Dziś o godzinie 9 przed sądem rejonowym stanęli aktywiści z Polski, Austrii, Niemiec, Słowacji i Węgier. 3 lipca 2007 roku nielegalnie przedostali się oni na teren elektrowni, wspięli się na chłodnię kominową i wymalowali na niej hasło „STOP CO2”. Do zejścia na ziemię protestujących nakłaniał policyjny negocjator, jednak nie przyniosło to skutku – na wysokości 100 m spędzili kilkanaście godzin. Mimo iż elektrownia nie przerwała pracy, to szkody oszacowano na 13 tysięcy złotych. Czy ochrona klimatu w takim wydaniu jaki prezentuje Greenpeace jest przestępstwem, sąd orzeknie dopiero 27 stycznia 2009 roku. Dzisiejszą rozprawę odroczono, gdyż nie stawił się na niej tłumacz.
Energetyczny dinozaur Europy
Miejscem „ataku” była największa elektrownia cieplna w Europie. Jeszcze w 2008 roku przyznano jej tytuł Lidera Polskiej Ekologii, co dla ekologów jest jakąś pomyłką: - To dinozaur, jeśli chodzi o wytwarzanie energii. Produkuje tyle dwutlenku węgla, co Słowenia i Estonia razem wzięte - wyjaśnia Magdalena Zowsik z Greenpeace. Działania były częścią międzynarodowej kampanii powstrzymywania zmian klimatycznych poprzez odejście od energii węglowej, na rzecz energii odnawialnej. W wywiadach aktywiści podkreślali, że protest adresowany jest nie do władz elektrowni, ale do polskiego rządu. Na zarzuty o formę manifestowania sprzeciwu Jacek Winiarski, rzecznik prasowy Greenpeace Polska odpowiada: - Tego typu akcje, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Nasze działania są różnorodne: prowadzimy kampanie edukacyjne, rozmawiamy z politykami, wydajemy materiały informacyjne. Publiczne protesty to jedyny sposób by dotrzeć do większej ilości osób.
Klimat ma większą wartość
Szansą dla aktywistów jest precedensowy wyrok brytyjskiego sądu z września br. uniewinniający członków organizacji w podobnej sprawie – za próbę zatrzymania pracy elektrowni Kingsnorth w południowej Anglii. Obrona podkreślała „prawnie uzasadniony powód czynu” – wartość klimatu jest większa, niż straty poniesione przez skarżącą kopalnię. - Jest to dla nas wsparcie moralne i nadzieja, że takie rozwiązanie da do myślenia polskiemu sądowi - mówi Jacek Winiarski. - Oskarżeni nie czują się wini, nie uważamy żeby doszło do naruszenia przepisów, ale jeśli sąd orzeknie karę finansową, to zapłacimy.
Tematyka ta jest szczególnie aktualna w kontekście grudniowej konferencji ekologicznej w Poznaniu, gdzie dyskutowano o redukcji gazów cieplarnianych. Polska jest jednym z państw, które blokują przyjęcie przez Unię Europejską pakietu energetyczno-klimatycznego, nakazującego ograniczenie emisji dwutlenku węgla o 20 procent do 2020 r.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?