Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Exodus: Bogowie i królowie" nowym kinowym hitem

Magdalena Kutynia
Magdalena Kutynia
materiały prasowe
Mojżesz wychował się jako egipski książę, przybrany syn faraona i przyrodni brat następcy tronu. Pewnego dnia, poznaje tajemnicę swojego pochodzenia. Wkrótce prawda o rodowodzie Mojżesza wychodzi na jaw. Losy bohatera bardzo się komplikują. Taka jest oś fabuły filmu "Exodus: Bogowie i królowie"

"Exodus: Bogowie i królowie" to dramat historyczno - biblijny produkcji amerykańsko – brytyjsko – hiszpańskiej. Reżyserem nowego przeboju kinowego jest Ridley Scott. Scenariusz do filmu napisali: Steven Zaillian, Adam Cooper, Bill Collage i Jeffrey Caine. W roli głównej wystąpił Christian Bale.

Ridley Scott - jeden z najwybitniejszych hollywoodzkich reżyserów, twórca takich hitów kinowych jak: „Królestwo Niebieskie”, „Gladiator”, „Robin Hood” czy „American Gangster” prezentuje nam niezwykłą opowieść o życiu biblijnego Mojżesza. „Exodus: Bogowie i królowie” to film o losach jednego z najpopularniejszych religijnych bohaterów, który uwolnił Izraelitów z egipskiej niewoli i doprowadził do Ziemi Obiecanej.

Mojżesz wychował się jako egipski książę, przybrany syn faraona i przyrodni brak następcy tronu. Pewnego dnia, zupełnie przypadkowo dowiaduje się, że tak naprawdę z pochodzenia jest Hebrajczykiem, urodzonym jako niewolnik. Wkrótce prawda o rodowodzie Mojżesza wychodzi na jaw. Losy bohatera bardzo się komplikują.

„Exodus: Bogowie i królowie” to nie tylko film biblijny, przybliżający nam sylwetkę Mojżesza. Jest to także dramat kostiumowo – historyczny, który opowiada o dziejach Egiptu i Izraela w XIII w p.n.e. oraz o losach egipskich patriarchów i hebrajskich niewolników. Jest to opowieść o wyzwoleniu Izraela, plagach egipskich i cudzie rozstąpienia się Morza Czerwonego.

Zachwyca rozmach z jakim film został nakręcony! Obraz Ridleya Scotta wprawia w osłupienie efektownością scen, dynamiką zdarzeń, jakością wykonania obrazu oraz wszelkiego rodzaju efektami dźwiękowymi, wizualnymi i specjalnymi. Jest to widowisko niezwykłe, nawet jak na współczesne kino!

Ridley Scott po raz kolejny dokonał tego, co robi od lat tak wyśmienicie – nakręcił wielki przebój kinowy! Udało mu się do realizacji tego przedsięwzięcia zebrać niepowtarzalny zespół filmowców. Dzięki temu film został dopracowany w każdym aspekcie, w najmniejszych nawet szczegółach.

Po pierwsze, warto wyrazić słowa uznania dla scenariusza filmowego. Wiemy oczywiście, że „Exodus” powstał na motywach znanych z biblii, ale podoba mi się sposób w jaki grupa scenarzystów „ugryzła” tę historię. Film jest pokazany w określonym ujęciu. Samej ucieczce niewolników z Egiptu i długiej drodze do Ziemi Obiecanej twórcy poświęcają stosunkowo mało uwagi. Cała energia skupiona jest na tym, co dzieje się w starożytnym Egipcie, co było powodem ucieczki, jaka była sytuacja hebrajczyków w niewoli, co działo się w pałacu faraona, jak wyglądała geneza zdarzeń, które są nam powszechnie znane z biblii. Ujęcie to bardzo przypadło mi do gustu, gdyż wyróżnia zasadniczo „Exodus: Bogów i królów” od innych produkcji jemu podobnych.

Znakomity obraz, piękne zdjęcia, budzące podziw ujęcia, czyli innymi słowy arcy profesjonalna operatorka to efekt genialnej pracy Dariusza Wolskiego. Polski operator ma już na swoim kącie całą masę hollywoodzkich hitów. W najnowszym filmie wspina się jednak na najprawdziwsze wyżyny operatorskiego kunsztu. Jego kamera pokazuje nam niezapomniane widoki, nieprzeciętne krajobrazy i niesamowite sceny. Przenosi nas w inny, absolutnie porywający świat. Przez dwie i pół godziny seansu czujemy się tak, jakbyśmy żyli w biblijnym Egipcie. To efekt wybitnej operatorskiej roboty. Ogromne brawa dla Wolskiego za „Bogów i królów” i wyrazy dumy z faktu, że ten wielki filmowiec jest Polakiem.

Bardzo dobra muzyka jest dopełnieniem produkcji i jej kolejnym gigantycznym atutem. Autorem muzyki jest jeden z najpopularniejszych hiszpańskich kompozytorów – Alberto Iglesias. Muzyk ma już w swoim dorobku artystycznym kilkadziesiąt przebojów kinowych, ale muzyką do „ Exodusu” potwierdza jednoznacznie, że z jego melodiami i przy jego „akompaniamencie” każdy film stać się musi dziełem.

To, czym Ridley Scott zaimponował mi jednak najbardziej, to rewelacyjny dobór obsady aktorskiej. Zaangażowanie fenomenalnego Chtistiana Bale’a do roli Mojżesza było świetnym pomysłem. Znany głównie z roli Batmana aktor miał okazję w dramacie historyczno – biblijnym wykazać się artystycznym kunsztem. No i udowodnił, że potrafi świetnie grać. Wykreowana przez niego postać zasługuje na słowa uznania i wielkie brawa widzów. Mojżesz w wykonaniu Bale’a to bohater pełnokrwisty. Ma swój charakter i swoją osobowość, ale nie brak mu wad i słabości. Nie jest to bynajmniej religijny idol, jakich wielu znamy z biblijnych dramatów. Mojżesz wykreowany przez Christiana Bale’a to postać pełna charyzmy i zawadiackiego stylu, nadająca filmowi specyficznego, ale bardzo fajnego klimatu.

Warto wspomnieć też o niezwykle ciekawej roli Ramzesa, którego w „Exodusie” zagrał Joel Edgerton. Bardzo podobały mi się też żeńskie role w filmie. Znakomicie spisały się Maria Valverde, która wcieliła się w postać Sefory oraz Sigourney Weaver, która zagrała Tuy’ę. Generalnie wielkie gratulacje należą się całej ekipie aktorskiej za tak udane wykreowanie historycznych postaci.

Te wszystkie elementy produkcji, które z taka dokładnością i dbałością o szczegóły zostały w „Bogach i królach” dopracowane złożyły się na niesamowite widowisko! Nowy film Ridleya Scottta ogląda się z „rozdziawioną gębą”. Scenariusz trzyma w napięciu, akcja porywa, zdjęcia zmuszają do intensywnego wlepienia wzroku w ekran, dialogi przykuwają uwagę z całą mocą, a muzyka zachwyca. Nie jest to przy tym patetyczna historyjka o proroku, który ratuje świat. Jest to mądrze i pomysłowo zrealizowana opowieść o zagubionym człowieku, który starał się sprostać swemu powołaniu.

Jedyny niuans, którego mogłabym się przyczepić, choć może nie do końca jest to wada, to fakt, że w widowisku zabrakło dwóch spektakularnych i najbardziej znanych widzom z filmów o Mojżeszu elementów. Pierwszy z nich do rozstąpienie morza. W „Exodusie” Morze Czerwone bardziej wysycha, aniżeli się rozstępuje. (Jest to mniej efektowne). A druga z nich to zejście Mojżesza z góry Synaj z uniesioną ku górze tablicą na której wykuty został dekalog. W filmie Scotta kwestia Dziesięciu Przykazań potraktowana została trochę po macoszemu i poświęcono jej bardzo mało uwagi. No i nie ujrzeliśmy tej kultowej sceny, gdy Mojżesz unosi tablicę w górę. Jak wspomniałam powyżej – nie koniecznie jest to wada. „Exodus” z założenia różni się zasadniczo od innych filmów o Mojżeszu i ma być bardziej filmem kostiumowo – historycznym, niż stricte religijnym. Z drugiej jednak strony te dwa motywy, których tu mi zabrakło mają we wszystkich dramatach biblijnych swój niesłychany urok i myślę, że produkcji Ridleya Scotta wcale by nie zaszkodziły, a wręcz mogłyby ją jeszcze trochę podrasować… Ale to jedyny element omawianego filmu który poddaje w jakąkolwiek wątpliwość.

Generalnie nakręcona z gigantycznym rozmachem i niecodzienną pomysłowością produkcja należy do jednej z najlepszych w ostatnich latach. Ridley Scott udowadnia, że są gatunki filmów w których on nie ma sobie równych. A ponad to dowodzi tego, że nawet jeśli przez wiele lat robisz filmy w podobny, sobie tylko właściwy sposób to i tak z każdego kolejnego możesz stworzyć dzieło. Jest to po prostu kwestia profesjonalizmu i swoistego reżyserskiego majstersztyku. „Exodus: Bogowie i królowie” to film wybitny, dla wszystkich maniaków kina – absolutnie obowiązkowy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto