Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hołd złożony bohaterom i ofiarom września przez gorliczan

Redakcja
Poczty sztandarowe
Poczty sztandarowe Alicja Nowak
Pod Krzyżem Katyńskim i Pomnikiem Poległych i Pomordowanych Żołnierzy Armii Krajowej wieńce złożyli kombatanci i władze samorządowe Gorlic. W uroczystościach udział wzięła młodzież, która w ten sposób otrzymała piękną lekcję historii.

Kolejny raz, jak Polska długa i szeroka, odbywają się uroczystości, upamiętniające napaść Związku Radzieckiego na naszą ojczyznę. Przez kilkadziesiąt lat wydarzenia z 17 września 1939 roku stanowiły białą plamę historii. Ci, co wiedzieli, milczeli, a nieliczni głosiciele prawdy ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach albo gnili w PRL-owskich więzieniach.

W książkach do historii wydawanych przez dziesiątki lat nie pisano o mordzie katyńskim. Ostaszków, Katyń czy Starobielsk praktycznie od niedawna znalazły swoje miejsce w historii. Przez dziesiątki lat nazwy te miały znaczenie dla nielicznych, dla rodzin naznaczonych zbrodnią, o jakiej cywilizowany świat wcześniej nie słyszał.

W latach powojennych ogromny nacisk kładziono na rozwijanie przyjaźni polsko-radzieckiej. Nauka języka rosyjskiego, korespondencyjnie zawierane przyjaźnie z dziećmi zza wschodniej granicy, hołubienie legendy radzieckiego żołnierza, który przyszedł do naszego kraju, aby uwolnić nas od najeźdźcy hitlerowskiego, to szkolna edukacja wielu roczników polskich uczniów. Ukoronowaniem tej indoktrynacji był powtarzany przynajmniej raz w roku serial „Czterej pancerni i pies”. Film sam w sobie przyjemny, z historią jednak niewiele miał wspólnego. Motyw mądrego Polaka i dzielnego czerwonoarmisty kształtował światopogląd większości polskich uczniów. Mądry Polak z radzieckim przyjacielem zawsze wykołowali głupiego Niemca, a jak się okazało także całe pokolenia Polaków.

Przyjaźń Polsko–Radziecka kwitła, a większość historyków dla własnej wygody lub bezpieczeństwa bezwstydnie fałszowała naszą przeszłość i tylko w zaciszu czterech ścian ojciec czy dziadek w sekrecie opowiadali o prawdziwej historii wojennej Polski. Rola przekazu ustnego okazała się tak samo ważna jak za czasów zaborów. Mickiewiczowska wieść gminna, łącząca przeszłość z teraźniejszością, pozwoliła przetrwać wydarzeniom, które pseudo-historycy próbowali wymazać, bo tak kazano, tak ich uczono, poza tym było wygodniej i poprawnie politycznie, bo takie wymogi stawiały zawierane sojusze i układ sił w Europie.

Przez lata zaborów, przez lata PRL-u prawdziwymi historykami byli ludzie, którzy opowiadali swoim dzieciom o tym, co przeżyli, co widzieli, czego doświadczyli, jak okaleczano nasz naród.

Podczas kolejnych uroczystości upamiętniających martyrologię narodu polskiego coraz mniej tej żywej historii. Szeregi świadków ostatniej wojny topnieją z roku na rok. Schorowani i zmęczeni wiekiem obrońcy ojczyzny stawiają się na apele, których są bohaterami i jakby malowniczymi elementami scenografii, wprawdzie niezbędnej, aby nadać całości uroczysty charakter, a jednocześnie bezradnej i opuszczonej. Gdy kończy się świętowanie, pozostaje samotność weterana, który czasami nie ma za co wykupić leków. Wielkimi krokami nadchodzi czas, kiedy na kolejnym apelu nie pojawi się żaden uczestnik kampanii wrześniowej, nie będzie żołnierzy, których życie naznaczone było wojennymi zmaganiami, historia straci naocznych świadków.

"Uczmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą" - ta parafraza doskonale pasuje do bohaterów dzisiejszego dnia. Uczmy młodzież historii, by mogła być dumna ze swoich przodków i nie dała sobie wmówić, że to my rozpętaliśmy II wojnę światową i winni jesteśmy eksterminacji Żydów w polskich obozach zagłady. W czasach, gdy kaci nazywają się ofiarami, a pokrzywdzeni muszą odpierać ataki pomówień, takie święta jak dzisiejsze są najlepszą lekcją historii.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto