Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Feministki o Gowinie: Ignorant, arogant, szkodliwy społecznie

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Marcin Obara/Polskapresse
Minister Jarosław Gowin przyszedł do resortu sprawiedliwości aby wnieść nowego ducha i wprowadzić nieco reform w skostniałym - według niektórych polityków - systemie aparatu ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Wniósł raczej zamieszanie.

Minister Gowin powiedział w miniony piątek, 21 września, że ma w nosie literę prawa. Za te słowa przeprosił. Ale goście sobotniej audycji "Sterniczki", w Polskim Radiu, nie przebierały w słowach, w związku z tym, co ma minister w nosie.

Pretekstem do debaty radiowej o ministrze Jarosławie Gowinie były właśnie jego słowa z piątku, które miały szerszy sens i głębię filozofii wywodu: "Mam w nosie literę przepisów, ważny jest ich duch i to, że Polacy mają prawo żyć w państwie, gdzie wymiar sprawiedliwości stoi na straży interesów obywateli, a nie na straży interesów sitwy tworzonej przez część środowisk prawniczych. Ja wiem, że ta sitwa jest dzisiaj przerażona tym, co robię. Nie zastraszycie mnie!"

Tak szef resortu sprawiedliwości bronił się przed zarzutem, że nie miał prawa żądać z sądu gdańskiego przesłania mu akt spraw karnych, dotyczących Marcina P., szefa firmy Amber Gold. Choć zdania prawników są w tej kwestii podzielone, opozycja i nie tylko ona, ma swoje ostateczne zdanie: Nie miał prawa! I basta. Spór toczy się, minister złagodniał, premier dał mu podobno po nosie, a mimo wszystko sprawa kipi.

Kolega ministra w roli wicepremiera, Waldemar Pawlak, powiedział oponentom w sobotę w Gdańsku, w kontekście tego co minister Gowin ma w nosie, że trzeba wyraźnie "oddzielić słowa od działania". Burza nie ustaje. Minister Gowin w ogniu krytyki. Uwaga skierowana do swoich podwładnych: "Nie zastraszycie mnie!" - nie została w zrozumiały sposób przyjęta. Bo przecież - jak mówią prawnicy - czy można wybaczyć i zapomnieć konstytucyjnemu ministrowi to, co myśli o polskim porządku prawnym?

W radiowej audycji, profesor socjologii i prawa Małgorzata Fuszara, słowa szefa resortu sprawiedliwości skomentowała ostro i jednoznacznie, że była to wypowiedź skandaliczna, zwłaszcza płynąca z ust ministra sprawiedliwości, świadcząca jednocześnie o jego "kompletnej bezradności". "To nie powinno się nigdy zdarzyć, że minister sprawiedliwości mówi i myśli w taki sposób. Gowin nie sprawdza się w swojej roli, zarówno w sensie prawnym, jak politycznym" - podkreśliła pani profesor - czytamy w serwisie

wyborcza.pl.

Zdaniem prof. Małgorzaty Fuszary - "wszystko, z czym przyszedł - nie wychodzi" jemu. Miał być pierwszym ministrem nie-prawnikiem, który "przychodzi do ministerstwa sprawiedliwości z misją, ale ta misja się nie udaje". Teraz okazuje się, że być ministrem sprawiedliwości i nie-prawnikiem - "to jest zupełnie przedziwna konstrukcja" - mówi prof. Fuszary. Według niej - minister Gowin jest ofiarą tego, że się zdecydował zostać "w tym miejscu", bo kiedy w praktyce pojawił się poważny problem prawny, to "wyszła jego arogancja i kompletna bezradność".

Wtórowała jej była minister w rządzie Marka Belki, prof. Magdalena Środa, specjalistka w dziedzinie etyki i filozofii. Powiedziała, że minister Gowin stosuje retorykę z czasów komunizmu, mówiąc o duchu socjalistycznego prawa i literze, którą można znieść, jeśli ona nie odpowiada temu duchowi. Powołuje się na takie określenia jak "duch", albo "interes społeczny", ale nie mówi, kto definiuje tego ducha i kto interes ma wyrażać. "Szczególnie, że ja tu widzę interes PiS-owski" - zaznaczyła prof. Środa.

W opinii prof. Magdaleny Środy, minister Jarosław Gowin jest "nieudolny pod każdym względem", a jedyny wyrazisty rys jaki ma, to tylko to, że "wszędzie widzi homoseksualistów". Dla przykładu wymieniła konwencję o przeciwdziałaniu przemocy, której jest on przeciwnikiem, i widzi on "jakiegoś ducha, który chce promować homoseksualizm".

Według prof. Środy to, co minister prezentuje - to jest - jak powiedziała - totalna ignorancja i olbrzymia szkodliwość społeczna, "a nawet więcej". Publicznie powiedział mediom i Polakom, że przeprasza za formę, ale sens pozostawia ten sam. To jest idiotyczne stwierdzenie, bo za nic nie przeprosił i niczego nie odwołał - mówi profesor. W jej ocenie - "słowa Gowina są bardziej szkodliwe społecznie, niż cała afera Amber Gold, ponieważ uderzają w podstawy państwa prawa".

">Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto