Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Given to the Wild" The Maccabees - muzyka gitarowa nie umarła!

Radosław Kowalski
Radosław Kowalski
Okładka płyty
Zamiast biadolić i narzekać, że muzyka gitarowa umiera i zbliża się koniec świata, skupmy się na słuchaniu muzyki, dobrej muzyki!

Obecnie angielskie media lamentują nad tym, że gitarowa muzyka słabo się sprzedaje. Przytaczają komercyjny bilans sprzedaży płyt z poprzedniego roku i dowodzą, że tylko Coldpaly, Noel Gallagher oraz Foo Fighters nie dali ciała w tej materii. Rzeczywiście, skoro ostatni album Coldplay cieszy się największą sprzedażą wśród zespołów rockowych, to chyba rzeczywiście nie jest najlepiej, bo Chris Martin oraz spółka nagrali najbardziej kiczowatą płytę w swojej dyskografii. Tylko czy to ma jakieś znaczenie? Czy ludzie kupują albumy ze względu na jego wartość muzyczną czy markę zespołu? Coldplay, Noel Gallagher, Foo Fighters - przyjrzyjmy się tym super nazwom. Sądzę, że nawet gdyby któryś z tych zespołów nagrał najgorszy shit, to i tak by dominował w różnych rankingach. Także nieobecność zespołów rockowych na zaszczytnej liście najlepiej sprzedających się płyt, wcale nie jest zarzutem, wręcz przeciwnie, czasami bywa powodem do dumy.

Weźmy dla przykładu taki Arctic Monkeys. Kiedy chłopcy byli w mainstreamie i łapali się na tzw. "indie-rock" media piały z zachwytu, a przez Wielką Brytanię przechodził huragan histerii na punkcie młodych Anglików. Kiedy zaczęli grać poważniej, dojrzalej, trudniej dla mas, utracili dużą część swojej popularności, ale czy to znaczy, że grają teraz gorzej? Oczywiście, że nie. Co tu dużo mówić, w zeszłym roku Kasabian nagrał kapitalną płytę, która powinna być w czołówce najlepiej sprzedających się albumów, ale niestety ich tam nie ma. Dobre albumy są nagrywane, tylko trzeba ich szukać.

Wbrew różnym twierdzeniom, dalej jest zapotrzebowanie na gitarową muzykę. W szczególności cieszy mnie, że wciąż powstają płyty rockowe, nasycone artystycznym wyrazem tęsknoty, nostalgii i melancholii. Oczywiście niedościgniętym wzorem jest tutaj "Ok Computer" Radiohead, czy "Parachutes" Coldplay; ale przecież w ostatnich latach również pojawiły się takie płyty. Dwa lata temu:"High Violet" The Nationals, a w zeszłym roku "Smother" Wild Beast, "Go to the fire" Wu Lyf (fenomenalny debiut) czy niedoceniany Boxer Rebbelion.
Wydaje się, że ten rok nie będzie gorszy od poprzedniego, ponieważ już na jego początku ukazało się wydawnictwo, które może być klasyką gatunku. Mowa tu oczywiście o "Given to the Wild" The Maccabees. Na początku byłem sceptyczny wobec tej płyty, wokół niej było zbyt dużo szumu, nachalnej reklamy, ale rzeczywiście trzeci album zespołu z Brighton jest godny uwagi.

Wiadomo, fundamenty są najważniejsze, a tutaj słychać Coldplay, Radiohead oraz Arcade Fire. Nie bez przyczyny "New Musical Express" porównał album do "Suborbs". W pełni podpisuje się pod opinią kolegów z Wysp Brytyjskich. Jednak same inspiracje nie mają większej wartości, liczą się dobre kompozycje, a jest ich tutaj mnóstwo. Ponadto dawno nie słyszałem tak dobrych partii gitarowych, chyba od czasu "Ok Computer". Idealnie wkomponowały się w całość, dodając wyjątkowego uroku płycie.

Pozycja obowiązkowa dla każdego fana rocka alternatywnego.

Najmocniejsze utwory na płycie:
1. Child
2. Forever I've Known
3. Pelican
4. Go
5. Unknown
6. Heaven

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto