Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak Abramowicz podciął skrzydła Chelsea

Przemysław Śmit
Przemysław Śmit
Roman Abramowicz chciał uczynić z Chelsea największą futbolową potęgę w Europie. Szło dobrze do momentu, gdy zaczął popełniać katastrofalne błędy.

Zatrudnienie szkoleniowca, zaliczonego do Top 5 trenerów na świecie, miało zapewnić klubowi szybki marsz na krajowe i europejskie podium. Udało się wypracować dominację na Wyspach Brytyjskich, ale do triumfów w całej Europie jeszcze czegoś brakowało. Mimo sukcesów rosyjski miliarder zapomniał, że zatrudnienie osobowości pokroju Jose Mourinho wiąże się z pewnym ryzykiem.

Portugalski szkoleniowiec wprowadza do drużyn przez siebie trenowanych specyficzny system wartości -
wyszukuje piłkarzy, którzy będą mu bezkrytycznie wierni i oddani. Szuka tych, którzy na boisku zostawią dla niego zdrowie, serce, a jemu samemu sprzedadzą duszę. To wszystko po to, by stworzyć kolektyw, drużynę zdolną opanować wszystkie wydarzenia na boisku. I to się udawało do momentu, w którym w głowie rosyjskiego oligarchy obudził się instykt przywódcy. Sprowadził do drużyny zawodników kompletnie nie pasujących do koncepcji trenera(określanego mianem "The Special One").

I na pewno Jose Mourinho jest człowiekiem wyjątkowym we współczesnym futbolu, ale gdy ktoś, mowiąc kolokwialnie, zaczyna mu się wtrącać do interesu, jego magia przestaje działać. I tak też się stało z mistrzowską Chelsea. Najpierw podopieczni Mourinho stracili mistrzostwo Anglii, na rzecz powracającego na tron Manchesteru, by kilka dni temu zremisować ze słabiutkim Rosenborgiem.

Ponadto plaga kontuzji, brak koniecznych transferów w zimowym okienku transferowym i tylko jeden znaczący transfer letni Florenta Maloudy przelał czarę goryczy. "The Special One" powiedział - dość. Za nim prawdopodobnie pójdą jego podopieczni, którzy widzą w nim swojego guru. To, że Chelsea dysponuje takim, a nie innym skladem, jest głównie zasługą Portugalczyka. To przy nim John Terry, Frank Lampard, Didier Drogba, Michael Essien, Ricardo Carvalho, Paulo Ferreira czy wreszcie Joe Cole wznieśli się na wyżyny umiejętności, przy Mourinho ich talent ekslodował. To przy nim, w przeciągu trzech sezonów stali się czołowymi zawodnikami na swoich pozycjach na świecie. Czy ktoś pamięta jak grał Lampard i Terry przed erą Mourinho? Wątpliwe.

Dziś nikt nie wyobraża sobie składu reprezentacji Anglii, bez podstawowych zawodników z jedenastki Chelsea. To właśnie osobowość i charyzma Mourinho przekonały do pozostania w klubie Ricardo Carvalho, mimo że ten miał oferty między innymi z Realu Madryt. Była też skutecznym bodźcem dla Florenta Maloudy, by ten przeniósł się na Stamford Bridge Florenta Maloude, mimo iż był kuszony przez Arsenal, Barcelonę czy Manchester United.

Co teraz? Jak pisze angielska prasa (The Sun, Dailly News), Chelsea czeka bunt piłkarzy. A ci czują się oszukani i zdradzeni. Najprawdopodobniej w przeciągu kilku następnych tygodni kibice "The Blues będą" skazani na straszne męczarnie. Dość prawdopodobne jest, że wreszcie pęknie balon, który do tej pory pompował ambicja i wolą zwycięstwa Jose Mourinho. Czarny scenariusz przewiduje nawet rozpad drużyny skrzętnie dobieranej przez byłego już szkoleniowca londyńskiego teamu. Teraz przez Romanem Abramowiczem stoi najtrudniejsze zadanie od czasu objęcia przez niego rządów nad Chelsea. Uporządkować bałagan, który sam sobie przygotował. Czy podoła? Czy może jednak uzna Chelsea za zbyt kosztowną i nieintratną inwestycję, z której pora się wycofać?

W sercu Jose Mourinho po tych kilku sezonach spędzonych w Londynie z pewnością pozostanie wiele pięknych chwil, ale pozostanie też żal... Bez niego w szatni na Stamford Bridge zapanował smutek, od kilku dni nikt nie potrafi cieszyć się grą w piłkę. A ci najbardziej związani z Portugalczykiem nie ukrywają wzruszenia. Didier Drogba, uważany za jednego z największych twardzieli w Premiership rozpłakał się jak dziecko przy pożegnaniu z człowiekiem, któremu tak wiele zawdzięcza. Sam Sir Alex Ferguson, mimo wielu kłótni i spięć z Mourinho stwierdził, że ten wniósł wiele świeżości do futbolu. - Bardzo lubiłem się z nim mierzyć - powiedział stacji BBC. Te słowa dosadnie ukazują stratę jaką ponieśli kibice nie tyle Chelsea, co futbolu na wyspach Brytyjskich.

Mimo przeciwności "The Special One" z pewnością długo nie pozostanie bezrobotny. Poszuka jeszcze trudniejszego wyzwania niż te, które czekały na niego w Chelsea, bo jak sam mawia : - Gdybym chciał mieć łatwą pracę zostałbym w Porto - piękny, niebieski fotel, Puchar Europy stojący obok, Bóg, a po Nim - ja - powiedział dla BBC Mourinho.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto