Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Filmowy „Czyngis-chan” - między fikcją a historią

Katarzyna Golik
Katarzyna Golik
Kadr z filmu.
Kadr z filmu. materiały prasowe
Film „Czyngis-chan” Siergieja Bodrowa osadzony jest zarówno w historii, jak i teraźniejszości. Można posunąć się nawet do stwierdzenia, że konteksty powstania obrazu są bardziej interesujące od samego dzieła.

O produkcji „Mongol” pisano już w ubiegłym roku, gdy zdobył oscarową nominację. Ostatnio w kontekście premiery polskiej pojawiły się recenzje samego dzieła. Przy okazji warto może przypomnieć burzliwą historię powstania filmu, który może budzić kontrowersje, przede wszystkim wśród samych Mongołów. W skład ekipy pracującej przy tej kazachsko-rosyjskiej produkcji opowiadającej historię Temudżyna do momentu przybrania przez niego tytułu Czyngis-chana, weszli przedstawiciele trzech kontynentów. Już ten fakt oznacza, że trudno, by opowieść o wodzu mongolskim prezentowała tylko jeden punkt widzenia.

Żeby jednak zrozumieć skąd się wzięły historyczne spory na temat filmu, warto przypomnieć sylwetkę rosyjskiego historyka Lwa Gumiłowa. Był on pierwszym, który przedstawił Mongołow inaczej niż w, nadal pokutujących, mitach o dzikości i okrucieństwie Azjatów. Gumiłow miał szerokie grono odbiorców, również poza kręgami akademickimi, a jego publikacje w znacznej części zachowały aktualność. Jednocześnie on sam przyćmił swoje niewątpliwe osiągnięcia naukowe, tworząc ekscentryczne teorie. W jednej z nich głosił, ze mongolski szamanizm jest kontynuacją perskiego mitraizmu. Choć wpływy irańskie na wierzenia mongolskie, które wskazał Gumilow, raczej nie budzą wątpliwości, trudno przypuszczać, by system wierzeń szamańskich nie był rdzennym kultem koczowników wschodniej części Wielkiego Stepu.

Koncepcje autora „Od Rusi do Rosji” stały się inspiracją dla autorów scenariusza i samego reżysera filmu. Skutkiem tego, obraz odbiega od powszechnie od przyjętej biografii Czyngis-chana opartej na dwóch kronikach: „Tajnej historii Mongołów” i „Historii powszechnej” Raszida ad-Dina. Z tej przyczyny już na wstępie produkcji Mongołowie ostro protestowali przeciwko „fałszowaniu historii”. Nie do przyjęcia dla nich było też powierzenie roli Czyngis-chana przedstawicielowi innego narodu, tj. Japończykowi. Ostatecznie, Republika Mongolska uczestniczyła w przedsięwzięciu, lecz jej udział był znacznie mniejszy niż zakładano. Z innych przyczyn niechętni byli też Rosjanie, którzy podobnie jak Polacy, widzą w Mongołach przede wszystkim najeźdźców.

Najważniejszy nowy wątek poruszony w filmie to niewola Temudżyna (który po zjednoczeniu Mongołów przybrał tytuł Czyngis-chana) u Tangutów. Pokrewni Tybetańczykom Tanguci stworzyli w 1038 r północno-środkowych Chinach (Gansu i wschodni Xinjiang) silne państwo znane także jako Xixia. Dzięki położeniu na Jedwabnym Szlaku rozwijało się dynamicznie zarówno pod względem ekonomicznym, jak i kulturowym. Badania archeologiczne w północnym Ningxia i Ordosie (groty Arzhai) wydobywają na światło dzienne wspaniałe wytwory ich kultury materialnej opartej na motywach rodzimych, chińskich, perskich i tybetańskich. Jego apogeum zbiegło się z powstawaniem mongolskiej potęgi. W filmie okresem niewoli w państwie Xixia tłumaczy się późniejsze unicestwienie narodu tanguckiego. W rzeczywistości, przyczyny były bardziej złożone. Tanguci odrzucili wezwanie do pokojowego poddania, co równało się wojnie. Mongołom udało się ich pokonać dopiero za czwartym razem. Po tym dwukrotnie zawierali rozejm z Tangutami, jednak ci nie wywiązywali się z umów, co pociągało za sobą kolejne interwencje zbrojne ze strony Mongołów. Finałem ostatniej, przeprowadzonej w 1227 r. była śmierć Czyngis-chana i koniec państwa Xixia.

Plenery

Zdjęcia powstały na terytorium trzech państw, a dokładniej na prawie bezludnym pograniczu chińsko-mognolsko-kazachskim. Obfitują one w plenery pustynne i górskie. Na terytorium zachodniej Mongolii i północno-zachodnich Chin tereny te zamieszkałe przez odrębną od powszechnie znanych Mongołów Wschodnich narodowość – Ojratów. Mongołowie Wschodni mówią dialektami języka mongolskiego niezrozumiałego dla pozostałych Mongołów. Po rozpadzie imperium Czyngis-chana tworzyli oni własne państwa, często walczące z Zachodnimi Mongołami. Ich kultura materialna nosi wpływy tureckie, w pewnym okresie historycznym wyznawali oni islam. Z drugiej strony, przez kilka wieków okupowali Północny Tybet (Amdo czyli Qinghai i Gansu), wyznawali buddyzm różnych sekt i do dziś są tam obecni. Ostatnie silne państwo, Dżungarię, rozbili Mandżurowie. Po eksterminacji Ojratów, Mandżuriom udało się ściągnąć z Rosji niewielką grupę ojrackich potomków – Kałmuków nadwołżańskich, którzy obecnie zamieszkują Północno-Zachodzni Xinjiang. Tam właśnie, tuż przy granicy z Kazachstanem, kręcono zdjęcia do filmu. Miejscowość Bajanbulag (nazwa mongolska oznaczająca „bogate źródło”) jest największym rezerwatem łabędzi w Chinach.
Pięciu „rocznicowych Czyngis-chanów”

W 2006 r. w 800. rocznicę utworzenia państwa i narodu mongolskiego w Kraju Błękitnego Nieba miały miejsce liczne uroczystości. Oprócz rekonstrukcji historycznych, wybudowano front parlamentu z posągiem Czyngis-chana, Ogedeja i Kubiłaja, wzniesiono pomnik Czyngis-chana w rodzinnym Chentej, gdzie mieści się góra Burkan Kałdun. Specjalnie na tę okazję Szaraw skomponował operę pt. „Czyngis-chan”, imponującą rozmachem, lecz najsłabszą z oper mongolskich. W trakcie otwarcia narodowych igrzysk Ich Naadam śpiewało 800 śpiewaków. Jednak nikt w Mongolii nie pomyślał, aby stworzyć film na uroczystości 800-lecia. Dopiero w trakcie roku obchodów rozpoczęto przygotowania, zakończone premierą na wiosnę 2008 r.

Wcześniej wpadli na ten pomysł Chińczycy, którzy zaproponowali Mongołom współpracę. Strona chińska wyłożyła pieniądze i wskazała reżysera z Mongolii Wewnętrznej, resztą mieli zająć się Mongołowie. Po roku zdjęć współpracę z niewyjaśnionych bliżej powodów zerwano. O wiele bardziej owocna była współpraca pomiędzy Rosją, Mongolią, Chinami oraz państwami Azji Centralnej i Europy Zachodniej nad projektem jakuckim. „Z rozkazu Czyngis-chana” Andreja Borisowa wszedł na ekrany kin po otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.

W Mongolii zauważalne jest skrajne podejście do osoby twórcy narodu, co jest w głównej mierze spuścizną po okresie podporządkowania ZSRR. Z jednej strony „odreagowanie” ograniczeń z poprzedniego okresu jest odrodzenie buddyzmu z bóstwem opiekuńczym Mongolii Wadżrapanim, za którego awatarę przyjmuję się Czyngis-chana. Z drugiej strony wykształceni, lecz zrusyfikowani Mongołowie potrafią powiedzieć o nim tylko to, że był mordercą. Jednak hucznie świętowano nie tylko w Mongolii, bowiem kult Czyngis-chana funkcjonuje także w Buriaci i Mongolii Wewnętrznej, regionie autonomicznym Chin. Mieszka tam więcej Mongołów niż w niepodległej Republice Mongolskiej. Jednak tam Mongołowie zdominowani są liczebnie przez Hanów. Kwestia Czyngis-chana porusza skomplikowane kwestie narodowym na tym obszarze.

Wśród Mongołów w Chinach żywy jest kult Czyngis-chana lub szacunek należny bohaterom. Obecnie obserwujemy odrodzenie nacjonalizmu i, za pozwoleniem władz, jego zewnętrzną manifestację. Film został nakręcony w języku chińskim na rynek ogólnochiński wraz z piosenką bardzo popularnego w Północnych Chinach mongolskiego piosenkarza Tengera. Jednak powstał on przede wszystkim dla samych Mongołów, gdyż operuje symboliką niezrozumiałą poza ich kręgiem kulturowym. Wiernie też pokazuje ich kulturę materialną oraz obyczajowość. Pod tym względem jest to zdecydowanie najlepsza z nakręconych w ciągu ostatnich dwóch lat aż trzech filmów o Czyngis-chanie, porównywalnym z legendarnym „Pod Wiecznym Niebem”.
A co na to Japończycy?

W Japonii żywa jest za to legenda, że Czyngis-chan był Japończykiem z krwi i kości. Miał być nim pokonany wódz, który uciekł z Wysp Japońskich i założył Mongolię. W podtrzymywaniu tego mitu przysłużyła się japońska produkcja pt. „Borte Czono” („Szary Wilk”), w której Temudżyn miał japońską twarz. Wersja ta przeżyła burzliwe koleje losu. Najpierw planowano film z obsadą mongolską, jednak producenci japońscy wycofali się z tego projektu. Powody były co najmniej dwa: nadużycia finansowe strony mongolskiej oraz fakt, że za olbrzymią kwotę powstałby film niszowy, który w Japonii poniósłby finansową klapę. Mongołowie uważają, że to oni zerwali współpracę, dlatego że, podobnie, jak w filmie „Mongol”, w rolę Czyngis-chana wcielił się Japończyk, jednak z dużo gorszym skutkiem. Takeshi Sorimachi, najpopularniejszy aktor w 127 milionowym kraju, pokazał Czyngis-chana bezustannie targanego emocjami, od strasznego gniewu do rozpaczy. Jego bohater niemal cały czas wścieka się lub płacze. Estetyka filmów samurajskich pozwala zapomnieć, że rzecz dzieje się w Mongolii. Japońscy mongoliści przyjęli go dobrze, jako kino rozrywkowe z lubianym aktorem, gdyż został on nakręcony bez znajomości realiów i kultury nomadycznej. Mongołowie w Ułan Bator, którzy zafascynowani są japońską zamożnością, przyjęli ten film dość dobrze. Na seansie połowa kina płakała. a połowa śmiała się do rozpuku.

Do Czyngis-chana zgłaszają pretensje różne narody, w których pamięci zbiorowej jest on odpowiednio: Mongołem, Kazachem, Turkiem, Chińczykiem i Japończykiem. Mógłby się z tego wyłonić niejeden konflikt. Na szczęście, walka o niego przybiera formę kolejnych filmów. I niech tak pozostanie.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto