Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Internet po kubańsku, czyli ocenzurowana sieć

Maria Piękoś
Maria Piękoś
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Patria_o_Muerte.jpg
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Patria_o_Muerte.jpg http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Patria_o_Muerte.jpg
Ocenzurowana sieć, zapewniająca dostęp jedynie do 150 tysięcy stron, łączenie się za pomocą kontrolowanych przez rząd punktów dostępu, filtrowanie wyszukiwarek, sprawdzanie historii odwiedzonych stron.

To nie utopijna wizja z filmu science fiction, a szara rzeczywistość użytkowników internetu na Kubie. Ludziom korzystającym z najrozmaitszych stron, mającym stały dostęp do wszelkiego typu informacji przez internet, trudno sobie nawet taką sytuację wyobrazić. Niestety, nie dla każdego istnienie globalnej wioski jest aż tak oczywiste. Podczas gdy w różnorakich miejscach ograniczenia wolności obywatelskiej, internet zazwyczaj jest jedną z nielicznych przestrzeni autonomicznych, kubański rząd nie zamierza zaprzestać cenzury.

O sprawie zrobiło się głośno, gdy odważni studenci zdecydowali się zaprotestować na styczniowym spotkaniu z przewodniczącym miejscowego parlamentu, a nagranie z konferencji trafiło do BBC. Trudno nie rozumieć ich niezadowolenia, gdyż okrojony internet jest kolejnym narzędziem kontrolowania obywateli przez rząd.

A skarżyć się jest na co: będąc mieszkańcem Kuby do dyspozycji otrzymujemy jedyną słuszną wyszukiwarkę, posiadającą certyfikat Kubańskiego Ministerstwa Informacji i Komunikacji (zwanego sarkastycznie Ministerstwem Prawdy): http://www.2x3.cu. Możemy zapomnieć o Googlach, czy Yahoo – 2x3 oferuje nam więcej niż sześć stron (jak mogłaby wskazywać jej nazwa), jednak ciągle jest to wersja ograniczona do witryn poprawnych politycznie.

Nie jest to jedyna bariera, nie doświadczymy dobrodziejstw popularnych serwisów umożliwiających zamieszczanie w sieci własnych treści, jak np. YouTube czy MySpace. Nie dane nam będzie surfowanie po stronach, których treści nie zgadzają się z poglądami rządu, który otwarcie nazywa internet „wielką chorobą XXI wieku”.

Poza owym filtrem władze kubańskie stosują również innego rodzaju restrykcje – z siecią można się połączyć tylko w jednej z kontrolowanych kafejek (za niemałe pieniądze oczywiście), handel sprzętem umożliwiającym dostęp do internetu jest także nadzorowany przez rząd. Zamiast globalnej sieci obywatele w miejscach pracy otrzymują lokalny substytut, umożliwiający co prawda komunikację mailową, ale ograniczający się do kilkuset stron, w większości państwowych.

Mimo wszystkich rządowych starań ciągle powstają jednak strony niezależnych dziennikarzy, opisujące represje wobec ludności, jak np.: www.nuevaprensa.org, www.cubaencuentro.com czy też posiadająca wersję anglojęzyczną www.cubanet.org.

Źródło: http://derstandard.at/?url=/?id=3217153

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto