Przyzwyczailiśmy się już do powycinanych dyń i kościotrupów chodzących po warszawskich chodnikach w przeddzień Święta Zmarłych. Ekspansja amerykańskich wzorców przestała być dziwnym zjawiskiem, a stała się podmiotem badań naukowych nad dyfuzją bodźca. W naturze nic jednak nie ginie ot tak i dlatego, jeśli coś przestało nas szokować, to w miejsce tego zjawiska pojawia się następne, które powoduje, że otwieramy usta ze zdziwienia.
I tak kilka dni temu, bo 31 października, czyli w kultowe amerykańskie święto, na trotuarze na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej pojawiły się znicze, dyniowe latarnie w kształcie świnek i udające nagrobne tablice kartki z liczbą zmarłych zwierząt. W ten niekonwencjonalny sposób aktywiści z Fundacji Viva! manifestowali swój stosunek do uboju zwierząt i zachęcali do wegetarianizmu. Dzień Wszystkich Świętych został zatem poprzedzony Wieczorem Wszystkich Zjedzonych...
Czy problem rzeczywiście jest na tyle poważny, by poruszać jego kwestię na dzień przed odwiedzeniem naszych bliskich spoczywających w grobach? Marta Paciorkowska z Vivy! uważa, że tak i dodaje: - Dwie krowy, 2200 ryb, jedną gęś i 20 świń - tyle zwierząt w ciągu swojego życia zjada przeciętny mieszkaniec globu. Chcielibyśmy, żeby ludzie nie konsumowali wszystkiego bezmyślnie, a zastanowili się czasem, co jedzą.
Dobrze, więc zastanówmy się. Lecz podejdźmy do problemu indywidualnie.
Jestem mięsożerna, lubię mięso i jem mięso. Bóg zaludnił ziemię, aby człowiek "panował nad rybami, ptactwem i wszystkimi zwierzętami". Oprócz tej wyższości dał nam też wolną wolę, dlatego każdy ma prawo żyć, jak chce i jeść, co chce. Nie uważam, że wegetarianizm jest zły. Nie uważam też, że jest dobry. Dziwi mnie zatem fakt, że wśród wegetarian jest tyle osób zainteresowanych tym, co zjem na kolację. Zapewne zjem mięso, bo jest dobrym źródłem wysokowartościowego białka, a także żelaza, cynku oraz witamin z grupy B, przede wszystkim witaminy B1, B2, niacyny (wit. PP) i
witaminy B12. Mam zrezygnować ze wszystkich tych wartości odżywczych i z delektowania się smakowitymi dewolajami ze względu na to, że kogut stracił łeb? Nie sądzę.
Zastanawiające jest też to, że nie widziałam dotąd kampanii czy happeningu promującego jedzenie mięsa. Skoro my, mięsożerni, szanujemy decyzję wegetarian o zawężeniu swojego menu, to dlaczego wegetarianie nie rozumieją półmisków wędlin na naszych stołach i nawołują do zaprzestania "barbarzyńskich" zachowań kulinarnych? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że nie dam sobie w kaszę dmuchać. A zwłaszcza w kaszę z mięsnym gulaszem.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?