Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gowin: To kłamstwo, które skończy się w sądzie

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Creative Commons, 3.0
Posady niewzruszonej dotąd "Temidy" zatrzęsły się, gdy wybuchła afera Amber Gold, a z nią wielkie zamieszanie wynikające z dziwnej pracy wymiaru sprawiedliwości w Gdańsku, w tym sędziego Ryszarda Milewskiego.

Jutro gdański sędzia Ryszard Milewskim ma mieć "sądny dzień" - będzie się tłumaczył i bronił od zarzutów o zaniedbaniach służbowych, delikatnie mówiąc, w sprawie afery Amber Gold. Sędzie odpiera ataki m.in. Jarosława Gowina. W obszernym wywiadzie udzielonym mediom mówi, że minister żądał od niego bezprawnie dokumentów w sprawie afery sopockiej. Minister Gowin, dowiedziawszy się o tym zapewnia, że "nigdy nie rozmawiał z Milewskim o aktach ws. afery sopockiej" - donosi portal tvn24.pl.

Sędzia Milewski stawiając zarzuty mówi, że jakoby ze względów osobistych, minister prosił go o akta ws. afery sopockiej. Minister twierdzi stanowczo, że to kłamstwo, które skończy się w sądzie. Zarzuty odpierał w programie "Jeden na jeden" TVN24. "W ogóle z nim o tym nie rozmawiałem" - zapewnia minister Gowin.

Według radia RMF FM, minister sprawiedliwości miał interesować się zawartością tomów afery sopockiej z przyczyn osobistych. Poinformował o tym sędzia Milewski w wyjaśnieniach przesłanych na piśmie do Krajowej Rady Sądownictwa, która będzie rozpatrywać wniosek ministra sprawiedliwości o odwołanie sędziego Milewskiego.

Jak podaje tvn24.pl, chodzi o stenogram z jednego ze spotkań w sopockim SPATiF-ie. Doszło do niego jeszcze przed wybuchem afery sopockiej. Brali w nim udział: prezydent Sopotu Jacek Karnowski, diler samochodowy Włodzimierz Groblewski, Sławomir Julke i dzisiejszy minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin. Wtedy jeszcze dawni koledzy, Jacek Karnowski i Sławomir Julke, "byli dobrymi kolegami".

W trakcie spotkania, przez większość czasu, rozmowa czterech panów miała charakter towarzyski. Klimat się zmienił, gdy Sławomir Julke poruszył temat domu handlowego "Laura", który chciał kupić.

Tymczasem minister Gowin podkreślił w rozmowie radiowej, że w 2008 roku w ogólne nie wiedział o czymś takim, jak afera sopocka, a od kiedy został ministrem sprawiedliwości (jesienią 2011 roku) tym bardziej, jak zaznaczył, tym się nie interesował. I w ogóle nie rozmawiał z sędzią Milewskim o aktach z afery sopockiej.

Przyznał, że spotkanie w Sopocie z prezydentem Jackiem Karnowskim w 2008 roku miało miejsce. Był wtedy zaproszony przez abp. Tadeusza Gocłowskiego do udziału w Areopagu, czyli w debatach intelektualnych. Prezydent Karnowski, jak powiedział, "zaprosił mnie na kolację w Sopocie, natomiast nigdy z prezesem sądu Milewskim na ten temat nie rozmawiałem" - zapewnił minister Jarosław Gowin.
Minister Gowin dodał, że z sędzią Milewskim rozmawiał jedynie o ostatniej, głośnej w kraju prowokacji dziennikarskiej. W opinii ministra sprawiedliwości doniesienia medialne, jakoby interesował się sprawą sopocką, "nie pojawiły się przypadkowo".

W środę, 26 września, Krajowa Rada Sądownictwa (KRS) będzie rozpatrywała wniosek ministra o dyscyplinarkę dla prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, Ryszarda Milewskiego. Wniosek ma związek z treścią rozmowy telefonicznej, w trakcie której osoba podająca się za asystenta szefa kancelarii premiera, miała ustalać z sędzią Milewskim szczegóły m.in. posiedzenia gdańskiego sądu w sprawie zażalenia na areszt szefa Amber Gold.

"Tonący brzytwy się chwyta. Jeśli informacje RMF-u się potwierdzą, będzie to oznaczało, że prezes Milewski chwyta się kłamstw. Mam całkowicie czyste sumienie" - stwierdził w TVN24, minister Gowin.

Minister sprawiedliwości oświadczył, że jeśli sędzia Milewski użył sformułowań, które przytacza RMF FM, to wytoczy mu proces sądowy. Przypomniał jednocześnie, iż sędzia wysunął również zarzuty wobec wiceministra sprawiedliwości, Wojciecha Hajduka. Prezes gdańskiego sądu stwierdził, że będąc dyrektorem departamentu w ministerstwie, żądał on od Milewskiego dyscyplinarek wobec kuratorów, sędziów i prezesów podległych mu sądów, ale nie chciał żeby ich ogłaszał, bo miał to zrobić sam minister Gowin, w telewizji.

Także wiceminister Wojciech Hajduk nie wykluczył, że za te pomówienia pozwie sędziego Ryszarda Milewskiego, do sądu. Owszem, była rozmowa (Hajduka z Milewskim - red.), "trwała 46 sekund". Sędzia Hajduk "kategorycznie zaprzecza, jakoby w tej rozmowie pojawiło się cokolwiek z elementów, o których mówi prezes Milewski" - powiedział w stacji TVN minister Gowin.

Minister sprawiedliwości zastrzegł, że według niego nie było czegoś takiego jak układ gdański. "Co więcej, według moich ustaleń, nie istniały żadne powiązania między światem polityki, a Amber Gold" - powiedział minister Jarosław Gowin. Zaznaczył równocześnie, iż nie wycofał się ze słów o "sitwie", ale z emocjonalnych stwierdzeń, za co też przeprosił, że "ma w nosie literę przepisów". Obu tych stwierdzeń minister Gowin użył, w odniesieniu do medialnych zarzutów, jakoby złamał przepisy ustawy o ustroju sądów powszechnych. Wiem, że ta sitwa jest dzisiaj przerażona tym co robię, ale chcę, "żeby stąd poszedł jasny przekaz do tej sitwy: nie zastraszycie mnie" - powiedział wtedy minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto