Kilka tygodni temu mocno nagłośniona była w Europie sprawa prześladowania obcokrajowców w Holandii, w tym szczególnie Polaków tam pracujących, przez skrajnych nacjonalistów. W internecie uruchomiono antyimigrancki portal, na którym zbierano donosy na naszych rodaków. Problem ten stanął na forum Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Politycy brukselscy podjęli rezolucję wzywającą rząd Holandii do wywarcia nacisku na partię Geerta Wildera, aby zdjęła wrogi portal ze stron internetu.
Tymczasem dzisiejsze doniesienia mediów z Holandii zatrważają dramatem, jaki rozegrał się w miejscowości Vlaardingen, koło Rotterdamu, gdzie nieznani sprawcy podpalili hotel robotniczy - wielopiętrowy budynek nazywany "polskim blokiem". W pożarze niegroźne obrażenia odniosła trójka Polaków, w tym dziecko.
Ze wstępnych ustaleń straży pożarnej wynika, że hotel podpalono w kilku miejscach. Ogień pojawił się w klatkach schodowych na różnych piętrach. Trzy osoby ranne, w tym dziecko, zostały przewiezione do szpitala – informuje gazeta.pl.
Część mieszkańców budynku tymczasowo ewakuowano. Prokuratura w sprawie podpalenia wszczęła dochodzenie.
Holendrzy, do niedawna uznawani w Europie za wzór tolerancji i politycznej poprawności - dostali kilka tygodni temu elektroniczne narzędzie w postaci strony internetowej. Powstał, jak wspomniano wyżej, serwis założony przez Partię Wolności ksenofoba i narodowca, Geerta Wildersa, na którym Holendrzy mogą wyrażać swoje negatywne opinie o imigrantach, w tym Polakach i Rumunach.
Działa nie tylko wrogo nastawiona do imigrantów strona internetowa. Pojawiają się też incydenty ataków i napaści na ludzi z Polski. Często mają miejsce różne nieprzyjemne antypolskie incydenty. Na co dzień dają się zauważyć w sklepach. Polakom odmawia się jest sprzedaży towarów. W miejscowości Noordwijk spłonęły dwa samochody z polskimi numerami.
We wrześniu ubiegłego roku, w tym samym mieście, w 12 polskich autach wybito szyby. Polonijny portal Polonia.nl, który informował o przypadkach dyskryminacji Polaków, został "zneutralizowany" przez hakerów, przy dość biernej - wprost obojętnej reakcji władz.
Ponieważ, jak dotąd, przykład idzie z góry – nie widać bliskiej perspektywy rozwiązania problemu. W 2011 roku jeden z lokalnych holenderskich polityków nazwał polskich imigrantów "bandą analfabetów". Natomiast radny miasta Hagi, Marnix Norder określił 20-, 30-tysięczną społeczność Polaków w tym mieście, mianem "polskiego tsunami". Niedawno znany adwokat radził na łamach prasy, aby Holendrzy kupili sobie pistolety do obrony przed "mobilnymi gangami z Europy Wschodniej".
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?