Od kilku lat obserwuję bezdomne, często porzucone przez właścicieli, psy. Wyczekują przy parkingu lub przy krawężnikach najprawdopodobniej znajomego samochodu. Na każdy przejeżdżający pojazd reagują radością zmieniającą się po chwili w rozczarowanie. Tak jest przez kilka dni.
Zaczynają czuć głód i podchodzą do ludzi wychodzących ze sklepu. Jeśli w siatce jest wędlina lub mięso, próbują siatkę łapać zębami. Najczęściej człowiek da odrobinę pieskowi, po czym zwierzątko zaczyna się do takiej osoby przywiązywać. Waruje pod blokiem - lokatorzy rzucają kąski przez okno. Idziemy do śmietnika - piesek idzie z nami, dopominając się o strawę. Dajemy mu jakieś odpady.
Po kilku tygodniach pies szuka schronienia, ma odwagę wejść do klatki schodowej i tam spać. Robi się coraz chłodniej (jesień, zima) - przywłaszcza sobie korytarz piwniczny i tu zaczyna się problem. Mieszkańcy bloku, których pies nie zna, boją się wyjść z mieszkań, bo są obszczekiwani, a czasem szarpani za nogawki. O zejściu do piwnicy nie ma mowy, szczególnie, gdy jest to suka, która właśnie powiła młode (tak właśnie było w naszym bloku). Ja na szczęście lubię zwierzęta, a one mnie, ale są osoby, które mają dość obcych psów szczekających na schodach w środku nocy i nie pozwalających rano pójść dzieciom do szkoły. Do najbliższego schroniska nie można się dodzwonić, policja w tej kwestii nie może nic zrobić.
Czasem przyjedzie furgonetka i "sprząta" zwierzęta, ale po kilku tygodniach historia się powtarza, na ulicy można spotkać nawet stadko złożone z kilkunastu piesków oblegających jedną sukę i wtedy omija się ze strachu takie miejsce. A kto jest temu winien? My - ludzie!
Zachciewa nam się żywej zabawki, która szybko rośnie i trzeba jej się pozbyć. Przyzwyczajamy do siebie porzucone zwierzątka, ale nie dajemy im azylu w swoich domach. Głodzimy je, bo nie mamy czasu albo nie chce nam się zajrzeć do lodówki. Jeśli widzimy dzieci sąsiadów o dobrych serduszkach dokarmiające czworonogi, to krzyczymy na nie, że sprowadzają przybłędy. I co robić w takiej sytuacji?!
Będziemy dobrzy dla czworonogów - narazimy się dwunogom przeciwnym zwierzakom. Jeśli przyjmiemy postawę sąsiadów, będziemy bać się wygłodniałych stworzeń. Pozwolimy naszym dzieciom dbać o pieski, znów narazimy się sąsiadom. Gdy zabronimy pociechom opieki, ich dobre serduszka zamienią się w lodowe bryły, a po latach odczują to nie tylko zwierzęta, ale też ludzie potrzebujący pomocy. Koło się zamyka. I co robić w takiej sytuacji?
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?