Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Herostrates, czyli sposób na wejście do historii

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Nie nazwana po imieniu lecz wypowiedziana przez polskich hunwejbinów wojna kaczo-wałęsowa jawi mi się jako element nieodzowny dla istnienia Polski na arenie międzynarodowej.

Nie należąca do żadnej elity, wykształciuchów, polityków, działaczy, zasłużonych, sieci, sitwy,
nie mająca wpływu na wydarzenia,
nie będąca w układach, nie posiadająca ani jednej macki czy innego wpływowego odnóża,
nie używająca moheru do przegrzania mózgu,
przekornie oporna na wszelkie objawy zbiorowych egzaltacji - jednym słowem osoba z grupy obywateli schyłkowych, ale jeszcze świadomych swego i cudzego istnienia - obserwuję dziejącą się na mych oczach historię z nieustającym zdumieniem typowym dla dzieci oraz ...ludzi naiwnych.

Chociaż w zasadzie nie powinnam. Mamy wszak bogatą tradycję a nawet niejakie mistrzostwo we wzajemnym, publicznym "targaniu po szczękach" i skutecznym opluwaniu tego, co sami windowaliśmy na piedestały. Nie nazwana po imieniu lecz wypowiedziana przez polskich hunwejbinów wojna kaczo-wałęsowa, jawi mi się jako element nieodzowny dla istnienia Polski na arenie międzynarodowej.

Jest to jeden z warunków i niezawodnych sposobów demonstrowania naszego bytu przez ogarki z polskiego świecznika, co w tym konkretnym przypadku znowu ma miejsce nie gdzie indziej a we Francji. Francuzom bowiem właśnie, po przygotowaniu artyleryjskim w kraju, aktualna głowa naszego państwa uświadomiła oficjalnie że uznana przez cały świat ikona obalania komuny jest tejże komuny sługusem. Oraz zdrajcą.

Podejrzewam, że efekty będą równie żałosne, jak sam występ. Nie kto inny jak Francja ma podstawy pamiętać równie godne pożałowania poczynania z okresu Wielkiej Emigracji. Tak się składa, że jedną z ulubionych moich książek, trzymanych pod ręką na wypadek bezsenności są L. Stommy" Polskie złudzenia narodowe". Rozdział "Emigracja Wielka i inne" wyjaśnia
(lecz nie usprawiedliwia) wiele poczynań wstydliwie pomijanych w tromtadrackiej historii naszych dziejów.

Jako osoba mało podatna na entuzjastyczne zrywy i umiarkowana uczuciowo nie byłam nigdy szaloną wielbicielką Wałęsy i może właśnie dlatego teraz bronię jego pozycji. Nie wiem kim był (wówczas) minister, który objawia (teraz), że Wałęsa jest źle wychowanym człowiekiem. A kim niby miał być robotnik ze stoczni? Gentlemanem w smokingu po Princeton? Widziały gały co brały? Do kogo te gały należały? Teraz się nie podoba złe wychowanie Wałęsy? Gdzież były te dwa genialne dobrze wychowane osobniki, które mając podobno wielkie zasługi oraz wpływy dopuściły do takiego skandalu, że Wałęsę wystawiono na prezydenta? Czy, by nie wstyd teraz siedzieć na stołku po tym chamie?

Obserwując te żałosne poczynania zastanawiam się, kiedy weryfikatorzy najnowszych dziejów zdecydują się na przebicie osikowym kołkiem ducha, który za życia rozpieszczał Wałęsę, a bliźniaków nie. Do takiej akcji należałoby przywołać innego ducha - Herostratesa. Do tego zapewne nie dojdzie, chociaż... "Polak potrafi"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto