Zapowiadała się kolejna nudna, spokojna letnia noc. Nikt nie myślał, że tym razem...
W środku nocy rozległ się huk petardy, który postawił wszystkich na równe nogi. Wprawdzie harcerze przyzwyczajeni są do nocnych manewrów, ale tym razem nie było żadnych komend ani gwizdków. Wartownicy czujnie rozglądali się dokoła. W krzakach dostrzegli nieproszonego gościa. Nie minęło kilka sekund, gdy dopadli intruza. Na szczęście Andrzej*, uczestnik pobliskiego obozu sportowego, sparaliżowany strachem nie uciekał.
Tylko ich nie bić
Komendant obozu nie lubi jak go ktoś w nocy budzi. Zaalarmowany biegł do wartowników krzycząc: tylko ich nie bić. Gdyby Andrzej* próbował ucieczki, najprawdopodobniej nazajutrz zamiast jechać na sparing do Chojnic, leczyłby rany w miejscowym szpitalu.
Wiadomo było, że Andrzej* nie przyszedł sam. Harcerze uformowali tyralierę i przeczesali pobliski las. W świetle latarek było widać, jak nieproszeni goście uciekają, zostawiając swego kolegę na pastwę harcerzy.
Halo. Jest tu ktoś? Gdzie ja jestem?
Nikt nie wie, dlaczego Wojtek* nie uciekł, ani jak udało mu się ukryć przed harcerzami. Ale sam w lesie nie chciał siedzieć. Idąc w stronę światła krzyczał: Halo. Jest tu ktoś? Gdzie ja jestem? Duch bojowy sportowca został gdzieś w krzakach. Teraz szukał kogoś, kto mu pomoże wrócić do kolegów. Gdy spisywali go policjanci, Wojtkowi* powróciła zgubiona w lesie pewność siebie, arogancja i buta.
* Imiona bohaterów zostały zmienione.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?