Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Green Day wystąpił w Łodzi. Relacja z niezwykłego koncertu

Redakcja
Wokalista Green Day Billie Joe Armstrong
Wokalista Green Day Billie Joe Armstrong Adam Sęczkowski
Pochodzący z Kalifornii zespół Green Day wystąpił 18 czerwca w łódzkiej Atlas Arenie. Grupa promowała wydaną płytową trylogię "!Uno!", "!Dos!" i "!Tré!". Gwiazda punk rocka trzeci raz przyjechała do Polski.

Przed wczorajszym występem w Łodzi Green Day zagrał przed polskimi fanami osiem lat temu w katowickim Spodku. Zespół wystąpił promując płytową trylogię "¡Uno!, ¡Dos!, ¡Tré!". Twarzą każdej z okładek jest inny członek zespołu, a każda z płyt ma nieco odmienny charakter. W ramach trasy muzycy zagrają również m.in. koncerty na Emirates Stadium w Londynie czy Olympic Arena w Moskwie. Tym bardziej rodzimi fani cieszyli się z wyboru Polski na kraj, który mieli odwiedzić artyści.

O godz. 19.15 jako support zagrała popowo-punkowa grupa All Time Low. Sympatycznym akcentem było zaśpiewanie muzykowi Jackowi Barakatowi głośnego "Happy Birthday". Członek formacji All Time Low w dniu koncertu obchodził swoje urodziny. Kilkutysięczna publiczność bawiła się znakomicie.

O godzinie 20.25 na scenie pojawił się mężczyzna w stroju różowego królika, który tańcząc w rytm piosenki amerykańskiego zespołu The Ramones, rozgrzewał publiczność. Punktualnie o godzinie 20.30 na scenie pojawili się muzycy Green Day. Przywitali się z fanami okrzykiem "Polska!", czym już na samym początku występu zjednali sobie całą publiczność. Rozpoczęli od zaśpiewania piosenki "99 Revolutions". Ludzie w pierwszych rzędach od samego początku skakali, machali, śpiewali i wrzaskiem witali każdą piosenkę. Podczas drugiego utworu Billie Joe Armstrong zaprosił na scenę jedną z fanek, która najpierw wycałowała wokalistę zespołu, a następnie zaśpiewała fragment piosenki "Know Your Enemy" po czym rzuciła się ze sceny w sam środek tłumu. Inny fan dostał szansę zagrania na gitarze u boku muzyków. Ktoś z publiczności wrzucił na scenę biało-czerwoną flagę z napisem "Polska". Lider zespołu rozpostarł ją niczym skrzydła, a następnie owinął się w nią.

Podczas wykonania piosenki "King For A Day" Billie Joe Armstrong tradycyjnie założył koronę i pelerynę, a fani z członkami zespołu usiedli na ziemi, by po chwili podczas refrenu wyskoczyć wysoko w górę. To nie jedyna akcja polskich fanów. Podczas piosenki "Basket Case" wyrzucili oni zielone serpentyny.

Wśród publiczności można było zobaczyć cały przedział wiekowy, oczywiście z największym naciskiem na 20- i 30-latków. Równie dobrze bawiły się kobiety i mężczyźni. W najbliższej przestrzeni, gdzie się znajdowałem, nie lada furorę robiła ok. 40-letnia kobieta, która przetańczyła i przeskakała prawie cały koncert. Co jakiś czas można było zobaczyć jak niektórzy fani płyną na rękach tłumu, a kobiety ściągają z siebie bluzki pozostając jedynie w biustonoszach.
Muzycy mieli rewelacyjny kontakt z polską publicznością. Podczas koncertu rzucali w tłum koszulki, perkusista Tré Cool rzucił fanom na pamiątkę pałeczki od perkusji, a gitarzyści kostki do gitary, wokalista spryskiwał fanów wodą.

Po zaśpiewaniu przez publiczność fragmentu przeboju "Boulevard of Broken Dreams", wokalista Green Day upadł na kolana i krzyknął głośno "Kocham Was!". Billie Joe Armstrong jeszcze wielokrotnie podkreślał, że cieszy się, że spotkał w Łodzi tak wspaniałą publiczność. W jednym z utworów lider grupy zagrał na harmonijce ustnej czym jeszcze bardziej rozentuzjazmował tłum.

W pewnym momencie muzycy przebrani w cyrkowe stroje zaintonowali melodię z "Benny Hilla". W wykonaniu Green Day usłyszeliśmy także refren piosenki z Monty Pythona pt. "Always Look on the Bright Side of Life" („Zawsze patrz na jasną stronę życia”), beatlesowski przebój "Hey Jude" i "Satisfaction" zespołu The Rolling Stones.

Na bis artyści Green Day zagrali jeden ze swoich najpopularniejszych kawałków „American Idiot”, podczas którego część fanów machała wysoko swoimi czerwonymi krawatami (nawiązanie do teledysku), "Jesus Of Suburbia" i "Brutal Love".

Muzycy zespołu Green Day udowodnili w Łodzi, że są prawdziwymi wulkanami scenicznej energii. Amerykańska grupa, która na całym świecie sprzedała ponad 70 milionów płyt, dosłownie rozbujała całą Atlas Arenę. To był znakomity wieczór dla fanów zespołu, ale przyznam, że na podstawie obserwacji reakcji publiczności jestem pewien, że fanklub Green Day w Polsce zdecydowanie się powiększy, wbrew pozorom, również o grono osób pokolenia 40- i 50-latków. Oby na następny koncert w Polsce nie trzeba było czekać kolejnych kilku lat.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto