Demokrata podczas jednego ze swoich przemówień powiedział, że startuje w wyborach, aby móc później chronić amerykańskiego pracownika i walczyć o jego prawa. Jest to deklaracja z pewnością populistyczna, okazuje się jednak, że idą za nią również dość poważne plany.
W skrócie prezydent-elekt chce następujących zmian: obniżenia podatków, wzmocnienia handlu USA z innymi państwami, podniesienia minimalnej płacy i uzależnienia jej od inflacji, reformy dotyczącej własności nieruchomości, zmiany prawa firm do bankructwa tak, aby chroniło ono pracowników i wprowadzenia 5-gwiazdkowego systemu kontroli kart kredytowych i ich jakości.
Głównymi problemami obecnej gospodarki USA są gwałtownie rosnące koszty edukacji i opieki zdrowotnej przy jednoczesnej stagnacji zarobków. Obama chce też ograniczenia ulg podatkowych dla najbogatszych.
Innym postulatem stanie się zdecydowane ograniczenie podatkowej biurokracji. Amerykanie mają szybko i łatwo płacić podatki co zaoszczędzi im sporo trudu. Pojawi się również inicjatywa zreformowania NAFTY, która od tej pory ma wyraźniej wspierać rozwój amerykańskiej gospodarki.
Senator z Illinois patrzy w przyszłość długofalowo. To stąd między innymi pomysł wspierania nowoczesnych technologii i inwestycji w edukację. Ma to pomóc wykreować pokolenie nowych, zdolnych pracowników, którzy mając do dyspozycji najnowocześniejsze narzędzia staną się również ludźmi dbającymi o środowisko. Przyjazny naturze jest też plan, aby wprowadzić prawo mające na celu osiągnięcie w 2025 roku 25 proc. energii uzyskiwanej ze źródeł odnawialnych.
Swoje miejsce w programie demokraty zajmują tereny wiejskie. Mają się wzbogacić dzięki wspieraniu małych firm, łatwemu dostępowi do Internetu i lepszej edukacji. Na wsiach pojawi się również więcej lekarzy.
Wiele kontrowersji wzbudzają rzekomo "komunistyczne" zamiary Baracka Obama. Chodzi o plany, które mają objąć środowiska pracownicze. A będą to: ułatwienie możliwości zakładania związków zawodowych bez narażania się na ostracyzm ze strony pracodawców, zapewnienie ochrony pracownikom w przypadku prowadzenia przez nich legalnych strajków – aby uniemożliwić zwalnianie "niepokornych" i wspomniane wcześniej uzależnienie płacy minimalnej od stopy inflacji.
Zmiany czekają rynek nieruchomości. Ma powstać uniwersalny kredyt hipoteczny, dostępny dla wszystkich, a także prawo zabezpieczające mieszkańców przed oszustwami właścicieli domów. Obama chce też wymusić na stanach zmiany prawa federalnego, które często staje się tarczą ochronną dla bankrutujących spółek kredytowych i gwoździem do finansowej trumny zwykłych obywateli.
Nowy prezydent pragnie wprowadzić możliwość udzielania obywatelom małych, krótkoterminowych pożyczek – łatwodostępnych "kół ratunkowych" na czarną godzinę. Pojawi się możliwość ogłoszenia indywidualnego bankructwa – o ile obywatel wykaże, że jego niewypłacalność wynika z ogromnych kosztów poniesionych na służbę zdrowia – np. operację. Takie rozwiązanie ma pomóc wstać na nogi wielu Amerykanom.
Rzecz jasna nie mogło zabraknąć miejsca na politykę rodzinną. Dziś w USA prawo do długoterminowego, płatnego urlopu zdrowotnego mają tylko pracownicy firm zatrudniających ponad 50 osób. Już niedługo próg ten ma zostać obniżony do 25 osób. Obama chce większej elastyczności pracodawców w kwestii godzin pracy i układania planu dnia, tak aby był on dobry zarówno dla zwierzchnika jak i podwładnego.
To rzecz jasna tylko podstawowe założenia. Kto ma ochotę zagłębić się w tajniki ekonomii USA, może je poznać z tekstu tego przemówienia. Zachęcam również do czytania programu wyborczego.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?