Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia to ludzie, ludzie to seks, pieniądze i przemoc. Wywiad z ekipą kanału Historia bez cenzury

Redakcja
zrzut ekranu
Czy seria filmików na YouTube może odmienić nudne oblicze historii kojarzonej z samymi datami i nazwiskami? Ekipa Historii bez cenzury pokazuje, że może i to w bardzo prosty sposób.

Weronika Krupa: Na początek chciałabym, abyście się przedstawili...
Ekipa Historii Bez Cenzury: Historię Bez Cenzury tworzą cztery osoby: Tomek, który jest pomysłodawcą, producentem, managerem i kamerzystą; Kamil, który zajmuje się montażem i animacjami; Paweł odpowiada za reseach i wybór ciekawostek oraz Wojtek – również wyszukujący ciekawe fakty z ton książek, twórca scenariuszy i prezenter.

Skąd wziął się pomysł na serię „Historii...”?
Pomysłodawcą serii jest Tomek, któremu ten program chodził po głowie od lat. Słusznie zauważył, że historia jest fantastyczną sprawą, którą zupełnie niepotrzebnie przedstawia się często jako nudny zbiór dat. Historia to ludzie, a ludzie to seks, pieniądze i przemoc, czyli wszystko to, co interesuje dzisiejszego widza. Udało się skompletować ekipę pasjonatów i razem zaczęliśmy rozkręcać projekt.

A cel tworzenia tych filmików?
Tak jak wspomniałem, chcemy odczarować historię dla tych, którzy twierdzą, że jest nudna jak diabli. Ktoś to powinien zrobić, bo jak nie my, to kto? Szkoła? Niestety nie. Programy są tak przeładowane, że twórcze i ciekawe poprowadzenie lekcji nie jest praktycznie możliwe. Wiele zależy też od prowadzących i to nie tylko w szkołach. Połowa naszej ekipy to absolwenci historii i sami wiemy, że nawet na studiach zdarzają się nieliczne wyjątki wykładowców, którzy prowadzą zajęcia w sposób dramatycznie nudny albo wykorzystują zajęcia do politycznego ekshibicjonizmu. Jak więc ludzie mają się zainteresować i pokochać historię skoro jest im wtłaczana na siłę? Pomyśleliśmy, że przez humor. Każdy lubi się dobrze bawić, więc czemu nie połączyć konkretnych faktów z lekkim ich podaniem. Chcemy robić coś, co pokaże ludziom, jak fajna jest historia, to dla nas bardzo ważne. Naturalnie chcielibyśmy też, żeby program na siebie zarabiał i stawał się coraz lepszy.

Mnogość i różnorodność tematów nie bierze się znikąd. Jakie jest ich główne źródło?
Z doświadczenia. Wszyscy jesteśmy wielkimi pasjonatami historii, Wojtek i Paweł skończyli ten kierunek na lubelskim UMCS. O części z omawianych osób wiemy więc już sporo przed przystąpieniem do prac nad scenariuszem… Ale szybko okazuje się, że sami nie wiedzieliśmy o kilku fantastycznie ciekawych rzeczach. Mamy masę pomysłów; co więcej, nasi widzowie sami zaczynają podsyłać propozycje, co bardzo cieszy, bo fajna jest świadomość, że robimy to wszyscy i nie tylko nam czterem zależy na odbrązowieniu historii.

Gdzie kręcicie wszystkie sceny? Są jakieś problemy ze znalezieniem miejsca lub ewentualnie jego udostępnieniem do zdjęć?
Staramy się kręcić odcinek w miejscu adekwatnym do epoki, o której mowa. Co do problemów z miejscami, to jak najbardziej występują. Zdarzają się sytuacje, w których pytamy kogoś o udostępnienie wnętrz, opowiadamy o programie… Jak ktoś usłyszy jaką mamy liczbę wyświetleń, to jest zachwycony, już chce ustalać termin, po czym ogląda odcinek… No i powiedzmy, że niektórych nasza wizja przerasta i boją się kontrowersji. Ale to odosobnione przypadki. Na szczęście jest masa fantastycznych ludzi, z którymi można się dogadać, którym podoba się idea i chcą nas wspomagać. Są to zarówno prywatne posiadłości jak i te należące do państwa. Bardzo fajni i mili ludzie są na przykład w Trybunale Koronnym w Lublinie, którzy udostępnili nam swoje fantastyczne wnętrza. Często też pytamy swoich widzów przez Facebooka, czy znają jakieś ciekawe miejsca w okolicy. Nasi widzowie to bardzo aktywna grupa i odpowiedzi padają błyskawicznie.

Lwia część komentarzy jest przychylna i entuzjastyczna, ale zdarzają się też te negatywne. Jak do nich podchodzicie?
Wszystkie komentarze czytamy i z tych konstruktywnych wyciągamy wnioski. Mądra krytyka jest zawsze dobra i popycha nas do przodu. Na przykład po pierwszym odcinku były sugestie, że Wojtek za mocno gestykuluje. Wzięliśmy to pod uwagę przy kolejnym i efekt był dużo lepszy. Gdyby nie konstruktywna krytyka naszych widzów, to skąd mielibyśmy wiedzieć jak trafić w ich gusta jeszcze lepiej? Oczywiście jest też ta mniej twórcza krytyka typu: „co za arogancki bufon!”, ale tego typu argumentację pomijamy milczeniem. Poza tym Buffon jest spoko, fajnie broni w Juventusie.

Podczas kręcenia filmów zdarzały się jakieś śmieszne sytuacje?
Oczywiście, że tak. Ostatnio Wojtek prawie się połamał przy kręceniu sceny wychodzenia ze studni. Będziemy się tymi śmiesznymi i nieudanymi scenami dzielić z widzami, tego możecie być pewni.

Lekka i przyjemna forma filmów przyciąga uwagę młodych, ale i może irytować starszych odbiorców. Macie jakiś złoty środek, który by to rozwiązywał?
Nie dogodzi się wszystkim. Co nie znaczy, że nie należy próbować. Poza tym to nie tak, że tylko młodzi mają poczucie humoru. Wszyscy znamy osoby starsze, które uwielbiają robić sobie jaja. Humor to rzecz uniwersalna, więc o to się nie martwimy. Poza tym to nie jest tak, że my robimy program komediowy. Historia Bez Cenzury jest wypchana po brzegi merytoryką. Forma formą, ale jeśli chodzi o treść, to wszystkie informacje, które podajemy są sprawdzone i opublikowane w profesjonalnych wydawnictwach i to przez ludzi o odpowiednim poziomie i wykształceniu [mówimy tu o autorach książek, z których korzystamy, tak żeby było jasne]. Tak więc każdy może polubić Historię Bez Cenzury. Zarówno ci, którzy szukają rozrywki, jak i ci, którzy chcą się sporo nauczyć. To jest nasz złoty środek.

To co się dzieje obecnie w szkołach – na każdym poziomie – można jeszcze nazwać nauką historii?
Nie. Można to śmiało nazwać „zaznaczaniem, że coś miało miejsce”, a jak ktoś będzie chciał, to sobie doczyta. Ale jak tego nie zrobi to nic, bo klasówka będzie tylko z tego co w podręczniku. Nie winimy za to wyłącznie nauczycieli, żeby było jasne. Wielu z nich robi co może, żeby zaszczepić w dzieciakach pasję do historii, ale to bardzo trudne.

Czego więc brakuje w obecnym programie nauczania, a czego jest za dużo?
Jest za dużo patosu. Postaci i epoki historyczne to w podręcznikach takie granitowe pomniki. Dobre albo złe charaktery, a zapomina się o tym, że to byli normalni ludzie, którzy uprawiali seks, lubili pieniądze i mieli swoje dziwne, czasem chore odjazdy i wbrew pozorom to wszystko miało na losy ich i całego świata dużo większe znaczenie niż się powszechnie wydaje. Co jeszcze można byłoby zmienić? Język. To nie jest tak, że na przykład licealiści tylko piją, palą, siedzą przed komputerem, a gimnazjaliści grają w słoneczko. To młode, chłonne umysły, do których trzeba dotrzeć językiem którego sami używają. Może osobom starszym, które tworzą podręczniki trudno to zrozumieć, ale gdyby przestawić się na tok myślenia młodych ludzi, to wiedza wchodziłaby im do głowy łatwiej.

I na koniec standardowo – jakie macie plany na przyszłość związane z rozwojem „Historii...”?
Chcemy, żeby nasz program nadal sprawiał radość zarówno naszym widzom, jak i nam. Bo my się świetnie bawimy tworząc go, także taki mamy plan, żeby bawić się tym wspólnie z odbiorcami jak najdłużej. Chcemy żeby nasz program zaczął na siebie zarabiać, bo będzie to z korzyścią dla wszystkich, mamy masę pomysłów ale nie a wszystkie nas stać. Im więcej widzów, tym większa szansa na lepszy budżet i zrobienie czegoś z tym nudnym stereotypem historii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto