Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Iza Miko z "Kochaj i tańcz": - Zawsze pakuję się tam, gdzie jest najtrudniej

Piotr Czubowicz
Piotr Czubowicz
AKPA
Izabela Miko - najjaśniejszy polski akcent Hollywood. Zagrała w kilkunastu amerykańskich produkcjach. Od piętnastego roku życia mieszka w Stanach Zjednoczonych. Czy Iza zdobędzie dla nas Oscara?

Od kilku lat nagrywasz filmy w Hollywood. Polska publiczność chyba  jeszcze się do Ciebie nie przekonała. Czy to dlatego, że jesteś takim spełnionym “amerykańskim snem”?
- Mam wrażenie, że wciąż niewiele osób w Polsce mnie kojarzy. Wiedza na mój temat czerpana jest głównie z nastawionych wyłącznie na sensację for internetowych i tabloidów, w których większość informacji jest nieprawdziwa. Polscy widzowie nie mieli niestety możliwości obejrzenia większości filmów z moim udziałem.
A w swoim dorobku mam ich już ponad szesnaście.

Zrobić karierę w Hollywood nie jest łatwo. Jako nastolatka wyjechałaś do obcego kraju, dużo wysiłku kosztowało Cię doprowadzenie do perfekcji języka angielskiego. A przecież łatwiej zostać rodzimą gwiazdą grając w serialach i biorącą udział w teleturniejach. Gdybyś ponownie miała piętnaście lat zdecydowałabyś się na wyjazd do Ameryki?
- Oczywiście. Szansa wyjazdu w tak młodym wieku była niesamowitym darem od losu. Mam też szczęście, że jestem tak silna, że potrafiłam sobie poradzić zupełnie sama w Nowym Jorku, prawie bez pieniędzy i ze słabą znajomością angielskiego. Ale ja zawsze pakuję się tam, gdzie jest najtrudniej, to jest chyba taki nałóg...

Największe role prawdopodobnie jeszcze przed Tobą. Czy myślisz, iż za kilka lat uda Ci się stać gwiazdą największego formatu? Zdobędziesz Oscara?
- Zawsze uważałam, że sama praca z wielkimi artystami na planie filmowym oraz możliwość rozwoju jest wielką nagrodą i osiągnięciem każdego aktora. Czy dostanę Oscara czy nie, będzie zależało od wielu czynników - nie tylko od mojej gry, ale też od promocji filmu oraz zainteresowania społeczeństwa danym tematem. Najbardziej zależy mi na tym, aby brać udział w projektach, które przekażą światu jakieś ważne przesłanie. Dlatego chcę też zająć się produkcją, aby móc walczyć o takie historie. Moje życie ani się nie zaczyna, ani nie kończy na aktorstwie. Chcę czegoś więcej.

Jak miałaby wyglądać Twoja działalność producencka?
- Już teraz szukam ciekawych scenariuszy i świetnych filmowców, aby  zacząć zbierać pieniądze na różne projekty. Od mojego pierwszego filmu chętnie uczestniczyłam w spotkaniach produkcyjnych, żeby móc jak najwięcej się nauczyć. Wyprodukowanie filmu niezależnego trwa czasami nawet dziewięć lat, jak w przypadku “Brockeback Mountain”. Muszę więc uzbroić się w cierpliwość.

Czy kochasz Polskę? Jak oceniasz Polaków? Wiele się zmieniło od kiedy wyjechałaś do Stanów Zjednoczonych. Czujesz się bardziej Polką czy Amerykanką?
- Jak ja nie lubię tego pytania... To jest tak, gdybym cię zapytała: “kogo bardziej kochasz, matkę czy ojca?” No pewnie, że kocham Polskę, tu są moje korzenie. Każdy Polak tęskni za krajem. Może nie jesteśmy krajem ludzi zdyscyplinowanych, ale  jesteśmy zdolni, romantyczni, rodzinni i pełni fantazji.
To, co najbardziej kocham w moich rodakach, to fakt, że w obliczu niebezpieczeństwa, klęski, czy nieszczęścia potrafimy się zjednoczyć w działaniu. Jesteśmy ofiarni i pełni szczerych uczuć, gotowi do wszelkiej pomocy. Nigdy nie myślałam o ocenianiu Polski i Polaków. Gdy wyjeżdżałam miałam piętnaście lat i byłam zbyt młoda, żeby się nad tym zastanawiać. Jestem dumna, że jestem Polką.

Jak oceniasz współczesną polską kinematografię?
- Moim zdaniem głównym problemem polskiej kinematografii są przepisy prawne, nakładające na produkcje filmowe 22-procentowy podatek VAT, który znacznie podwyższa koszty produkcji. Nie można zrobić dobrego kinowego filmu dysponując małym budżetem. W dobie światowego kryzysu i tak trudno jest znaleźć sponsorów chętnych do inwestowania choćby w najbardziej ambitne produkcje. Tak wielu utalentowanych polskich artystów nie ma szans na debiut, czy rozwój z  powodu braku środków finansowych. Te przepisy podatkowe stawiają nas jako partnerów dla innych produkcji daleko za Rumunią, Bułgarią czy nawet Czechami, które są cenowo bardzo atrakcyjne dla produkcji  zagranicznych. To w ich studiach kręcone są amerykańskie superprodukcje. Szkoda, że nie możemy być konkurencyjni, a świat nie może poznać wielu wspaniałych polskich fachowców.

Twoje trzy ulubione filmy.
- Jest ich wiele. Z polskich “Seksmisja”, “Dług” oraz “Kochaj  i Tańcz”. Z kina światowego “Przełamując Fale”, “Living in Oblivion” i tegoroczny “Obywatel Milk”.

Z kim marzyłoby Ci się nakręcić film?
- Z Krzysztofem Krauze i Alkiem Mikołajczakiem. Bardzo chciałabym też pracować z Woody Allenem i Kate Winslet. O tym marzy chyba każdy aktor.

Alek Mikołajczak to Twój ojciec...
- I świetny aktor! Wielokrotnie pracował z Krzysztofem Krauze, a teraz zbiera świetne recenzje za rolę w sztuce “Gajos Wielki”.  Zdradzę, że udało nam się pojawić razem w “Kochaj i Tańcz”...
Niedługo premiera filmu “Kochaj i tańcz”. Nakręciłaś film w Polsce. Dlaczego? Czy spodziewasz się, że film będzie hitem kinowym?
- Kiedy ruszyły przygotowania do realizacji „Kochaj i Tańcz“, producentka z TVN, Dorota Kośmicka przeglądała jedną z filmowych stron internetowych. Wtedy natrafiła na artykuł - “Polka zastąpi  Julię Stiles na planie „W rytmie Hip-Hopu 2“.  Tak dowiedziała się o moim istnieniu. Szukała ze mną kontaktu przez dwa miesiące. Co prawda polska prasa pisała o mnie ale jako o modelce, a nie  aktorce, rzadko wymieniając nazwisko. W końcu się udało. Długo zastanawiałam się nad przyjęciem tej roli. Czułam, że jest to dla mnie szansa pracy z polskimi filmowcami.  Wiedziałam jednak, że wyjazd na dwa miesiące z LA łączy się z odrzuceniem innych propozycji.  „Po co ci ten film?“ – pytali amerykańscy agenci. A ja się upierałam. Z pomocą przyszedł mi strajk scenarzystów. Wiele produkcji stanęło, miałam więc wymówkę.
Trudno jest wytłumaczyć jak bardzo cieszyłam się z możliwości tak długiego pobytu w domu. Przez ostatnie dwanaście lat najdłużej byłam w Polsce przez dwa tygodnie. Byłam szczęśliwa, że będę częścią tej zbiorowej i nagłej miłości do tańca, która  narodziła się w Polsce. Jestem dumna, że udało nam się stworzyć film o tańcu - mojej wielkiej miłości. Dzięki licznym programom telewizyjnym Polacy zaczęli masowo tańczyć i śpiewać, powstało wiele szkól tańca i klubów tanecznych. To właśnie daje nam nadzieję, że film wzbudzi zainteresowanie widzów. Taniec jest sam w sobie hitem w naszym kraju, a Polacy nie tylko świetnie tańczą, ale też doskonale znają się na rzeczy.  Chciałabym, żeby film “Kochaj i tańcz” dostarczył ludziom wiele pozytywnej energii i dobrych uczuć.

Czym się różni praca na planie w Polsce od pracy na planie zagranicą?
- Praca na planie filmowym polskim nie różni się bardzo od pracy na planie amerykańskim. Spotykają się ludzie z pasją i talentem, którzy chcą wspólnie stworzyć jak najlepszy film. Pewne różnice wynikają z
wysokości budżetu. Więcej pieniędzy to dodatkowy pakiet świadczeń, na przykład lepsze przyczepy, jedzenie, kostiumy, ale akurat nie to jest najważniejsze w procesie tworzenia. Większe pieniądze to poprawa komfortu pracy, ale pasja, zaangażowanie i profesjonalizm są  takie same na obu kontynentach.

Czy czegoś w życiu żałujesz?
- Niczego. Każde, nawet najtrudniejsze doświadczenie daje mi większą świadomość i dystans do rzeczywistości. Każdy upadek uczy pokory i daje siłę do szybszego wstawania.
Co możesz powiedzieć o Twoim najnowszym filmie, w którym grasz u boku Vala Kilmera? Czy trafi on do polskich kin?
- To było niesamowite doświadczenie grać u boku tak uzdolnionego aktora. Poza tym zawsze chciałam zagrać w kinie akcji, a "Fake identity" niewątpliwie jest takim filmem. Lubię nowe wyzwania i  bardzo sobie cenię możliwość uczenia się od najlepszych. Mam nadzieję, że film trafi do polskich kin i spodoba się publiczności.

Starasz się nie opowiadać o swoim życiu prywatnym. Czy mogłabyś  powiedzieć prawdę o waszym związku z Maćkiem Zakościelnym? Czy był tylko dobrym chwytem marketingowym, czy łączyło was prawdziwe uczucie?
- Właśnie, staram się nie opowiadać o moim życiu prywatnym. Powiem tylko, że nie był to żaden chwyt.

Jakie jest życie w Los Angeles?
- Pełne pośpiechu, pracy, słońca i samotności. Nie jestem nieszczęśliwa w tym mieście, bo jak można nie cieszyć się nieustającymi promieniami słońca, oceanem i pięknymi widokami, ale jest to miasto samotnych, zapracowanych ludzi. Gdyby nie pasja i wielka radość z pracy i możliwości rozwoju, nie mieszkałabym tu.

Jak to się stało, że język polski zaczął sprawiać Ci trudności? To drażni Polaków.
- Język polski nie sprawia mi najmniejszych problemów. Jednak nie używam tego języka na co dzień, nie słyszę go w radiu i telewizji i z tego też powodu zdarza mi się zapominać słowa i wtedy nasuwa mi się ich angielski odpowiednik. Od 13 lat mieszkam sama w USA, tu chodziłam do szkoły. Jedyny kontakt  z językiem polskim dają mi rozmowy z mamą przez telefon i dziesięciodniowe wizyty w kraju na święta. Dopiero od dwóch lat bywam w Polsce częściej.

Wzięłabyś udział w programie “Taniec z gwiazdami”?
- Wielokrotnie rozmawiano ze mną na temat udziału w tym programie, zarówno w USA jak i w Polsce, ale uważam, że byłoby to nieuczciwe w stosunku do innych uczestników. Ukończyłam jedną z najlepszych na świecie szkół baletowych i taniec jest od dzieciństwa moją pasją. Poza tym, nie chciałabym być wystawiona na krytykę jury i widzów.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto