, podsunęła mi dość nietypowy pomysł. To za jej namową zdecydowałam się rozpocząć akcję zbiórki na rower handbike. To ona zasugerowała mi, żebym znalazła „tylko” 21 tys. osób i niech każdy z nich z własnej woli ofiaruje mi tylko 1 zł, a będzie rower. No cóż, zdobyłam się na odwagę i tego samego dnia wrzuciłam na swoją stronę informację, że rozpoczęłam zbiórkę na rower. Nie spodziewałam się takiego odzewu. A Justynie jestem bardzo wdzięczna, gdyby nie ona, nie zdecydowałabym się na taki krok nigdy w życiu. Jestem bardzo samodzielna, zawsze radziłam sobie sama w życiu, a tu nagle taka prośba do ludzi.

Czy uzbieranie potrzebnej sumy wydawało się realne?
Szczerze? Dla mnie nie, i mówię to całkiem poważne. Gdzieś głęboko w sercu chciałam na wiosnę mieć rower, ale rozum podpowiadał, że taką „kasę” zbiera się długo. Realnie oszacowałam to na okres dwóch lat najwcześniej, co też mnie cieszyło i wcale nie zniechęcało.

Jaki był odzew na twój apel?
No i tutaj ogromne zaskoczenie! Swój apel umieściłam na Facebooku, na własnej stronie www, wpadłam też na pomysł, żeby dotrzeć do grona zdrowych ludzi jeżdżących na dwóch kółkach – czyli: rowerach szosowych, MTB, kolarzówkach, motorach czy skuterach. Mój apel pojawił się też w Wiadomościach24.
Odzew z for rowerowych, motorowych i młodzieżowych był ogromny. Nie spodziewałam się, że rower to taka ogromna miłość niejednego człowieka! Każdego dnia począwszy od 14 października siedziałam przed monitorem komputera i odpowiadałam ludziom z for na szereg pytań. Bywało że spać kładłam się grubo po północy. Chciałam być wiarygodna, pokazać, że naprawdę mi zależy. Nie chciałam wrzucać swojego apelu i na tym zakończyć swoją pracę i czekać na mannę z nieba. Tak bardzo mi zależało, że postanowiłam odpisywać każdemu. Niedługo potem zaczęli dzwonić ludzie z zagranicy. Byłam taka szczęśliwa. Ciężko to opisać słowami, ponieważ nie znałam dotąd takiej siły internetu! Najbardziej zaskoczona byłam e-mailem z Afganistanu.

Jaka była najmniejsza, największa wpłata?
Tego nie wiem, pieniążki wpadały na moje subkonto w Fundacji „Pomóż i Ty”. To jedyna Fundacja, która zechciała mi pomóc. Serio. Wszędzie gdzie dzwoniłam i prosiłam o otworzenie subkonta, odmawiano mi, nie wiem dlaczego. Jednak ludzie z for pisali do mnie, że wpłacili np. na szprychę, albo na dzwonek. To było takie miłe.

Jeden z e-mailowych przyjaciół wpadł na pomysł i wystawił na allegro koszulkę z podpisami słynnych gwiazd rowerowych, w tym: Mai Włoszczowskiej, Pauli Goryckiej, Aleksandry Dawidowicz, Magdy Sadłeckiej, Marka Konwy, Emanuela Piaskowy, Maćka Adamczyka, Marcina Karczyńskiego. Koszulka została wylicytowana za 2425 zł.Czułam się tak bardzo wyróżniona, że aukcja jest właśnie dla mnie. Być może to największa wpłata, nie wiem. Dziękuję Jackowi, on do teraz udziela mi rad, wspiera, cieszy się ze mną.

Inny internauta - Michał próbował znaleźć mi sponsora, ale się nie udało, lecz załatwił
dla mnie firmową koszulkę, rękawiczki oraz świetny kask. To też bardzo duża pomoc! Bank BGŻ też bardzo pomógł. Na Facebooku specjalnie dla mnie również zrobili zbiórkę. Pani Doroto, długo by wymieniać kto i w jaki sposób pomógł. Nie chciałabym pominąć nikogo w tym wywiadzie, ale to będzie trudne. Zabrakło by czasu..

Twoje marzenie się spełniło. Jakie teraz stawiasz sobie cele?
Rozpocznę sezon na nowym sprzęcie, czuję się jakbym zaczynała wszystko od początku.
Pierwsze zawody mam w Poznaniu, w kwietniu, jak znajdą się fundusze na paliwo – pojadę. Chciałabym wziąć udział w Mistrzostwach Polski w Kolarstwie Niepełnosprawnych. Ścigam się od dwóch lat, a udziału nie wzięłam ani razu z braku funduszy. Może uda się w tym roku, w końcu mam nowy sprzęt. Muszę być na tych zawodach. Rehabilitacja, treningi, wyścigi.
Może uda się wziąć udział w jakimś wyścigu za granicą? Zobaczymy. To początek drogi. Przede mną lata pracy i to mnie najbardziej cieszy.

Jesteś z tego powodu bardzo szczęśliwa?
Powiem krótko– no ba… Oczywiście.

Czy już masz to cacko w domu?
Tak, od 31 stycznia. Oczywiście już na nim trenuję, ale jeszcze nie miałam okazji wypróbować go w terenie z uwagi na cudowną pogodę - mróz, zimno.

Jak nazwałaś swój rower?
Właśnie z tym miałam dość duży problem. Sama się dziwię, dlaczego? Koledzy wielokrotnie o to pytali. Teraz już wiem, to cacko nazwę - EWOLOT.

Dziękuję każdemu kto przyczynił się do tego, że stałam się posiadaczką wymarzonego roweru handbike'u. Bez wyjątku czy to w Polsce czy za granicą, starszym i młodym, dziewczynom i chłopakom. Wiem, że bez Waszej pomocy nie byłoby to możliwe, dlatego gorąco Wam dziękuję i obiecuję, że będę się ścigać, póki zdrowie będzie dopisywać. Jesteście kochani!

Ewo, dziękuję za rozmowę, życzę wielu sukcesów. Zatem, do zobaczenia po raz kolejny w Zbąszyniu.

Wywiad z Ewą - Ewa Kaczmarczyk na handbike'u. Sport i niepełnosprawni
Spełnione marzenie - Marzenie Ewy - jazda na handbike'u

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto