Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fabian Kołodziejczyk, znaczy wolontariusz

Redakcja
Wczoraj miał święto: Międzynarodowy Dzień Wolontariatu. Jutro na miejskiej gali Aniołów Wolontariatu w Rudzie Śląskiej odbierze wyrożnienie opowie o tym, co robi.

Jest chłopcem niepełnosprawnym. Lekarze rozpoznali u niego zespół chorobowy noszący uczoną nazwę, ale Fabian nie czyni wrażenia osoby upośledzonej pod jakimkolwiek względem. Jest może nieco drobniejszy niż rówieśnicy, poważniejszy, wolniej mówi, dłużej się zastanawia..

Chodzi do 2 klasy, Zasadniczej Szkoły Zawodowej nr 5 w Wirku, zdobywa umiejętności budowlańca – wykończeniowca wnętrz. Po szkole zajmuje się zwierzętami w Społecznym Schronisku dla Zwierząt im. Św. Franciszka z Asyżu w Rudzie Śląskiej. Dzisiaj zaopiekował się małym psiaczkiem, starowinką, kaleką na trzech tylko łapach, odebranym właścicielowi – pijakowi. Tylną łapkę stracił potracony przez samochód – opowiada Fabian. - Pseudo „pan” trzymał kalekiego psiaka na dworze, bez budy, bez jakiegokolwiek schronienia. Zwierzę jest wychudzone, zdziczale, wycieńczone. Nie zasłużyło na taki los.

Fabian jest wolontariuszem już sześć lat. Prawdziwym, z krwi i kości, a na dodatek „urzędowo potwierdzonym”, bowiem zawarł ze schroniskiem umowę o świadczeniach wolontariackich.

- Zawsze kochałem i interesowałem się zwierzętami – mówi Fabian. - W domu mam kundlowatego puszystego i czarnego Angela wziętgo z azylu, świnkę morską – Gapcia, kupioną w sklepie zoologicznym i Czarusia, gołębia znalezionego na śmietniku. Dbamy o nie wspólnie z bratem – Kubą. Od dziecka miałem kontakt z bezdomnymi zwierzakami, dzięki mamie, która jest pielęgniarzem zwierząt w rudzkim schronisku. Za jej przykładem i pod jej okiem zacząłem osobiście angażować się w pomaganie zwierzętom. Zabierałem psy na spacer, w lecie dolewałem wodę do poideł, pomagałem roznosić miski z karmą, czesać skołtunioną sierść. Przyglądałem się też, co robią pracownicy, aby wiedzieć i umieć jak najwięcej.

Nauczyłem się z czasem wielu nowych rzeczy, pomagam pracownikom przy przygotowaniu jedzenia, przy rozładunku samochodu, przy sprzątaniu pomieszczeń, zwracam uwagę na kondycję i zdrowie zwierząt. Czasem pomagam przy robieniu zdjęć i ogłoszeń, aby psy i koty jak najszybciej znalazły nowy dom.

W schronisku spędzam niemal cały mój wolny czas. Nie jestem też obojętny gdy widzę na ulicy błąkającego się, chorego lub wychudzonego psa czy kota. Dzwonię wtedy na telefon interwencyjny, czekając ze zwierzakiem na przybycie inspektora interwencyjnego. Zdarzało mi się ratować pisklęta, które wypadły z gniazda, lub chore ptaki. Od szkoły podstawowej pomagam organizować zbiórki pieniędzy i darów na potrzeby bezdomnych zwierząt. Niekiedy zapraszam panią Beatę - kierowniczkę schroniska do naszej szkoły, na zajęcia edukacyjne.

Wszystkim opowiadam o mojej pracy i zachęcam do pomocy zwierzętom. Zapewniam nie ma milszego przeżycia, niż widok zadowolonego, uśmiechniętego pyska i merdającego ogona.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto