Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzybobranie. Polska pasja narodowa

Redakcja
Z grzybami w tym roku "cienko", nad czym mocno ubolewamy, bowiem uwielbiamy wyprawy na grzyby.

Corocznie, przeważnie jesienią, w porze masowego wysypu owocników, na grzybobranie indywidualnie, rodzinnie czy w szerszym gronie wyrusza kto żyw, jak kraj długi i szeroki.

Dla prawdziwego, rasowego grzybiarza nie ma nic bardziej pięknego, nic mocniej ekscytującego, nic bardziej pożądanego niż widok prawdziwka, podgrzybka, koźlarza, wychylającego łebek spod mchu, traw, paproci czy zeschłych liści.

Dlaczego? Banałem byłoby przypominanie, że grzyby leśne były w minionych wiekach ważnym składnikiem pożywienia ludności wiejskiej. Dziś się mówi, że są pokarmem prawie bezwartościowym, pozbawionym składników odżywczych. Siła ich atrakcyjności tkwi jednak w niesamowitych walorach smakowych i aromatycznych, których u hodowanych pieczarek, boczniaków, czy importowanych grzybów wschodnich, próżno by szukać,

Po grzyby do lasu wybieramy się nie wyłącznie dla zaspokojenia pragnień podniebienia. Prawdziwą radość przynosi wyzwalające energię maszerowanie po lesie, przedzieranie się przez chaszcze, wykroty, jeżyniska, by dotrzeć do tylko sobie znanych miejsc, do grzybowych El Dorado. Dawno temu uroki wspólnego grzybobrania dostrzegli też przedstawiciele warstw wyższych, czemu dobitny wyraz dał Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”.

Na stronicach wielkiej epopei grzybobranie było tylko pretekstem dla planów Sędziego, ogarniętego manią swatania par:

A więc krzyknął: "Panowie, po grzyby do boru!
Kto z najpiękniejszym rydzem do stołu przybędzie,
Ten obok najpiękniejszej panienki usiędzie;
Sam ją sobie wybierze. Jeśli znajdzie dama,
Najpiękniejszego chłopca weźmie sobie sama".

Mistrz Adam z nieocenioną klasą poetycką oddał nastój grzybobrania w Soplicowie, porównując je do wędrówki dusz błędnych na błoniach elizejskich, by wreszcie przejść do sedna rzeczy. Któż z nas nie zna cytatu?:
Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,
Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice.

Czytaj więcej -->

Potem wieszcz wylicza całą litanię pospolitych grzybów trujących muchomorów, bezmyślnie niszczonych (do dziś!) tudzież: surojadki, koźlaki, bielaki, lejki, purchawki, rydze i borowiki, którym także lud pieśni poświęcał.

Sporo lat później Helena Majdaniec wysławiła w przebojowej piosence rudego rydza, przekonując, że „lepszy niż maślaczek”. Słynni kabaretowi Panowie Dwaj natomiast przeżywali prawdziwy i dramatyczny dylemat: „na ryby, czy na grzyby?”, w istocie nigdy nie rozstrzygnięty, choć propozycja, iście salomonowa, padła: „a może na ryby, w grzybach, duszone?”.

I tak powróciliśmy do kulinarnego zastosowania grzybów. Możliwości w tej materii są przeogromne. Grzyby można bowiem jeść na surowo, tak, tak!, na przykład w surówkach czy sałatkach, można spożywać po ugotowaniu, upieczeniu, uduszeniu, usmażeniu, można je przetwarzać, susząc, mrożąc, pasteryzując, marynując, kisząc, samodzielnie albo w rozmaitych zestawach z ziołami i z warzywami. Można z nich przyrządzać przepyszne zupy, ze najbardziej sławną grzybową wigilijną na czele, nie mniej sławne uszka do barszczów, pierogi gotowane i pieczone, nadzienia do mięs i ryb, wspaniale gęste sosy, cudowne jajecznice, omlety, naleśniki, knedle, można nimi wreszcie garnirować przepięknie półmiski z potrawami.

A zamarynowany własnoręcznie rydzyk czy prawdziweczek, albo kupiony gdzieś na zakopiańskim straganie; czyż jest lepsza zakąseczka pod doskonałą polską wódeczkę? Pytanie retoryczne…

Znakomite opisy rodzinnych eskapad na grzybobranie znajdujemy na kartach starych pamiętników. Znawca szlachetczyzny, Waldemar Baranowski, w znakomitej książce „Kuchnia i stół w polskim dworze[/i]”, podaje: »O ile polowania były głównie męską rozrywką, to w grzybobraniach uczestniczyli wszyscy domownicy. Grzybobranie - tak plastycznie opisane w "Panu Tadeuszu" - stało się jedną z form wspólnego spędzania czasu i towarzyskiej zabawy na łonie natury. Dbano bardzo o odpowiednie stroje i oprawę całej eskapady, której zwieńczeniem bywał posiłek na świeżym powietrzu. Wraz z grzybiarzami do lasu wyruszały wozy załadowane stołami i naczyniami kredensowymi, które służba zestawiała gdzieś na leśnej polanie, przygotowując poczęstunek. Czasami przy stołach zbijano szałasy ze świeżej, pachnącej jedliny, aby damy mogły schronić się przed słońcem. "Najulubieńsza zabawa dla młodzieży - wspomina Henryk Stecki - kiedy dużo osób się zjechało, była wyprawa na grzyby niby; mówię niby, bo zwykle koszyki były próżne prawie, ale wesołość wielka, spacer po lesie i podwieczorek. W takich razach wysyłano do którego z lasów kredens, stoły i krzesła".
Czytaj więcej -->

Przed grzybobraniem, po obiedzie o wyznaczonej godzinie, zajeżdżały pod dwór "dwa ogromne drabiniaste wozy zaprzężone czterema końmi w lejce, wypełnione trochę wyżej drabin sianem przykrytym. dywanami. Właziło się tam po drabinie, która następnie u boku wozu przywiązaną była; siadano jak kto mógł, jedni z nogami zwieszonemi, drudzy po turecku; w drodze śpiewano chórem, a młodzi mężczyźni umizgali się do panien i młodych pań". Starsze panie jechały osobno koczami w cztery konie, które "ubrane były w krakowskie chomonty". Po przyjeździe na miejsce młodsi spacerowali po lesie, wśród śmiechów i umizgów, a starsze damy "zwykle siedziały przy stołach czekając na powrót młodego towarzystwa i na grzyby. Zastawiano podwieczorek: ciepła herbata, zamrożona kawa, ciasteczka, pieczone kurczęta z sałatą, kwaśne mleko, jeżeli się było niedaleko jakiego folwarku i słodkie przysmaki. Tak samo i z równą wesołością wracano o zmierzchu do domu na kolacyę".

Zbieranie grzybów bywało też okazją do spotkań towarzyskich z sąsiadami. "Z Rudni przysłano zaproszenie na walne grzybobranie ¬- wspomina Maria Janiszewska - ciocia Niuta zmobilizowała nas wszystkich i wybraliśmy się zaraz nazajutrz. Pogoda była piękna. Dola zaproponowała nam przebranie się w krakowskie stroje ( ... ). Uzbrojeni w kosze, poje¬chaliśmy ogromną gromadą drabinkami do lasu. Piękny był ten las rudnicki, rozkosznie było po nim chodzić i zbierać grzyby. Grzybów było w bród. Ciocia kazała zbierać wszystkie, nie wyłączając kurek i surojadek, które nazywano wtedy lisiczkami i surojeżkami z białoruska".

Wesoła zabawa w lesie kończyła się na smażeniu przy ognisku rydzów, nanizanych na długie patyki z kawałkami słoniny, która "rozpalała się na ognisku, kapała na rydze i na ogień. Rydz był do połowy spalony i naturalnie do połowy surowy, ale jedliśmy z wielkim smakiem, brudząc sobie twarze i ręce popiołem i nic nam to nie szkodziło". Po powrocie do dworu dzieci pomagały w kuchni przy soleniu grzybów - "obtarte czystą ściereczką na sucho maślaki, lisice, babki i podosinowiki" układano w fasce, posypując solą i mocno ugniatając ręką. W ten sposób przygotowywano grzyby na zimę i na wielki post.«

Starczy obszernego cytowania. Dzisiaj grzyby stały kultowym leśnym produktem Polski. Polacy mają prawo do dumy, nie tylko z doskonalej wędliny, tradycyjnych wódek, cenionych piw, ale także z będących narodowym specjałem, znakomitych i coraz słynniejszych w świecie polskich grzybów.

Grzybobrania zyskują na atrakcyjności. Już nie mają względów jedynie praktycznych, utylitarnych, stają się doskonałym sposobem na spotkania rodzinne, pikniki, imprezy integracyjne, towarzyskie i zakładowe. Stanowią znaczące i kuszące pozycje w ofertach wielu gospodarstw agroturystycznych. O skali zainteresowania zbieraniem grzybów świadczą liczne portale, strony internetowe i blogi. W Węglińcu, mieście położonym na skraju Borów Dolnośląskich, od kilkunastu lat odbywają się Święta Grzyba oraz Mistrzostwa Europy w Zbieraniu Grzybów.
O, grzybie nasz polski! – aż chce się zakrzyknąć.

Współautor artykułu:

  • Barbara Podgórska
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto