Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Inwazja bezdomnych psów

Marzena Marcinkowska
Marzena Marcinkowska
Czy dzieci mogą bezpiecznie bawić się pod blokiem? Czy możemy bez obaw wejść do piwnicy? Czy grożą nam ataki?

Od kilku lat obserwuję bezdomne, często porzucone przez właścicieli, psy. Wyczekują przy parkingu lub przy krawężnikach najprawdopodobniej znajomego samochodu. Na każdy przejeżdżający pojazd reagują radością zmieniającą się po chwili w rozczarowanie. Tak jest przez kilka dni.

Zaczynają czuć głód i podchodzą do ludzi wychodzących ze sklepu. Jeśli w siatce jest wędlina lub mięso, próbują siatkę łapać zębami. Najczęściej człowiek da odrobinę pieskowi, po czym zwierzątko zaczyna się do takiej osoby przywiązywać. Waruje pod blokiem - lokatorzy rzucają kąski przez okno. Idziemy do śmietnika - piesek idzie z nami, dopominając się o strawę. Dajemy mu jakieś odpady.

Po kilku tygodniach pies szuka schronienia, ma odwagę wejść do klatki schodowej i tam spać. Robi się coraz chłodniej (jesień, zima) - przywłaszcza sobie korytarz piwniczny i tu zaczyna się problem. Mieszkańcy bloku, których pies nie zna, boją się wyjść z mieszkań, bo są obszczekiwani, a czasem szarpani za nogawki. O zejściu do piwnicy nie ma mowy, szczególnie, gdy jest to suka, która właśnie powiła młode (tak właśnie było w naszym bloku). Ja na szczęście lubię zwierzęta, a one mnie, ale są osoby, które mają dość obcych psów szczekających na schodach w środku nocy i nie pozwalających rano pójść dzieciom do szkoły. Do najbliższego schroniska nie można się dodzwonić, policja w tej kwestii nie może nic zrobić.

Czasem przyjedzie furgonetka i "sprząta" zwierzęta, ale po kilku tygodniach historia się powtarza, na ulicy można spotkać nawet stadko złożone z kilkunastu piesków oblegających jedną sukę i wtedy omija się ze strachu takie miejsce. A kto jest temu winien? My - ludzie!

Zachciewa nam się żywej zabawki, która szybko rośnie i trzeba jej się pozbyć. Przyzwyczajamy do siebie porzucone zwierzątka, ale nie dajemy im azylu w swoich domach. Głodzimy je, bo nie mamy czasu albo nie chce nam się zajrzeć do lodówki. Jeśli widzimy dzieci sąsiadów o dobrych serduszkach dokarmiające czworonogi, to krzyczymy na nie, że sprowadzają przybłędy. I co robić w takiej sytuacji?!

Będziemy dobrzy dla czworonogów - narazimy się dwunogom przeciwnym zwierzakom. Jeśli przyjmiemy postawę sąsiadów, będziemy bać się wygłodniałych stworzeń. Pozwolimy naszym dzieciom dbać o pieski, znów narazimy się sąsiadom. Gdy zabronimy pociechom opieki, ich dobre serduszka zamienią się w lodowe bryły, a po latach odczują to nie tylko zwierzęta, ale też ludzie potrzebujący pomocy. Koło się zamyka. I co robić w takiej sytuacji?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto