Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Igrzyska olimpijskie. Kompromitacja polskich sportowców i działaczy

tino71
tino71
Igrzyska w Londynie dobiegły końca, zgasł olimpijski znicz. Polscy sportowcy zdobyli 10 medali. Wielu fachowców typowało właśnie taką liczbę. Ja do końca obstawiałem 15 krążków, pomyliłem się.

Jednak nie czuję się aż tak bardzo zawiedziony przez sportowców. Owszem, zmarnowali kilka bardzo wielkich szans medalowych, jednak nieporównywalnie bardziej zawiedli mnie działacze poszczególnych związków, czy wreszcie olimpijskiej centrali.

To, że każdy sportowiec marzy o igrzyskach, wiadomo nie od dziś. Nie każdy jednak ma okazje dostąpić tego zaszczytu. Obserwując przebieg igrzysk olimpijskich, dochodzę do wniosku, że w naszej sportowej rzeczywistości są równi i równiejsi, a sportowi decydenci i sztaby szkoleniowe kierują się prywatą, własnym „widzimisię”, humorem i dziwnymi uprzedzeniami, oraz niczym nieuzasadnionym faworyzowaniem niektórych sportowców. Co gorsze, nie jest to wina samych zawodników, oni nie mają żadnego wpływu na odgórne układy.

Sprawdź ranking medali igrzysk olimpijskich w Londynie

Sprawę Adriana Zielińskiego i próby jego ukarania już poruszałem, więc tu nie ma się co rozwodzić, jedynie ponowić apel o bezwzględne rozliczenie się z kasy na przygotowanie ciężarowca do Igrzysk, której nie widział na oczy i trenował za swoje. To chyba największa związkowa wpadka w tych Igrzyskach.

Druga kompromitacja – wioślarze, czwórka podwójna wagi lekkiej, wicemistrzowie olimpijscy z Pekinu. Przegrali wszystko w bardzo kiepskim stylu. Wina sportowców? Na pewno też, ale… Tuż po porażce na antenie telewizji publicznej ocena na gorąco Dariusza Szpakowskiego – niespodzianka. W tej chwili w słowo wchodzi mu człowiek z wewnątrz, ze związku wioślarskiego i ogłasza publicznie, że dla fachowców i ludzi ze sztabu szkoleniowego to żadna niespodzianka, bo zawodnicy mieli tak gigantyczną nadwagę i stale oszukiwali związek, że na igrzyska zdążą z formą, że oczywistym było, iż o medalu nie było co marzyć! To jakim prawem związek wysłał takich zawodników za publiczne pieniądze na „olimpijską wycieczkę”?

Kolejne nieporozumienie – dysproporcja pomiędzy Anitą Włodarczyk a Pawłem Wojciechowskim. Oboje po kontuzjach mieli kłopoty z uzyskaniem minimum olimpijskiego na Londyn. Włodarczyk musiała limit wypełnić, co odbiło się na cyklu szkoleniowym zawodniczki, Wojciechowski – kompletnie bez formy – dostał dziką kartę, co skończyło się kompromitacją na igrzyskach. Wysyłając go na kredyt zrobiono krzywdę zawodnikowi.

Marcin Dołęga – przykład na kompromitację nie tylko oficjeli, ale również sztabu trenerskiego. Można zrozumieć stres zawodnika, który staje przed życiową szansą na olimpijski triumf. I który w swoim zapomnieniu porywa się z motyką na słońce. Ale gdzie są trenerzy, opiekunowie, którzy mają czuwać nad zawodnikiem i zawodami, bo po to tam są. Osoby, które widzą co zawodnik prezentuje za kulisami, jaki ciężar dźwiga na rozgrzewce. Dlaczego nie decydują, nakazując mu zaliczyć bezpieczny ciężar, tylko szarżują, ryzykując medal? Ta krótkowzroczność okazała się zgubna, przede wszystkim dla zawodnika, który nie wytrzymał presji, a nie miał żadnego sensownego wsparcia od sztabu trenerskiego.

To najbardziej spektakularne wpadki naszego sportowego „zaplecza” - trenerów i oficjeli. Jaki miało to wpływ na ewentualne zdobycze medalowe? Nie dowiemy się nigdy, lecz śmiem twierdzić, że niestety spory. Jeśli tego typu wpadek nie wyeliminujemy przed następnymi igrzyskami, medali może być znów 10, a stagnacja trzeci raz z rzędu, oznacza równię pochyłą w sportowy niebyt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto