Trzydzieści dwa lata temu jeden był zwykłym elektrykiem, a drugi ministrem i generałem. Ten pierwszy stanął na czele społecznego zrywu, który po latach miał zmienić geopolitykę Europy. Ten drugi obejmował kolejne ważne funkcje państwowe, dostępne w ówczesnym systemie, by wkrótce zostać jego symbolem. Pierwszego uhonorowano nagrodą Nobla, a drugi dorobił się przydomka dyktatora.
Jednakże po kilku latach, obaj - mimo iż działali na, zdawałoby się, przeciwstawnych pozycjach - doprowadzili do pokojowego przejęcia władzy przez siły demokratyczne i zapoczątkowali upadek ustroju komunistycznego. Wkrótce też obaj zostali prezydentami, choć jeden w wyniku politycznych uzgodnień, a drugi z wyboru społeczeństwa.
Oficjalnie nie pałali do siebie specjalną sympatią, choć wyrażali się o sobie raczej z szacunkiem. Teraz, gdy obaj są emerytami, a kraj żyje zupełnie innymi problemami, spotkali się na prywatnym gruncie. Ta symboliczna herbatka w domu Jaruzelskiego pokazuje, że można się wzajemnie szanować mimo różnic światopoglądowych.
Jest też dowodem kultury politycznej obu partnerów.
Myślę, że rewizyta Jaruzelskiego w domu Wałęsy będzie dobrym ukoronowaniem tego długiego procesu pojednania. Cokolwiek bowiem można powiedzieć
o obu panach, to na pewno nie można im zarzucić braku dobrej woli i szczerych intencji. Każdy z nich wierzył kiedyś w swoje racje i tak jak potrafił – poświęcał się dla swoich ideałów.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?