Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak wychowywać? Jak karać?

Jolanta Paczkowska
Jolanta Paczkowska
Wychowywać to między innymi stosować nagrody i kary. Trzeba jednak mieć pomysły na to, co może zastąpić kij, a co marchewkę. Zmienił się sposób wychowywania, ale niestety, nie wymyślono sensownego systemu karania.

Niewiele możliwości i pomysłów mają nauczyciele, jeszcze mniej rodzice, zwłaszcza ci, którzy dotąd potrafili stosować tylko kary fizyczne. Słowo kara jest bowiem słowem wstydliwym, odbieranym pejoratywnie i wywołującym negatywne skojarzenia. Najchętniej omijamy je jak cmentarz choleryczny, ale ochoczo oznajmiamy, że wiemy, jak je stosować, jednak niechętnie i kropka. A może obawiamy się, do czego trudno raczej się przyznać, że stosowanie kary spowoduje, jak mówią psycholodzy, obniżenie atrakcyjności osoby karzącej? A może brakuje nam cierpliwości i konsekwencji, bo bez nich o skuteczność kary jeszcze trudniej?

Hipokryzją tymczasem jest twierdzenie, że kar nie stosujemy. Wszyscy to robimy i to na co dzień, uświadamiając to sobie lub nie. Karą przecież może być jedno słowo, gest, spojrzenie.

Stosujemy więc kary w sposób spontaniczny, przypadkowy, nieprzemyślany, kierując się najczęściej emocjami (kolejny błąd). Ci, którzy zajmują się karaniem profesjonalnie, wiedzą, że reguły ustala się przed, nie w trakcie. Jeśli sprawa dotyczy dorosłych nie jest łatwo (każdy przypadek przecież trzeba traktować indywidualnie, brać pod uwagę wiele kryteriów), a co dopiero, gdy dotyczy dzieci, uczniów.

94 proc. badanych uważa, że w polskiej szkole musi być większa dyscyplina. Bezkarność nie jest akceptowana. Kiedy jednak ktoś nieśmiało podejmuje temat kar, wyposażenia nauczyciela w instrumenty do dyscyplinowania (niekoniecznie do sięgania po nie lub sięgania w ostateczności), od razu jest zagłuszany przez mających, w swoim mniemaniu, monopol na uzdrowienie oświaty.

Wielu rodzicom wydaje się, że są upoważnieni do tego, by przez sam fakt bycia rodzicem wydawać kategoryczne sądy na ten temat. Nic bardziej mylnego. Każde dziecko jest inne. To, co sprawdza się w jednej rodzinie, nie sprawdza się w innej. Ba! To, co sprawdza się w przypadku jednego dziecka, nie sprawdza się w przypadku innego z tej samej rodziny. Ale to chyba niektórzy rodzice też wiedzą. To, co sprawdza się w końcu w domu, nie musi sprawdzać się w szkole. A w szkole system nagradzania i karania i tak musi być ujednolicony.

Oczywiście, że nauczyciel musi współpracować z rodzicem, bo ważne jest, aby znać system wychowawczy stosowany przez rodziców (zasady, sposoby i formy nagradzania i karania) - najlepiej, aby stosowane w rodzinie i szkole były zgodne, ale czasem jest to niewykonalne. Są różni rodzice.

Dalszy wywód będzie trudny, bo wśród czytelników rodziców nieodpowiedzialnych pewnie nie ma, ale tacy bywają, naprawdę, i są to rodzice kolegów naszych dzieci, co jest nie bez znaczenia. Bywają tacy, którzy wpadną raz do roku do szkoły, rzucając w biegu: "Jakby co, przylać".

Jakkolwiek karanie nieodpowiedniego zachowania w młodszych klasach może być w miarę proste, bo może polegać np. na odebraniu uczniowi jakiegoś przywileju, w starszych klasach jest już dużo trudniejsze.

Relegacja, która od razu przychodzi na myśl osobom ze szkołą niezwiązanym, jest z pewnością bardzo rzadkim środkiem, ostatecznym i dotyczy tylko uczniów szkół średnich i wyższych. Jak pokazuje życie, przenieść karnie nawet do innej klasy jest bardzo trudno.

Co wobec tego z kłopotliwymi uczniami starszych klas, choćby gimnazjalnych, którzy nie tylko utrudniają prowadzenie lekcji, ale stosują, często wyrafinowaną, przemoc wobec rówieśników? Proszę przyjrzeć się statutom szkolnym (i rodzice, i uczniowie powinni mieć udział w ich tworzeniu) w wybranych szkołach i zastanowić, które z proponowanych w nich kar mogą być skuteczne?
Bezstresowe wychowanie, bezkarność powodują, że coraz młodsi uczniowie się rozzuchwalają i pozwalają sobie na takie występki, że włos na głowie się jeży, kiedy o zdarzeniu poinformują media, a o ilu sprawkach nie wiemy?

Ciekawa jestem, czy, a jeśli tak, to, jakie wcześniej zastosowano kary wobec wyrostków z gdańskiego Gimnazjum nr 2?
Nie wierzę bowiem, że ci uczniowie nic złego wcześniej nie zrobili. Dyrektor szkoły nie wypowiadał się chyba publicznie na ich temat? Aby kary były skuteczne, musi być gradacja. Jeśli w przypadku tych uczniów pierwszą karą jest umieszczenie w młodzieżowym ośrodku wychowawczym, to coś tu chyba nie tak? Ktoś coś wcześniej zaniedbał.

Prasa doniosła, że uczniowie i rodzice uczniów ze wspominanego gimnazjum zaczynają informować, iż w szkole podobne przypadki miały wcześniej miejsce, czemu zaprzecza dyrekcja szkoły. Gimnazjum nr 2 przystąpiło do akcji Szkoła bez przemocy. Jeden z punktów kodeksu ww. akcji brzmi: Niczego nie ukrywamy...

Janusz Korczak: "Więc na wszystko pozwalać? Przenigdy, z nudzącego się niewolnika zrobimy znudzonego tyrana…"

Oto przykładowy zapis propozycji kar ze statutu szkoły gimnazjalnej:
1) upomnienie wychowawcy klasy
2) upomnienie dyrektora z powiadomieniem rodziców,
3) czasowy zakaz reprezentowania gimnazjum na zewnątrz,
5) przeniesienie do oddziału równoległego na wniosek wychowawcy klasy i za zgodą wychowawcy klasy, do której ma być przeniesiony

Które z tych kar powinny być stosowane, z których należałoby zrezygnować, o jakie kary należałoby te propozycje poszerzyć?

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto