Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

I straszno i śmieszno

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Kilka miesięcy temu popełniłam opowiadanko pt. „Z łapiduchami jeszcze nikt nie wygrał”. Nie od rzeczy więc będzie zajrzeć znowu „do wieńca wspomnień” jak drzewiej pisywały małolaty w sztambuchach.

W czasach istnienia MO, rozpoczął w miasteczku występy obywatel szczególnie wrażliwy, wypuszczony dzień wcześniej po kolejnej odsiadce z pińczowskiego mamra. Rozpoczął jak zwykle, czyli ulicznym mordobiciem na pełnych promilach. Czterej milicjanci, mimo szkód na umundurowaniu, zdołali „temi ręcami” zapakować delikwenta do suki, broniąc się przy okazji przed dodatkowym, zmasowanym atakiem ze strony obywatelki, siostry obywatela, usiłującej pazurami nadać milicyjnym obliczom bardziej zdecydowane rysy.
Aby legalnie uszkodzonego obywatela wsadzić na dołek – musieli mieć orzeczenie lekarskie, że krwawienie z rozbitego nosa nie musi skutkować pobytem w szpitalu. Obywatela przywieziono na pogotowie.

Obywatel wyszkolony w technikach walk wszelkich, najpierw z wykopa wybił zbrojone siatką okienko w suce, po czym podniósł wrzask, ze mu milicjanci nogę złamali.
Zwisając fachowo umęczonym ciałem, pozwolił się przynieść do rentgena, gdzie w obawie o całość dyżurnej (czyli mnie) jedną rękę przykuto mu do stołu, pozostawiając wolne nogi; z których jedną miałam sfotografować
w celach diagnostycznych. Tak od kości.

Milicjanci zostali na korytarzu, ja – zgodnie z przepisami – sam na sam z furiatem.
- Cześć - zagaiłam na początek - nogę ci złamali?
- A Ty to kto? – przekrwione oczy skupiły się na mej skromnej osobie.
- No, wiesz, ja to tak tylko, mam ci zrobić zdjęcie tej złamanej nogi.
- A gdzie te s…y? - padło pytanie.
- Na korytarzu, tu im nie wolno wchodzić.
- Aha.
- To co, pozwolisz zrobić zdjęcie? Ja do ciebie nic nie mam, a doktor kazał.
- Rób, co masz robić i sp… - usłyszałam w odpowiedzi, co mnie upoważniło do podjęcia czynności fachowych.
- Słuchaj - rzekłam - czy mogę cię prosić, abyś przez chwile nie ruszał nogą?
- No.
- Fajnie, dziękuję Ci bardzo.

Kabina rozdzielcza, palec na przycisku, rzut oka przez okienko i oto: wolna ręka pokazuje mi środkowy palec… a „ złamana” noga wykonuje skomplikowane ewolucje w powietrzu.

Wychodzę z kabiny, niezwykle uprzejmie wymieniamy poglądy na temat milicji, doktorów i wszelkich innych sukinsynów, uzgadniamy stanowisko w sprawach medycznych i… powtórka z rozrywki.

Telefon od dyżurnego lekarza
- Pani Jadziu, co to tak długo trwa?
- I jeszcze potrwa panie doktorze – wyjaśniam sytuację.
- Tak? Haha, rozumiem, haha, niech pani jednak, haha, próbuje cokolwiek zrobić. Tak, tak, czekam.

Wracam do pacjenta, podkładam pod głowę poduszeczkę, a pod nogi – kasetę największego formatu. Może...?
- To co, robimy zdjęcie?
- No.
- Wiesz, ty sobie teraz chwilę odpocznij, a ja zaraz wracam.
- No.

Wychodzę do kabiny, strzelam dla zmyłki dwa razy drzwiami, przez okienko widzę to co zwykle, ale czekam.

- Hej Ty, jesteś tam?

Nie ma mnie, nie ma nikogo, nikt się nie odzywa, nikt nie patrzy. Cisza, spokój, ciepło, poduszka pod głową, można odpuścić. Opadająca noga trafia na kasetę formatu 35x43 cm. Przycisk, ekspozycja, trafiony. Otwieram drzwi na korytarz, milicjanci z wysiłkiem utrzymują obywatela, który z rycząc zwisa im na rękach, wykonując taniec św. Wita.

Po kilkunastu minutach wkraczam na pogotowie z ogromną, mokrą kliszą, na której gdzieś tam, w miejscu przypadkowym, widnieją jednak kości stopy. Udało się.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto