Fotograficzna zagadka

Bywa czasami tak, że spotykamy się ze zjawiskami, których nie da się wytłumaczyć w sposób racjonalny. Kilka lat temu spędziłam parę
godzin nad rzeką Moszczenicą. Oczywiście nie obeszło się bez zrobienia kilku zdjęć, bowiem uroda tej rzeczki jest wyjątkowa.

Jakież było moje zaskoczenie, gdy po wywołaniu filmu zobaczyłam na zdjęciach dziwną aurę. Sprawa nie dawała mi spokoju, postanowiłam zatem zwrócić się o wyjaśnienie do fachowców od dziwnych zjawisk. Ekspertem w tej kwestii okazał się być jeden z redaktorów periodyku "Gwiazdy Mówią", który odpowiadając na mój list napisał tak: "Zdjęcia nadesłane przez Panią są ciekawe, przedstawiają emisję prawdopodobnie z ziemi, być może zainicjowaną obecnością jakiejś osoby w pobliżu o dużych zdolnościach mediumicznych. Zaznaczam, że tą osobą wcale nie musi być Pani, ewentualnie ta osoba, która robiła zdjęcie, gdyż kulminacja czerwieni wypada pod j e j nogami."

Tyle fragment listu. A ja do dziś nie wiem, kto z moich znajomych, z którymi byłam wtedy nad rzeką, ma uzdolnienia mediumiczne. A może po prostu chodzi tutaj o mnie? Przecież wszystko jest możliwe. Poszperałam w moich zasobach i oto znalazłam jeszcze jedno takie zdjęcie. I znowu zadaję sobie pytanie - co to za licho ozdobiło fotografię - tym razem na różowo...
Skoro już jesteśmy "w temacie" zagadkowych fotografii, nie bez racji będzie zaprezentowanie jeszcze jednego, dziwnego zdjęcia. Skąd pojawiły się na nim zarysy kredensu, czy - jak kto woli - komody, która nigdy w tym pokoju nie stała? To zdjęcie zostało wykonane aparatem Canon. Bardzo dziwne i bardzo zagadkowe...