Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdzie się podziewa potwór z Loch Ness? Nessie od lat przyciąga turystów. Dziś stał się bohaterem Google Doodle

Redakcja Wiadomości24.pl
Redakcja Wiadomości24.pl
materiały prasowe
Nessie, bo tak pieszczotliwie miejscowi nazywają potwora z Loch Ness to najbardziej znana kryptyda, czyli zwierzę, którego nie zna nauka. Szkotom ta aura tajemniczości nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, doskonale potrafią wykorzystywać legendę i przyciągać turystów. Stwór został również doceniony przez Google i można go dziś podziwiać na stronie głównej wyszukiwarki.

W VI wieku misjonarz św. Kolumban Starszy nawracał Piktów, w owym czasie zamieszkujących ziemie Szkocji. Mnich z Irlandii zawędrował aż nad rzekę Ness, gdzie ujrzał grupę ludzi zaatakowanych przez wodną bestię. Uczynił wówczas znak krzyża, przeganiając potwora i przekonując wdzięcznych mu Piktów do nawrócenia się na wiarę w Chrystusa. Ponieważ wydarzenie to miało miejsce opodal jeziora Ness (czyli Loch Ness), niektórzy uważają przygodę świętego za najstarszą wzmiankę o słynnym, choć nieuchwytnym potworze.

Historycy wskazują jednak, że podobne fantastyczne spotkania pojawiają się w innych ówczesnych hagiografiach. Patron Irlandii św. Patryk też przeganiał bestie, by przesądnym tubylcom ukazać moc Bożą. Prawdziwych korzeni legend o podmorskim mieszkańcu Loch Ness można się doszukiwać w starych celtyckich przesądach. Pełno w nich bowiem dziwnych wodnych istot. Jedną z nich był kelpie, czyli koń wodny. Bestia ta miała kusić podróżnych, by na nią wsiedli, a następnie wbiegać pod wodę, by topić i zjadać zaskoczone ofiary. Kelpie miały zamieszkiwać szkockie rzeki i jeziora. Niektórzy uważają, że słynny potwór z Loch Ness wygląda na nielicznych zdjęciach właśnie jak koń.

Pierwsze z tych zdjęć trafiło do mediów w 1933 roku. Jego autorem był Hugh Gray, późniejszy brytyjski parlamentarzysta. Obserwując Loch Ness, sfotografował on długi wężowaty kształt płynący tuż pod powierzchnią wody. Tego samego roku obserwowali szkockiego potwora także inni, m.in. motocyklista Arthur Grant, który pewnej sierpniowej nocy jechał trasą biegnącą wzdłuż jeziora. Nagle w świetle księżyca zobaczył koło drogi wielki, dziwny kształt. Kiedy się do niego zbliżył, ocenił, że to jakieś wielkie zwierzę. Zauważywszy motocyklistę, stwór przeszedł przez drogę i pogrążył się w odmętach jeziora Ness.

Najsłynniejsze zdjęcie potwora zostało opublikowane w brytyjskim dzienniku "Daily Mail" rok później. Jego autorem był Robert Kenneth Wilson, ginekolog. Jest to jedyne bodaj zdjęcie, na którym widać opisywaną przez wielu świadków długą szyję oraz niewielką głowę potwora. Te właśnie cechy sprawiły, że wielu badaczy już na początku ubiegłego wieku uznało Nessie - jak pieszczotliwie określa potwora brytyjska prasa - za plezjozaura. Były to morskie dinozaury, które panowały w morzach i oceanach miliony lat temu. Wedle teorii szkocki potwór miałby być okazem tego gatunku - cudem ocalałym z zagłady dinozaurów 65 mln lat temu.

Niemal wszystkie późniejsze szkice zaobserwowanego Nessie przypominały tego właśnie prehistorycznego gada. Sęk w tym, że dinozaur nie mógł przetrwać w Loch Ness milionów lat, bo jezioro powstało dopiero podczas ostatniej epoki lodowcowej, czyli jakieś 11 tys. lat temu. Inne dowody również przemawiały na niekorzyść potwora. Wszystkie wyraźniejsze zdjęcia Nessie zdemaskowano jako oszustwa. Na przykład słynne ujęcia doktora Wilsona zostały sfabrykowane m.in. przy użyciu liczącej metr miniaturowej łodzi.

Autor wykonał też nieostre fotografie kawałków drewna o kształcie bestii z głębin. Próby poszukiwań samego potwora również spełzły na niczym. Pierwszą chyba ekspedycję zorganizował sir Edward Moutain. Zatrudnił on dwudziestu mężczyzn, dał im lornetki oraz aparaty i kazał obserwować całe jezioro przez pięć tygodni, od rana do nocy. Niestety, z 21 zrobionych zdjęć żadne nie było dość ostre, by rozwiązać zagadkę Loch Ness. Kolejne ekspedycje, często wyposażone w łodzie pod-wodne i niezwykle czułe sonary, nie znalazły śladu Nessie. Łowy z pewnością utrudnia rozmiar jeziora. Loch Ness ma bowiem aż 56 kilometrów kwadratowych powierzchni i do 230 metrów głębokości.

Z kolei okoliczne torfowiska sprawiają, że wody jeziora są niezbyt przezroczyste. Inna sprawa, że potwór z Loch Ness nie jest ułomkiem. Musi mieć co najmniej kilka metrów długości. Potworów zresztą powinno być przynajmniej kilka, bo inaczej ich populacja uległaby wymarciu. Nessie skutecznie umyka jednak pogoni, co czasem rodzi w głowach poszukiwaczy szalone pomysły. Np. w latach 70. sugerowano po prostu... wypompować z jeziora całą wodę. Mimo mizernych efektów poszukiwań nie ma roku, by ktoś nie zgłosił zauważenia tajemniczej bestii z jeziora. Ekspedycje naukowe i paranaukowe nadal poszukują tajemniczej bestii.

Czytaj także: Achaja - planszowa walka o władzę rozpocznie się już wkrótce

A za nimi podążają tysiące turystów, dzięki którym skąpi Szkoci znad Loch Ness mogą przeliczać legendę na funty. Spore sumy zostawiają także zawodowi filmowcy. Malownicze okolice jeziora, na którym nakręcono ostatnio 200 filmów fabularnych i dokumentalnych, to dla Szkocji bezpłatna reklama. Ostatnio lokalna gospodarka odnotowała pół miliona dolarów zysku dzięki disneyowskiej superprodukcji "Koń wodny: Legenda głębin". Choć film nie powstał nad Loch Ness, lecz nad innym szkockim jeziorem, to fabuła nawiązuje do legendy słynnego potwora.

Michał Różycki (aip)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto