Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Schetyna: Nie można wykluczyć rekonstrukcji rządu

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
DARIUSZ GDESZ / POLSKAPRESSE
Od kilkunastu dni nie słabnie fala uderzeniowa, w premiera Donalda Tuska i rząd, po wybuchu afery z parabankiem Amber Gold i nadużyciami Marcina P. Niebawem usłyszymy drugie jego po wyborach expose. Czy powie też o zmianach w rządzie?

Fala politycznego tsunami, jaka uderzyła w wyniku afery Amber Gold w premiera Donalda Tuska, może być przyczyną rekonstrukcji rządu. Tego nie wyklucza, największy niegdyś przyjaciel szefa rządu i kolega z boiska, a od jakiegoś czasu jego przeciwnik - Grzegorz Schetyna. Zastrzega - co zresztą oczywiste, że decyzje należą do premiera. Bo on najlepiej zna ministrów i wie, kto się sprawdza w roli kierownika resortu, a kto nie. "To premier ocenia i decyduje o zmianach" - podkreśla w rozmowie w były wicepremier, Grzegorz Schetyna.

Na pytanie czy chciałby wejść do rządu odpowiedział raczej wymijająco, że ma co robić i do rządu się nie pcha. Zaznaczył jednak znacząco - "zobaczymy, co zdecyduje premier". "Niczego nie przesądzam" - dodał.

Pytany, czy nie ma wrażenia, że Polacy są już zmęczeni rządami PO przypomniał, że badania opinii publicznej ciągle wykazują najwyższe poparcie Platformy wśród partii politycznych. Jak przyznał, o powodach tej sytuacji można dyskutować, ale "nie uważam, byśmy mieli je szybko stracić".

O przyszłorocznym budżecie, który według opozycji jest zbyt optymistyczny - stwierdził, iż rządzący doskonale zdają sobie sprawę z tego, że jest to "bardzo trudny budżet, dość oszczędny", bez fajerwerków. Ale – jak powiedział - "wszystko zostało przedyskutowane z poszczególnymi resortami i dokładnie policzone". Podkreślił, iż prognozy wzrostu gospodarczego uznałby za "dość konserwatywne i ostrożne".

Zaznaczył, że - podobnie jak wszyscy ma obawy o wzrost bezrobocia, które przekroczy za rok 13 procent. Nie chce koloryzować rzeczywistości i udawać, że "jest lepiej niż jest". Zaznaczył, że sytuacja naszej gospodarki w dużej mierze "będzie zależeć o rozwoju sytuacji w krajach strefy euro". Jego zdaniem szacunki w przyszłorocznym budżecie są jednak "dość pragmatyczne".

Wyraził zadowolenie z tego, że Jarosław Kaczyński "zabrał wreszcie głos w sprawach gospodarczych". Ale jak zauważył w jego propozycjach jest "dużo magii". Niektóre proponowane rozwiązania są "kompletnie nierealne". Dotyczy to m.in. połączenia podatków PIT i CIT.

Trudno też odgadnąć zasadę, według której firmy miałyby odliczać sobie 50 procent kosztów, prowadzonych inwestycji. Jarosław Kaczyński nie przedstawił również "elementarnego rachunku tego, ile te wszystkie zmiany miałyby kosztować" – podkreślił były marszałek Sejmu, Grzegorz Schetyna.

Można, zatem przyjąć, że propozycje prezesa Kaczyńskiego "nie są z kosmosu" i nie odbiegają zupełnie od realiów. Wymagają jednak uszczegółowienia, a przede wszystkim wyliczenia kosztów zmian i wskazania źródeł ich finansowania. Ich pełne koszty ma pokazać dzisiaj na konferencji prasowej, minister finansów Jacek Rostowski.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto