Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Happy Easter, czyli Wielkanoc po amerykańsku

Anna Olko
Anna Olko
Wielkanoc w Stanach Zjednoczonych jest po prostu świętem, jakich tutaj wiele. Jest inna. Nie wiem, czy przez to lepsza czy gorsza. Inna. Oczywiście, w moim subiektywnym odczuciu.

Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał!

Happy Easter!

Wielkanoc w Stanach Zjednoczonych jest po prostu świętem, jakich pełno tutaj. Może przez to, ze nie poddała się ona komercji, jak Christmas (pisze Christmas, bo amerykańska wersja Bożego Narodzenia kompletnie odstaje pod polskiego sposobu przeżywania tych świąt).

Nie jest to nic dziwnego w kraju, gdzie każda nacja coś świętuje. A grupa katolików praktykujących wcale nie jest jakoś szczególnie liczna. Poza tym
zupełnie inaczej obchodzenie świąt Wielkiej Nocy wygląda wśród Polonii mieszkającej tutaj od dwóch i więcej pokoleń, inaczej od tej "świeżo przybyłej" i zupełnie inaczej wśród osób czasowo przybywających w USA. Jest jeszcze inny powód – mianowicie przynależność do parafii. Inaczej bowiem święta wyglądają w polskich parafiach, inaczej w amerykańskich. Oczywiście, parafiach rzymsko - katolickich.

Niedziela Palmowa jest inna niż w Polsce. Nie o liturgię mi chodzi. O palmy. Tutaj są to faktycznie fragmenty liści palmowych, które każdy wierny trzyma w ręku. Nie kupuje ich, otrzymuje przy wejściu do kościoła od służby liturgicznej. Poza tym czytanie Ewangelii jest to czytanie razem z wiernymi. Kwestie dla ludu czy chóru. To proste i łatwe, gdyż w każdej ławce znajdują się książki ze stałymi częściami Mszy Świętej, wyszczególniona liturgia na niedzielę, dzień powszedni, z pieśniami. Te publikacje, zmieniane trzy razy do roku, świetnie sprawdzają się przy nauce jeżyka angielskiego. W polskich parafiach są oczywiście w j.polskim i angielskim.

Triduum Paschalne ma podobny przebieg jak w Polsce. W Wielki Czwartek pamiątka Wieczerzy Pańskiej i wspomnienie o powołaniu do służby kapłańskiej, zakonnej oraz uroczyste obmywanie nóg dwunastu osobom. Nie tylko księżom pracującym w parafii, ale tez samym parafianom. Obmycia nóg dokonuje proboszcz. Potem następuje uroczyste przeniesienie Pana Jezusa do Ciemnicy. W
amerykańskich parafiach nie ma adoracji. W polskich natomiast adoracje trwają do późnych godzin wieczornych.

W Wielki Piątek, Good Friday, nabożeństwo liturgiczne rozpoczyna się o godz. 15. Dla wielu Amerykanów jest to dzień wolny lub pracują jedynie do południa. Ten dzień bowiem jest tutaj wielkim świętem, zachęca do zatrzymania i wyciszenia.

Droga Krzyżowa też inaczej wygląda w amerykańskiej parafii. Tylko trzy osoby wędrują od stacji do stacji i ksiądz prowadzący nabożeństwo. Z reguły niosą krzyż i świece, ale spotkałam się też, że jedna niesie krzyż, druga - gwoździe, trzecia - młotek. Jest to co prawda służba liturgiczna, a wśród niej dziewczyny, chłopcy, panie i panowie, bez różnicy w kolorze skory i wieku.

W polskich parafiach czas odprawiania nabożeństwa jest przeniesiony na godziny wieczorne, by umożliwić wszystkim chętnym udział w Liturgii Wielkiego Piątku. Po niej oczywiście trwa adoracja grobu. Często polskie szkoły prezentują się z czuwaniem przygotowanym ma te okazję siłami swoich podopiecznych.

Święcenie pokarmów jest jedynie polską tradycją. Trwa w parafiach przez cały sobotni dzień. Amerykanie natomiast bawią się w szukanie ukrytych na placu parafialnym czekoladowych jajek. Jest to rozrywka głównie dla dzieci. Czasem też dzieciaki spotykają się na grupowym rozbijaniu wielkiego czekoladowego jajka.

Liturgia Wielkiej Soboty rozpoczyna się po zmroku, czasem bardzo późno, nawet o 21. Nie ma palonego ognia na zewnątrz. Jest wejście z Paschałem do ciemnego kościoła. Wierni mają świece w ręku (oczywiście, wcześniej przygotowane przez służbę liturgiczną).

Widziałam w polskich parafiach namiastkę ognia, na grillu z patyków szaszłykowych. Ogień był palony przy wyjściu z kościoła. (Każdy sobie radzi jak umie).

W amerykańskich kościołach sobotnia Msza Święta jest najważniejsza, bardziej uroczysta niż ta z Niedzieli Zmartwychwstania. To nie tylko święcenie ognia i wody, to tez czas na sakramenty, które są udzielane zarówno niemowlakom, jak i osobom dorosłym – chrzest św., pierwsza komunia św., bierzmowanie (ksiądz na ten czas otrzymuje dyspensę).
Po uroczystości wszyscy wierni są zapraszani na uroczystą Agapę, przygotowaną przez parafie – szkoda tylko, że jest późno, bo zazwyczaj to 23.

Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego też inaczej wygląda w amerykańskiej parafii. To po prostu Msza św., zawsze w koncelebrze, prowadzona w sposób bardziej uroczysty. Nie ma procesji.

W polskich parafiach pierwsza ranna msza jest rezurekcyjną. Procesja odbywa się wewnątrz kościoła. Jedynie służba liturgiczna i księża uczestniczą w procesji. To warunkuje liczebność wiernych w kościele. Jest po prostu ciasno.

Różnice w traktowaniu tych świąt dotyczą także dekoracji. Generalnie dekoracje w amerykańskich kościołach są bardziej skromne. Hortensje w doniczkach i symbole Ciemnicy i Grobu Pańskiego. Często Grób Pański jest przygotowywany w ołtarzu głównym.

Inaczej też wygląda świętowanie Wielkanocy wśród Polaków i Amerykanów. Dla tych pierwszych to ważne święto, co widać w przygotowaniach zarówno w duszy, jak i kuchni. Parafie prowadza nauki rekolekcyjne, jest spowiedź wielkanocna.

W Niedziele Wielkanocną, po uroczystej rezurekcji, rodzinnie, w gronie najbliższych czy znajomych wszyscy zasiadają do wspólnego śniadania, dzielą się jajkiem. Barszcz świąteczny cudnie pachnie I kusi smakołykami.

Dla Amerykanów natomiast to po prostu świąteczny weekend, okazja na wspólny obiad, gdzie serwowana jest pieczona szynka lub indyk. Menu zbliżone do tego ze Święta Dziękczynienia. O ile jeszcze są tacy, którzy chcą się spotkać z rodziną i znajomymi, a nie udają się na zakupy do pobliskiego mola (coś na kształt galerii handlowej) kuszeni świątecznymi promocjami. Parafie amerykańskie z reguły nie organizują rekolekcji. Jest spowiedź, dla chętnych.

Inny jest urok świąt przeżywanych w innej kulturze. Podobno dla tych osiadłych w polskich enklawach w Nowym Jorku czy Chicago nie ma różnicy miedzy sposobem przygotowania się i obchodzenia Wielkanocy w Polsce i Stanach Zjednoczonych.

Z mojej perspektywy – pobytu i przynależności do stricte amerykańskiej parafii, te różnice widoczne są gołym okiem. Nie wiem, czy tak celebrowane święta są lepsze czy gorsze. Są inne. Dla wszystkich jednak równie ważne.

Artykuł napisałam w oparciu o informacje pozyskane z wywiadów z Polakami i
Amerykanami polskiego pochodzenia Kościołów Świętej Klary na Staten Island w NY, Cyryla i Metodego oraz św. Stanisława Kostki na Greenpoincie NY, Świętej Marii Panny w Montogomery NY oraz St. Paul Church w Holly, PA.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto