Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jarosław Gowin. Twardy minister na gruncie prawa i prawników

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Bardzo często stawał w poprzek swoim podwładnym, jednak zawsze na przyzwoitym prawnym, politycznym i moralnym poziomie. Tak było wcześniej i tak jest teraz. Jarosław Gowin jako minister ma pełną swobodę w podejmowaniu trudnych służbowych decyzji. I podejmuje, choć wie, że są czasem zbyt kontrowersyjne.

Minister Sprawiedliwości Jarosław Gowin, w poprzedniej kadencji Sejmu słynął, jako sumienie Platformy Obywatelskiej. Nie było dnia w mediach bez niego. Nie było dnia bez jego opinii, na ogół krytycznych - o rządzie i rządzeniu koalicji PO-PSL. Drugą ważną odsłoną posła Gowina było budowanie łączności między Sejmem i władzą rządzącą a hierarchią kościelną. Ta druga jego rola miała służyć szczególnym interesom Kościoła katolickiego w tworzeniu prawa i jego egzekwowaniu w państwie. To on, wespół z partią PiS prezesa Kaczyńskiego, wywierał istotny wpływ na wiele projektów ustaw, nad którymi pieczę trzymała i trzyma hierarchia.

Teraz w nowej kadencji jest inaczej. Jarosław Gowin, jako minister sprawiedliwości, nie ma nadmiaru czasu, aby zajmować się sprawami i interesami Kościoła w Sejmie i rządzie. Tę lukę usiłuje wypełniać prezes PiS. Minister Gowin musi przede wszystkim trzymać palec na pulsie swojego, bardzo wrażliwego i ogromnie ważnego, resortu. I trzyma. Czasem jednak z bolesnym uczuciem słabości. Nie chcę przytaczać przykładów. Wystarczy wspomnieć choćby ostatnie ostre starcie z Krajową Radą Sądownictwa (patrz mój artykuł "Sędziowie przeciw ministrowi i decyzjom rządu") oraz najnowszy temat: otwarcie zawodów.

Minister Gowin przyznaje w rozmowie z gazetą "Rzeczpospolita" – pisze
wp.pl, że jest przekonany, iż "otwarcie zawodów spotka się z atakiem" również ze strony mediów. Ale – jak mówi - po cichu liczy jednak na "wsparcie większości społeczeństwa", bo ograniczenia krępują życie, zarówno gospodarcze, jak i społeczne.

Trzeba przyznać, że minister Gowin, zaczął i kontynuuje kierowanie resortem sprawiedliwości na płaszczyźnie wielu pomysłów reformatorskich i dążeń do zmian. Szczególnie dotyczących środowiska sędziowskiego i sądów rejonowych. Wywołało to silne wzburzenie sędziów i środowiska adwokackiego. Bo najlepiej każdy się czuje w starych koleinach ruchu pracy i działania. Wszelkie próby zmian burzą struktury, zwyczaje i nawyki oraz przyzwyczajenia i wygody pracy. Najgorsze, co może nastąpić - to obowiązkowe służbowe przenosiny do innych miejscowości, na ogół na inne funkcje, czasem w zupełnie innej niż dotąd roli. A tak właśnie ma być w zawodzie sędziów.

Jarosław Gowin, będąc na urzędzie Ministra Sprawiedliwości zaledwie trzy miesiące, zasłynął już kilkoma odważnymi pomysłami na państwo i jego sprawniejsze funkcjonowania. Postanowił przede wszystkim zreformować wymiar sprawiedliwości. Rzucił niepopularne hasło: "Prokuratura pod kontrolę parlamentu" i chce je urzeczywistnić. Uzasadnia potrzeby wprowadzenia głębokich zmian w prokuraturze wojskowej. To zaś pod hasłem: "Prokuratura wojskowa powinna być włączona do cywilnej". Nie przypadkiem powiedział tydzień temu w mediach, że "rząd pójdzie na zwarcie z najsilniejszymi". A w kwestii trudnych reform w gospodarce też ma swoje konkretne zdanie. Mając na uwadze liberałów, stwierdził: "Będą tarczą chroniącą Tuska przed ciosem w plecy".

Oceniając swoje pierwsze 100 dni rządzenia, minister Gowin przyznał w dzienniku "Rzeczpospolita", że była to "lekcja pokory". Samokrytycznie ocenił, że jest przekonany, na podstawie doświadczenia, jak "wolno mielą młyny państwa". W poprzedniej kadencji krytykowałem nasz rząd za brak zdecydowanych reform, nawet tych pozytywnych i społecznie oczekiwanych. "Byłem naiwny" – przyznał otwarcie minister sprawiedliwości.

Wytknął przy okazji niestosowne zachowania koalicjanta w tej kadencji. Przyznał, że od PSL oczekuje większej gotowości do "dzielenia się politycznymi kosztami zmian". Zauważył, że partia ludowców była świetnym koalicjantem w poprzedniej kadencji, gdy rząd nie podejmował tak bolesnych jak teraz decyzji. Natomiast w tej kadencji, minister liczył i wciąż liczy, na "większą solidarność kolegów z PSL". Bo na razie w ocenie ministra wszystkie koszty bierze na siebie Platforma.

Minister Gowin wyraził też krytyczną opinię w kwestii czepiania się niektórych mediów, za rzekome przewinienia, minister sportu Joanny Muchy. Miał na uwadze szczególnie ostatnie nieprzychylne komentarze na jej temat. Stwierdził, że "w tym przypadku granica przyzwoitości została przekroczona". I podkreślił: "To nie znaczy, że minister nie popełniła żadnych błędów. Wszyscy je popełniamy. Ale część mediów próbowała z niej zrobić kozła ofiarnego".

Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, to już nie jest ten polityk, jakiego znamy z poprzedniej kadencji. To człowiek o innym obliczu i całkiem odmiennych celach publicznej działalności. Nie czuć w jego słowach ani krzty natury kościelnej, odzywa się natomiast wyraźny akcent spójności ze swoją formacją polityczną i premierem. Uważany do niedawna za jednego z przedstawicieli skrzydła czy frakcji Platformy, podkreśla i zapewnia dziś, że nie interesują go przepychanki partyjne i "murem będzie stał za premierem".

Zastrzega, że jeśli jest przedstawicielem jakiejś frakcji w PO, to "ona nazywa się Polska". I uważa z przekonaniem, jako minister sprawiedliwości, iż dzisiaj Donald Tusk, podejmując trudne reformy, "realizuje polską rację stanu". A w sprawie przyszłości Grzegorza Schetyny ma pogląd, że PO powinna wykorzystać jego potencjał. Wyraził przekonanie, że jeszcze w tej kadencji Schetyna będzie odgrywał w partii "znacznie większą rolę" niż obecnie.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto